tag:blogger.com,1999:blog-68452744472983039962024-03-13T07:47:08.761-07:00Tell me I'm screwed up mess...Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-71659290707268696452013-04-17T06:41:00.003-07:002013-04-17T06:43:40.713-07:00Reaktywacja bloga ! <b>Dziewczyny moje kochane! Wczoraj odezwała się na TT do mnie jedna z czytelniczek tego opowiadania i napisała mi parę pięknych słów i zapytała mnie kiedy kolejny rozdział. Otóż ta dziewczyna którą serdecznie, mocno i ciepło pozdrawiam i całuję, uświadomiła mi że Wy wszystkie myślicie, że zakończyłam swoją działalność z tym blogiem,opowiadaniem. Zdaję sobie sprawę jak cholernie Was zaniedbałam i strasznie jest mi przykro i głupio... Powody dla których nie pisałam nic ani nie dodawałam. Jestem w szkole średniej... to nie są przelewki i każda ocena się liczy... jestem teraz w trakcie poprawiania tych ocen i jest ciężko stąd też nie mam zbytnio czasu żeby przesiadywać przy kompie. Właśnie... sprawa kompa. Jeżeli już znajdę ten czas i siedzę już przy kompie za krótką chwilę przychodzi mój brat i karze mi zwolnić kompa... a że jest on starszy to same rozumiecie... :( Po trzecie staram się też spędzać czas ze starymi znajomymi i Anett oraz chłopakiem. Na prawdę jest ciężko pogodzić te wszystkie czynności..... i strasznie mi z tym źle, że tyle osób się na mnie zawiodło.. ;/ Zapewne została Was mała grupka osób czytających te opowiadanie ale dobre i to..</b><span style="color: red;"><b> UWAGA UWAGA! W ZWIĄZKU Z CAŁĄ SYTUACJĄ. OGŁASZAM, ŻE BLOG NIE JEST I NIE BĘDZIE USUNIĘTY A KOLEJNY ROZDZIAŁ MAM NADZIEJĘ UDA MI SIĘ NAPISAĆ NA KONIEC MAJA BĄDŹ NA POCZĄTEK CZERWCA</b></span>. <b>Dziękuję osobom, które mimo wszystko zostały! Kocham Was i gdybyście mogły przekazać tą wiadomość innym swoim koleżankom bardzo byłabym wdzięczna! :) Chciałabym, też wiedzieć ile dokładnie osób czeka na nowy rozdział z niecierpliwością... w związku z czym zostawcie po sobie zwykły komentarz, że jesteście albo odezwijcie się do mnie na TT <a href="https://twitter.com/Always_Huuungry">https://twitter.com/Always_Huuungry</a> . Pozdrawiam Was serdecznie i jeszcze raz</b> <span style="color: red;"><b>MASSIVE THANK YOU! I LOVE YOU ALL ! ♥♥ </b></span>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-45954887907195033522012-11-03T19:04:00.000-07:002013-05-02T14:35:20.737-07:00Rozdział VII<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="color: red; font-family: inherit;"><i><b> NOWY BOHATER! </b></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-FaAbyoTfEUc/UG7ibQsDeEI/AAAAAAAAADo/BBb4TEY9bP8/s1600/Dwayne-Johnson-dwayne-the-rock-johnson-1591707-402-502.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><b><span style="font-family: inherit;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-FaAbyoTfEUc/UG7ibQsDeEI/AAAAAAAAADo/BBb4TEY9bP8/s320/Dwayne-Johnson-dwayne-the-rock-johnson-1591707-402-502.jpg" width="256" /></span></b></a></div>
<b><span style="font-family: inherit;"><i><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><br /><span style="color: red;">Dwayne "The Rock" Johnson</span><br /> </i>Ukochany wujek Mii. Związał się z jej mamy siostrą. Były zawodnik wrestlingu i obecnie aktor. Bardzo kocha swoją siostrzenicę i nie pozwoli by kiedykolwiek stała się jej jakaś krzywda. Jedynie czego Mia w nim nie znosi to to, że przeprowadza jej kolegom i chłopakom testy czy są jej godni. Dla Mii jest jak własny ojciec, a ona dla niego jak córka. Dziewczyna uwielbia z nim trenować.</span></b><br />
<b><span style="font-family: inherit;">_________________________________________________________________________________</span></b><br />
<b><span style="font-family: inherit;"><br /></span></b>
<b><span style="font-family: inherit;"><span style="color: blue;">* Oczami Effy* </span><br /><br />Po tym jak tylko Zayn i Mia wyszli, poszłam do swojego pokoju się rozpakować. Kto by pomyślał, że mogę mieć tyle przeprowadzek i co chwilę się pakować,a potem znowu się rozpakowywać. Było to męczące ale cieszyłam się, że mogę być obok mojej przyjaciółki. Jest dla mnie jak siostra i chcę uczestniczyć w każdym momencie jej zwariowanego życia. Nawet żałowałam, że się z nimi nie zabrałam ale skoro Zayn chciał pobyć z nią sam na sam to musiałam to uszanować. Pewnie i tak jak tylko wrócą to Mia zacznie mi o wszystkim opowiadać, z tego co wiem to Zayn zaplanował dużo atrakcji na ten wieczór.. Otworzyłam wszystkie walizki i zaczęłam układać ciuchy na półkach w wielkiej rozsuwanej szafie, niestety bez lustra. Gdy skończyłam wypakowywać 2 walizkę, rozległo się głośne pukanie do drzwi.<br />E: Proszę. - Po chwili drzwi uchyliły się,a w szczelinie pojawiła się głowa Nialla. Gdy zobaczył, że układam swoje rzeczy, wszedł do pokoju i zatrzasnął drzwi.<br />N: Pomóc Ci? - stanął niepewnie wkładając dłonie w kieszenie spodni.<br />E: Nie. Poradzę sobie. - chłopak nie odzywał się przez pewien krótki moment i stał gapiąc się w moje walizki, jednak potrząsnął głową i...<br />N: No to ci pomogę. - podszedł do jednej z walizek ze szpilkami i wyjął parę czerwonych. Z zaciekawieniem patrzyłam co on zrobi. Chłopak usiadł na łóżku zdjął swoje buty i nałożył szpilki. Moment i bym zaczęła się śmiać lecz on powiedział :<br />N: Co się tak patrzysz? Może byś mi pomogła wstać? Chcę zobaczyć czy to wygodne. - Podeszłam i chwyciłam go za rękę w efekcie czego stanął " o własnych siłach".<br />E: No dajesz! Zrób parę kroków po pokoju. - zachęciłam go, jednocześnie mało nie sikając ze śmiechu. Jak to wyglądało?<br />N: Ojejku ojejku! Jak wy możecie w tym chodzić?! Boli! - Hmm no cóż, Niall mało co kostek nie wykręcił aż w końcu się przewrócił i upadł na twarz. Momentalnie przestałam się śmiać i podeszłam do niego w tępie ekspresowym.<br />E: Jejku nic Ci nie jest?<br />N: Daj mi chusteczkę bo leci mi krew z nosa. - poprosił mówiąc bardzo szybko podnosząc się i odchylając głowę do tyłu.. Sięgnęłam do torebki bo tam zawsze mam dwie paczki chusteczek na wszelki wypadek i wyciągnęłam jedno opakowanie i podałam chłopakowi.<br />E: Już lepiej?<br />N: Ściągnij mi te przeklęte buty. Za co wy je tak uwielbiacie? Jak w tym nie da rady chodzić.<br />E: Hahaha. Po pierwsze pięknie wyglądają. Po drugie trzeba uczyć się w nich chodzić krok po kroku i niestety nogi bolą po paru godzinach.. Ale to kwestia wprawy i przyzwyczajenia.<br />N: Po paru godzinach? Zobacz.. tylko zrobiłem 4 kroki i już mam rozwalony nos i nogi mnie tak bolą, że ojejku.<br />E: Hehe. Chodź na dół zrobimy coś z tym nosem. - Wzięłam go pod rękę i zeszliśmy na dół gdzie oczywiście chłopaki się nim zainteresowali.<br />Liam: Co ty znowu robiłeś?<br />N: Nie pytaj...<br />E: Próbował chodzić w moich szpilkach.<br />H: Cieleban.<br />N: Przymknij się okej? Dajcie mi jakiś lód czy coś. - Chłopcy zajęli się nim przez chwilę ale potem wszyscy spojrzeli na mnie.<br />E: No co się tak patrzycie? Mam coś na twarzy? Jestem gdzieś brudna?<br />Louis: Nie no co Ty, wszystko jest okej tylko co teraz robimy? Będziemy tak tutaj stać czy idziemy oglądać REC'A 3 !? - Wszyscy wymienili między sobą spojrzenia.<br />H: Ja z Effy zamawiamy sofę!<br />Liam: Chciałbyś ona siedzi ze mną.<br />N: Wam coś się chyba pomyliło. Ona siedzi ze mną. Jest mi to winna za krwawiący nos.<br />Louis: Nie szarżujcie tak moi mężczyźni. Eff siada ze mną, prawda kochana?<br />H: Pierwszy powiedziałem, że z nią siadam więc odpuście, leszcze!<br />E: Ekhem... Nie chcę nic mówić, ale gdybyście nie zauważyli to ja tu jestem i sama sobie wybiorę z kim usiądę. Zresztą jaka to różnica obok kogo i z kim?<br />H&L&N&L : Wielka! - krzyknęli jednocześnie co spowodowało, że zaczęłam się śmiać jak pojebana.<br />E: Weźcie idźcie i włączcie ten film a ja zrobię coś do jedzenia. - Kiedy tylko to usłyszeli to pobiegli wszyscy do salonu, jedynie Liam po 5 minutach wrócił i spytał czy może mi w czymś pomóc. Odparłam z uśmiechem, że może zrobić kanapki a ja właśnie wyjmowałam popcorn z mikrofalówki. Maślany. Taki jaki uwielbiam.<br />E: Fajnie, że mi pomagasz bo wiesz jeszcze do końca nie wiem co gdzie leży i w ogóle.<br />L: Nie ma sprawy. - uśmiechnął się szeroko co spowodowało, że wyglądał jak taki słodki misio.<br />E: A tak na marginesie czemu nie oglądamy w waszym mini kinie?<br />L: A chciałabyś?<br />E: No pewnie. Lepsze to niż gnieżdżenie się na 2 kanapach.<br />L: To wiesz co? We dwoje możemy tam iść a oni niech sobie tutaj oglądają. Jeśli chcesz oczywiście.<br />E: Na prawdę? Oczywiście że chcę! Leć i włączaj. - chłopak położył nóż i już prawie zniknął z kuchni w korytarzu kiedy zdążyłam krzyknąć " Liam!". Cofnął się do tyłu i spojrzał na mnie trochę zestresowany, lecz momentalnie szybko wyraz niepewności na twarzy przerodził się w uśmiech.<br />L: Hm??<br />E: Nie mów nic tamtym. Bo zrobią nam wielkie wejście w kinie i nie będzie można oglądać w spokoju. - odpowiedziałam z bananem na twarzy.<br />L: Masz to jak w banku. - I tyle go widziałam. Zrobiłam kakao na zimno, wzięłam popcorn i pomaszerowałam do sali kinowej. Po drodze minęłam się z Liamem, który poszedł po kanapki. Z racji tego, że miałam zajęte ręce i nie miałam jak otworzyć drzwi postanowiłam zastosować starodawny sposób. Odsunęłam się na dwa kroki od wejścia i najzwyczajniej w świecie kopnęłam w drzwi.<br />E: Z buta wjeżdżam haha! - powiedziałam prawie, że krzycząc. Zapomniałam, że miałam być cicho żeby tamci nie usłyszeli więc skrzywiłam się i weszłam do sali jak "potulny baranek. "<br />L: Kopnęłaś w drzwi prawda? - usłyszałam łagodny aczkolwiek żartobliwy głos Liam'a.<br />E: Ja? No co ty.. skąd ci to przyszło do głowy?<br />L: Może dlatego, że usłyszałem " z buta wjeżdżam" i na drzwiach jest widoczny ślad twojej podeszwy od bucika.<br />E: Kurwa mać. - zaklęłam pod nosem.<br />L: Dobra nie wnikajmy w to. Chodź siadamy bo się zaczyna. - wskazał na wielki ekran przed nami i miejsca w pierwszym rzędzie.<br /><br />Wszystko było pięknie, ładnie.. zamiast bać się to siedzieliśmy i śmialiśmy się z każdego zombiaka, rozmawialiśmy zamiast oglądać aż pod sam koniec filmu gdy już się mega wczuliśmy i nadchodził kulminacyjny moment a mianowicie, że małżonkowie mieli wyjść z otoczonego kwarantanną " pensjonatu" w którym mieli wesele i po drodze musieli zabijać swoich wszystkich krewnych, znajomych, najbliższą rodzinę, którzy zostali przemienieni w żadnych krwi i mięsa, zabójczych zombie, jeden z umarlaków ugryzł kobietę w rękę w efekcie czego ona została zakażona wirusem, który ją także miał przemienić w to samo czym się stali wszyscy wokoło niej i jej męża. Sprytna i wojownicza małżonka zdobyła się na dosyć poważny a zarazem odważny krok byle by zostać tylko człowiekiem i kazała mężowi odrąbać jej rękę. "Miłość wymaga poświęceń" - tyle wywnioskowałam z tej scenki. Kiedy już obciął jej tą rękę pokrzyczała trochę i zaczęli uciekać w kierunku wyjścia... ( kto oglądał Rec 3 ten wie. Nie chcę mi się za dużo opisywać :D ) Gdy tylko wyszli na wolność zostali postrzeleni a ja w tym samym momencie poczułam jak coś zimnego dotknęło mojego karku. Z racji że w kinie było ciemno a moja wyobraźnia zaczęła już snuć czarne scenariusze... spanikowałam i zaczęłam krzyczeć. Liam aż podskoczył, a ja odwróciłam się i zobaczyłam... Niall'a i resztę chłopaków, którzy mało co nie lali w portki ze śmiechu. Wstałam grzecznie i jakby nic się nie stało, poszłam do ich rzędu i stanęłam przed Niall'em a ten zadarł głowę do góry i jak najspokojniejszym głosem powiedział<br />N: Ja się tylko odwdzięczyłem.<br />E: Ty debilu! - klepnęłam go w głowę. - Sam te szpilki chciałeś założyć.<br />N: Oj tam oj tam. - powiedział uradowany a ja się na niego rzuciłam i zaczęłam atak gilgotek. Muszę przyznać że Niall ma strasznie charakterystyczny śmiech i zaraża nim ludzi wokoło. Przy najmniej na mnie to podziałało bo zaprzestałam znęcania się nad nim i sama zaczęłam się śmiać z jego śmiechu.<br />Liam: Od kiedy tu jesteście? Skąd w ogóle wiedzieliście, że tu jesteśmy? Jak weszliście że Was nie słyszeliśmy?<br />H: Praktycznie od samego początku filmu. Zorientowaliśmy się po tym jak ona krzyknęła " z buta wjeżdżam" że zwialiście z kuchni i poszliście sami oglądać więc dołączyliśmy się, a że nie słyszeliście nas to najwyższy czas umyć uszy.<br />E: Nie wiem jak wam ale mi się siku zachciało więc zaraz wracam. - podniosłam swoje 4 litery i ruszyłam do łazienki tuż przy wejściu do sali kinowej. Po 5 minutach wróciłam na miejsce obok Liam'a i stwierdziliśmy, że można oglądnąć jeszcze jeden film, ale tym razem to ja zadecydowałam jaki. Wybrałam " Oświadczyny po Irlandzku". Film okazał się niezłą komedią. Po skończonym seansie wszyscy udaliśmy się do kuchni bo NIEKTÓRZY (Niall) zgłodnieli..<br />N: Co jak co ale gust filmowy to ty masz. - puścił mi oczko.<br />E: Haha dzięki. - sięgnęłam po sok, stojący na ladzie wysepki i upiłam z niego parę łyczków, kiedy nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi frontowe. Skąd wiem? Jako jedyne skrzypią.<br />Louis: Oho.. gołąbeczki wróciły. - wszyscy rzuciliśmy się w stronę korytarza by tylko ich zobaczyć. Szczerze powiem, że troszkę innego widoku się spodziewałam.. ale też było słodko. Otóż Zayn mając na rękach śpiącą Mię, zdjął swoje buty i następnie chciał już iść na górę ale zobaczył nas na drodze. Stanął naprzeciw nam i zrobił błagalną minę żebyśmy zeszli. Bez słów ustąpiliśmy mu miejsca i chłopak podziękował skinieniem głowy, a następnie poszedł na górę. Trochę to było dziwne kiedy on tylko wszedł na piętro a my nadal staliśmy w bezruchu i nikt nic nie mówił do czasu aż Zayn z powrotem nie zszedł na dół. Wyglądał na szczęśliwego więc wnioskuję, że coś fajnego musiało się dziać. Popatrzył tylko na nas i przeszedł do kuchni. Jak zahipnotyzowani podążyliśmy za nim.<br />Liam: No stary opowiadaj. - klepnął go w ramię w czasie kiedy Zayn usiadł przy wyspie i nalał sobie soku. Opróżnił szklankę i odstawiając ją na blat wysepki, uśmiech nie schodził mu z twarzy.<br />Z: Niby o czym?<br />H: No jak było! Mów co tam robiliście. Zawiozłeś ją tam na ten mini piknik ?<br />Z: Sprawa oczywista. - powiedział wpatrując się nadal w blat i szczerząc się sam do siebie.<br />E: Powiesz coś nam w końcu? - objęłam go ramieniem.<br />Z: Może. - spojrzał się na mnie. Z jego oczu płynęła taka radość, jego uśmiech był tylko małą drobnostką by zobaczyć jak bardzo jest szczęśliwy. Czułam, że mi nic dzisiaj nie powie i zresztą ja byłam już senna więc postanowiłam odpuścić i pójść do siebie, się umyć i spać. W głębi serca wiedziałam, że jeżeli doszło między nimi do jakiegoś zbliżenia to o wszystkim się dowiem najpierw od Mii. Odwzajemniłam mu uśmiech i popatrzyłam się na chłopaków.<br />E: Dobra.. zostawiam was samych i lecę spać bo zmuliło mnie.<br />N: Tak szybko ?<br />E: Tak, tak szybko. Dobranoc Wam. - Każdemu z nich rzuciłam znaczące spojrzenia a Zayna klepnęłam w ramię i poszłam na górę.<br /><br /><span style="color: blue;">* Oczami Mii *</span><br />Obudziłam się otulona ciepłą i śnieżno białą pościelą w pokoju do którego przydzielił mnie Zayn. . Trochę się zdziwiłam bo z tego co pamiętałam to zasnęłam w samochodzie w ramionach właśnie jego.... Podniosłam się i przetarłam oczy lecz po chwili klnęłam sama na siebie bo wciąż miałam makijaż na twarzy a co najlepsze wczorajsze ciuchy. Świetnie. Po prostu genialnie. Z czystej ciekawości chciałam zobaczyć, która godzina więc rozpoczęłam poszukiwania telefonu gdyż na ścianie i na szafce nocnej nie było żadnego zegarka czy budzika. Wstałam całkowicie z łóżka i podniosłam kołdrę. Leżał na na samiutkim środeczku tego cudownie miękkiego łóżka. Wzięłam swój sprzęt i popatrzyłam na godzinę. Wyświetlacz mówił mi że jest dopiero 9. Z jednej strony pomyślałam że to nawet i lepiej bo zdążę pójść się wykąpać oraz przy okazji rozpakować walizki. Jak postanowiłam tak też zrobiłam. Kąpiel zajęła mi niecałe 20 minut, suszenie włosów około 10, bo z taką długością włosów naprawdę ciężko i długo je się suszy, pomalowałam tuszem rzęsy, a następnie przez bitą godzinę układałam na szybkiego ciuchy do szafy. Automatycznie wybrałam sobie na dzisiejszy trening biały podkoszulek i spodenki oraz buty sportowe i zapakowałam to wszystko do torby. Natomiast na chwilę obecną ubrałam się w zwykłą spódnicę, czarną bokserkę i jasną jeansową kurteczkę o rękawach 3/4. Gotowa postanowiłam zejść na dół napić się czegoś, wziąć coś na ząb a potem zabrać się za budzenie tych cielaków. Jednak kiedy tylko znalazłam się na schodach zrozumiałam, że nie tylko ja już nie śpię, ponieważ w kuchni było dosyć głośno. Uśmiechnięta od ucha do ucha przekroczyłam próg jadalni i po chwili<br />H: No dzieńdoberek. Ile to można spać? - przywitał mnie zachrypniętym głosem Harry.<br />MR: Nie śpię już od 9 więc nie marudź.- rozejrzałam się po kuchni i zobaczyłam Effy, Liama, Nialla i Louisa siedzących przy stole i zajadających się płatkami. Dobra jeden z nich, którego imienia nawet nie muszę wymawiać miał obok siebie ponadto talerz z tostami i jajecznicę.<br />MR: Matko bosko kochano.. Ile ty jesz?!<br />N: To to jest nic. To moja droga dopiero rozgrzewka przed śniadankiem.. - z wrażenia aż złapałam się za głowę .<br />Louis: To je Niall, tego nie nakarmisz. -wypowiedział się mając buzię pełną płatków. - Siadaj zjedz z nami. - Podeszłam do Effy i dałam jej buziaka w policzek na powitanie. Dziewczyna tylko zachichotała i dalej zajadała się płatkami.<br />MR: Poczęstuje się tylko jedną kanapką bo potem ciężko będzie mi się ćwiczyło i wam też radziłabym zachować umiar.<br />Liam: Nami się nie przejmuj. My tylko dzisiaj idziemy w celu zobaczenia Ciebie w akcji.<br />MR: Buahaha. Myślisz, że wujek da wam posiedzieć bezczynnie? Będzie kazał wejść ci na bieżnię i biec póki ci nie powie byś przestał co może zająć jakieś 45 minut... A ty masz to zrobić i to bez żadnego ALE. Treningi z nim to nie żarty. Ale z czasem się przyzwyczaicie i co najważniejsze będziecie dziękować mu za osiągnięcie dobrego efektu.<br />H: Co jak co ale ja ćwiczyć nie muszę.<br />MR: A to niby czemu?<br />H: No popatrz tylko na mnie.<br />MR: No patrzę i widzę marnego chłopaczynę, któremu potrzebny jest solidny wycisk by wyrzeźbić 6-opak.<br />H: Ale ja już mam...<br />MR: Mało widoczny. - wyszczerzyłam się a chłopak jedynie zaśmiał się i usiadł przy wyspie. - No a gdzie Zayn? - momentalnie gdy tylko o niego zapytałam to wszyscy na mnie się popatrzyli i uśmiechy nie schodziły im z twarzy. - Przestańcie to krępujące..<br />N: No wiesz.. jest u siebie i pewnie śpi. Mia możesz nam powiedzieć co się wczoraj zdarzyło?<br />MR: No urodziny miałam nie?<br />N: Ale nie w tym sensie.. Do czegoś doszło między Wami? - Liam szybko tknął go łokciem i dodał<br />Liam: Jak będą chcieli to sami nam powiedzą. - Moja reakcja na to? Najpierw walnęłam buraka a potem zaczęłam się śmiać jak pojebuska ale z czasem ogarnęłam się i rzuciłam na odchodne<br />MR: Dobra to ja idę go obudzić a wy weźcie ze sobą jakieś dresy czy coś luźnego do ćwiczenia. - i popędziłam na górę do pokoju mulata. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić.. zapukać czy wejść bez żadnych skrupułów... ale wybrałam tą pierwszą opcję i delikatnie stuknęłam w drzwi a następnie weszłam do środka. Pokój wielkością nie różnił się od mojego, umeblowanie było takie same jak u mnie a kolor ścian niebieski. Podeszłam do łóżka gdzie myślałam, że znajdę w nim Zayna lecz go tam nie było.. siedział na oknie i wpatrywał się w niebo. Najwidoczniej nie słyszał mnie bo miał słuchawki na uszach tak więc podeszłam do niego i ściągnęłam mu je<br />Z: Ooo śpiąca królewna wstała. - zszedł z parapetu i obdarował mnie całusem w czoło. Od samego tego gestu zrobiło mi się gorąco.. w ramach wdzięczności przytuliłam się do niego a w następnej kolejności rzuciłam się w kierunku jego szafy.<br />Z: Co ty robisz?<br />MR: Szukam Ci stroju na trening.<br />Z: Wiesz chyba nie pójdę bo coś źle się czuję. - zmarkotniała mu mina a na dodatek wymusił kaszel.<br />MR: Dobra nie ściemniaj już. Masz tu dreski i podkoszulek i bu... - nie dokończyłam bo usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni kurteczki i na ekranie wyświetlił mi się numer wujka. Pośpiesznie odebrałam<br />W: No hej kochanie. Gotowi jesteście?<br />MR: Sądzę że za jakieś 15 ewentualnie 25 minut powinniśmy być już u ciebie.<br />W: O to fajnie. Nie zapomnij rękawic.<br />MR: Wujek, myślałam że potrenujemy zapasy a nie boks.<br />W: Oj i to i to zrobimy.<br />MR: Dobra to wyczekuj nas! Do zobaczenia. - powiedziałam radosnym głosem. Popatrzyłam na chłopaka a ten tylko spuścił głowę w dół i wydął dolną wargę.<br />Z: Muszę iść? Na prawdę?<br />MR: Dygasz? Tak niesamowicie męski koleś jak Ty? BRADFORD BAD BOY?<br />Z: Masz rację.. Bradford bad boy nigdy się nie poddaje. - wyszczerzył się. - poczekasz chwilkę? Ułożę sobie tylko włosy. - kierował się w stronę łazienki.<br />MR: NIE! - wydarłam się na cały głos. Chłopak odwrócił się w moją stronę i patrzył jak na psycholkę. - To znaczy... Podoba mi się tak jak jest.<br />Z: Skoro nalegasz. - uśmiechnął się od ucha do ucha i podszedł do mnie a następnie chwycił mnie za ręce.<br />MR: Tak w ogóle to jak znalazłam się w łóżku?<br />Z: Zasnęłaś na mnie w samochodzie, a potem Cię zaniosłem jak księżniczkę do łóżka. - wyszczerzył się .<br />MR: I niech zgadnę. Wszyscy byli tego świadkami.<br />Z: Skąd wiesz? - wytrzeszczył oczy. - Oszukiwałaś że spałaś?<br />MR: Nie. Tamci pytali do czego między nami wczoraj doszło. - przymrużyłam oko.<br />Z: Wścibskie wieprze. Ale żeby nie było to ja nic im nie mówiłem chociaż podejrzewam że Effy po części wie co się działo. - poruszył śmiesznie brwiami.<br />MR: Skąd takie wnioski panie Malik? - zaciekawił mnie swoimi ostatnimi słowami.<br />Z: Jako jedyna nie pytała o nic wczoraj. A w dodatku uśmiechała się głupio i nawet poklepała mnie po ramieniu.<br />MR: To mądra dziewczyna ze sporym bagażem przeżyć. Może i wie o co chodzi ale dla pewności będzie wypytywać mnie. Ale Zayn koniec gadania. Idę po torbę i rękawice a Ty po drodze zgarnij tamtych .<br />Z: Tak jest! A i jedziemy samochodem. - zasalutował a następnie lekko się zaśmiał. Ja z kolei posłałam mu szczery uśmiech i wyszłam z pokoju udając się do siebie. Po krótkiej chwili zeszłam na dól i chciałam się upewnić czy na pewno każdy już wyszedł do samochodu. W salonie nikogo nie było więc udałam się do kuchni gdzie zastałam .. Nialla.<br />MR: Boże człowieku co Ty tu jeszcze robisz!? Spakowany chociaż jesteś? Odstaw te żarcie bo sraczki dostaniesz! - podeszłam do niego i wyrwałam mu talerz z kolosalną ilością jajecznicy z pomidorami jak mniemam. Dziwne.. Ja innej nie jem jak nie ma pomidorów. I w dodatku myślałam że sama to wymyśliłam. No cóż muszę chyba na nowo coś kombinować z żarciem. Wracając do Nialla. Chłopak , gdy tylko wyrwałam mu talerz z rąk, popatrzył się na mnie najpierw z szokiem potem, jego wyraz twarzy przemienił się w złowrogi grymas lecz momentalnie zniknął gdyż chłopak zasmucił się i zaszkliły mu się oczy.<br />MR: Weź mi nie mów tylko że będziesz ryczeć.<br />N: Daj mi chociaż 5 minut na dokończenie tego. Proszę. - powiedział błagalnym głosikiem, który stopniowo się załamywał. Zrobiło mi się go żal jednak nie zamierzałam się spóźnić na trening bo wujek zacznie rozgrzewkę beze mnie.. W ramach kompromisu zaczęłam się rozglądać po kuchni.<br />N: Co robisz? Nie wywalaj tego proszę. Bo nigdzie nie pojadę. - Świetnie, wręcz cudownie. Ciągle trzymając talerz w ręku, zaczęłam szperać po szafkach aż w końcu znalazłam to czego szukałam. Pojemnik śniadaniowy. Przełożyłam posiłek blondyna do tego pudełeczka chwyciłam za widelec i podałam Horanowi, który miał wymalowany na twarzy uśmiech i podziw.<br />N: Jestem Ci wdzięc...<br />MR: Podziękujesz mi potem ale już chodź bo się spóźnimy. - Chwyciłam z powrotem w ręce swoją torbę i Nialla a następnie wyszłam. Wychodząc na podwórko mało co nie zaliczyłam gleby potykając się o własne nogi. Jeszcze tego by brakowało. Wsiadłam do czarnej furgonetki gdzie siedzieli już wszyscy i wpatrywali się we mnie. - Mam coś na twarzy czy coś, że tak się gapicie.<br />H: Nie ruszymy się stąd póki nie będziemy wiedzieli na jaką ulicę jedziemy.<br />MR: A no tak zapomniałam. - Zaśmiałam się głupio i powiedziałam kierowcy na jaką ulicę ma jechać. Siedziałam obok Effy i prawą rękę miałam opartą na drzwiach samochodu. Naprzeciwko mnie siedział Niall, Liam i Zayn . Louis zajął miejsce na przodzie a Harry tuż obok Eff. Wracając do mojej przyjaciółki... Patrzyła tak na mnie jak by chciała wyczytać o czym teraz myślę. Może uznacie, że jestem dziwna ale czasami mamy tak jakbyśmy komunikowały się ze sobą za pomocą naszych myśli, podświadomości.. no nie wiem jak to nazwać ale w gruncie rzeczy chodziło o to że rozumiałyśmy się bez słów i umiałyśmy odczytać o co dla drugiej z nas chodzi. Może dlatego nie kłóciłyśmy się zbyt często co mi naprawdę było na rękę bo gdy kłócę się z nią czuję jakbym traciła jakąś małą cząstkę siebie. Wyciągnęłam telefon tak żeby Eff widziała co na nim robię. Weszłam w "napisz nową wiadomość" i napisałam " opowiem Ci wszystko w szatni. Tylko błagam Cię już nie patrz tak na mnie :D" Dziewczyna zachichotała i powiedziała ciche "okej". Momentalnie odezwał się Liam.<br />L: A co to za tajemnice co ? Może powiecie i nam.<br />MR: A już byś chciał. -ruszyłam znacząco brwiami i spojrzałam na Zayna. Chłopak przyglądał mi się cały czas z takim zainteresowaniem w oczach i wręcz w tej samej chwili przypomniał mi się wczorajszy wieczór i ten cudowny pocałunek. Uszczęśliwił mnie niesamowicie.. ten zajebisty zapach perfum na jego bluzie, jego ciepłe wargi i nasze wtulone w siebie sylwetki. Najwspanialsze uczucie na świecie.<br />Z: Mia? Coś nie tak? - spytał niepewnie Zayn. Dopiero teraz się zorientowałam, że odpłynęłam myślami do wczorajszego wieczoru zapominając o teraźniejszości. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam z powrotem na swój telefon. Skasowałam wcześniejszą wiadomość do Effy i postanowiłam napisać do Zayna. Czułam, że patrzył się na mnie z zaciekawieniem. Z resztą nie tylko on. Kątem oka dostrzegłam, że Eff patrzy mi się w komórkę co piszę. Po chwili wysłałam sms'a o treści:<br />MR: " Wszystko okej. Tylko po prostu przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Nawet nie masz pojęcia jaka jestem zadowolona. Dziękuję Ci jeszcze raz :*" - I dopiero teraz przypomniałam sobie, że chłopak podarował mi wisiorek. Cholera jasna... NIE! Nie mogłam go zgubić!! Zaczęłam w środku duszy wpadać w panikę... O ile pamiętam nie miałam go rano kiedy się obudziłam. Jak wrócimy do domu muszę przeszukać całe łóżko czy przypadkiem tam się gdzieś nie zapodział. Mam nadzieję, że jednak tam jest bo jak nie to będę w ciemnej dupie. Trochę uspokoiłam się i poczułam wibrację mojego telefonu. Spojrzałam odruchowo najpierw na Effy. Dziewczyna nadal ślepo była zapatrzona w ekran mojej komórki więc szturchnęłam ją łokciem, a ona tylko na mnie popatrzyła ze zdziwieniem w oczach i się zarumieniła i wdała się w rozmowę z Niallem, który buzię miał tak napchaną żarciem, że wyglądał jak chomik. Zaśmiałam się i postanowiłam przeczytać nową wiadomość.<br />Z: " Nie dziękuj :) Mi też było bardzo miło. A prezent patrzę, że chyba się nie spodobał bo go nie masz na szyi. :( " - No kurwa mać. Po odczytaniu tego czułam zbliżające się palpitacje serca. Jednak tylko spojrzałam na chłopaka, który udawał zasmuconego. A co jeśli się okaże że nie ma go w łóżku i po prostu go zgubiłam? Jak bym powiedziała dla Zayna było by mu bardzo przykro. Pozostałyby wtedy dwa wyjścia. Pójść i kupić sobie taki sam albo się przyznać, że go zgubiłam.<br />MR: Nie no coś Ty. Jest piękny i zostawiłam go na szafce w pokoju bo bałam się, że mógłby mi się porwać na treningu czy coś. :). - Gdy tylko wysłałam kolejnego sms'a poczułam, że samochód zwalnia. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że właśnie dojechaliśmy przed rezydencję wujka.<br />MR: Wysiadka małpiszony. - krzyknęłam i wyszłam z furgonetki. Gdy chłopacy tylko wysiedli dało się usłyszeć od każdego z nich jedno wielkie " WOW". Dla mnie i Effy to normalka bo ona też tu była kilka razy więc dom nie sprawiał nam już aż takiej ekscytacji. Wszyscy z torbami szliśmy drogą prowadzącą do wielkich mosiężnych drzwi wejściowych które miały wygrawerowane inicjały wujka czyli DJ. Nacisnęłam na mały guziczek na ścianie czym oczywiście był dzwonek. Tuż po chwili drzwi zaczęły się otwierać a w progu stanął lokaj Stanley.<br />Lokaj: Mia! Kopę lat! Wchodźcie! - krzyknął mężczyzna i jednym zwinnym ruchem zaprosił nas do środka.<br />MR: Cześć. Dobrze Cię widzieć. Wujek już w hali czy jeszcze nie?<br />Lokaj: Oczywiście, że na hali. Czeka już na Was. - uśmiechnął się od ucha do ucha.<br />MR: Dobra to chodźcie. Trzymajcie się lepiej blisko mnie bo możecie się zgubić.<br />H: Dom Twojego wujka to pałac a nie dom. Toż to jest większe przynajmniej o 6 razy jak nasza rezydencja.<br />N: Hazza przy tym cudeńku ja nawet nie ośmieliłbym się nazwać naszego domu rezydencją.<br />H: Co racja to racja. Mia prowadź. - podszedł i klepnął mnie w tyłek. Chwyciłam go szybko za tą rękę i zaczęłam mu ją wykręcać. Chłopak zaczął się giąć i prosić bym go puściła. Popatrzyłam na mulata, a na jego twarzy widziałam złość. Czyżby się wkurzył na Harrego? Uśmiechnął się szyderczo i kiwnął do mnie lekko głową na znak żebym przestała. Jak na zawołanie wyswobodziłam z uścisku chłopaka a ten tylko popatrzył na mnie wystraszony i złapał się za rękę w celu rozmasowania jak mniemam bólu.<br />MR: Zapamiętaj sobie. Nie dotykaj mojego tyłka. Taka rada na przyszłość.<br />H: Ppprzepraszam. - wyjąkał i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam to i ruszyliśmy w drogę. Hala znajdowała się w tylnej części domu i trochę musieliśmy przejść zanim do niej dotarliśmy. Otworzyłam drzwi i w środku zobaczyłam ring do zapasów i boksu, wokół pełno bieżni, rowerów, sztang, ławeczek i innych sprzętów sportowych. Z racji, że nikogo nie było w środku pomyślałam że wujek jeszcze się przebiera więc postanowiłam zaprowadzić chłopaków do ich szatni a następnie udałyśmy się z Eff do naszej. Kiedy tylko znalazłyśmy się na osobności dziewczyna nie przestawała się na mnie patrzeć więc postanowiłam jej wszystko opowiedzieć o wczorajszym wieczorze. Na sam koniec przyjaciółka siedziała i wręcz piszczała z radości.<br />E: Oby Wam się tam kiedy udało. Szczęścia. - podeszła i mnie ucałowała. Ja tylko się zarumieniłam i skinęłam głową na znak, że dziękuję. Wkrótce już całkiem przebrane w spodenki i podkoszulki a ja z rękawicami w rękach, wyszłyśmy z szatni i udałyśmy się po chłopaków. Weszłyśmy chyba w najbardziej nieodpowiednim momencie gdyż ujrzałyśmy gołą dupę Harrego, na której znajdowały się ręce Louisa. Szok jaki miałyśmy na twarzy był nie do opisania. Jednak szybko wycofałyśmy się do tyłu i zdeklarowałyśmy że poczekamy przed szatnią.<br />E: Jak myślisz...<br />MR: Geje? Z tego co wiem to Lou ma dziewczynę więc raczej Bi. A może to były tylko takie wygłupy?<br />E: No wybacz ale ja dla wygłupów nie ściskałabym Twojego gołego tyłka.<br />MR: W sumie.. - i w tym momencie wyszli akurat chłopcy ubrani w dresy i podkoszulki.<br />Louis: Dziewczyny tylko sobie nie myślcie, żadnych głupot.<br />MR: No wiesz.. Dosyć dziwnie to wyglądało.<br />Louis: Wszyscy tak robimy. - szok po raz drugi wymalowany na mej twarzy. Zaraz! Wszyscy?! Spojrzałam na Mulata.<br />Z: Na mnie nawet nie patrz. Ja nie biorę w tym udziału. </span></b><br />
<span style="font-family: inherit;"><b>N: Oj dziewczyny. Musicie się przyzwyczaić. Harry i Louis mają bromance.</b><br /><b>Louis: Nie prawda! Było minęło!</b><br /><b>H: LOUII !?! - zawył Harry. Popatrzył na niego ze smutkiem i udał się na halę.</b><br /><b>Louis: Ej no pysiek ja tylko żartowałem. Nie uciekaj ode mnie. - i pobiegł za nim.</b><br /><b>MR: To mają ten bromance czy nie?</b><br /><b>Z: Te bromance wymyśliły fanki i nie tylko oni są w nie połączeni. Niby kiedyś ich coś tam łączyło ale od kiedy Louis ma Eleanor nic nie jest jak dawniej. Coraz mniej czasu poświęca Hazzie, nie zachowują się jak dzieci jak przedtem i nie widać już tej magii między nimi, ale mimo wszystko ciągle starają się mieć dobre kontakty i odnawiać to co było wcześniej tylko słabo im to idzie.. Ale próbują i to się liczy. Kochają się po prostu.</b><br /><b>E: Aww. Teraz wydaje mi się to słodkie. - DABUM! Szok po raz 3 ! Chłopacy zaśmiali się z mojej miny a ja otworzyłam drzwi od hali. W środku zobaczyłam wujka stojącego przy ringu i w samym kącie obściskujących się Harrego i Lou. Pobiegłam do wujka i rzuciłam mu się na szyję a nogi zarzuciłam mu na pas, a on jedynie zaśmiał się i przytulił mnie mocniej do siebie, a następnie postawił na ziemie.</b><br /><b>W: Weź skakanki. Mała rozgrzewka nam się przyda. - zwrócił się do mnie. Jak powiedział tak też zrobiłam. Odłożyłam rękawice na ring i wzięłam skakanki do rąk. - A wy.. Hmm. Blondasek..</b><br /><b>N: Niall jestem.</b><br /><b>W: No więc Niall wsiadaj na rower. - chłopak nie stawiając oporu poczłapał się do miejsca z rowerami. - A wy dwaj na wybierajcie. Rowery czy bieżnie... a może coś z rzeczy dla prawdziwych twardzieli czyli sztanga? - chłopaki naradzili się i wybrali rowery. Myślę, dlatego że na rowerach można bardziej się opierdzielać. - A ty kochana co wybierasz? - zwrócił się do Eff.</b><br /><b>E: Rower. Zdecydowanie. - uśmiechnęła się i poszła do chłopaków. W między czasie dołączyli do nich Lou i Hazza.</b><br /><b>W: Co ich wzięło na te rowery? - Gdybym powiedziała, że oni przyszli się tu dzisiaj tylko pogapić co ja będę robić i wujek to by się na nich mega wnerwił.</b><br /><b>MR: Wiesz.. nie chcą zbytnio się przemęczać bo sami mają siłownie raz dziennie i boją się że coś nadwyrężą</b><br /><b>W: Skoro tak mówisz... - powiedział ledwo słyszalnym głosem. - Dobra bierzmy się za rozgrzewkę byś potem nie miała zbytnio zakwasów. Rozpoczęliśmy od skakanek, potem była gimnastyka, następnie podnoszenie ciężarów i skipy. Skończyliśmy na brzuszkach. Gdy byliśmy już rozgrzani</b><br /><b>weszliśmy na ring.</b><br /><b>MR: Od czego zaczynamy? Zapasy czy boks?</b><br /><b>W: Mia nie udawaj głupiej. Oczywiście, że od boksu. Nie zmęczysz się tak bardzo, dzięki czemu będziesz miała potem jeszcze siły na zapasy. Zapomniałaś o tym?</b><br /><b>MR:Wybacz. Mój błąd. Effy chodź tutaj. - Dziewczyna podbiegła i weszła na ring. - Bierz taśmę i bandaże i będziesz owijać mi ręce.</b><br /><b>E: Ale ja nigdy tego nie robiłam. Zresztą po co to? Nie wystarczą same rękawice?</b><br /><b>MR: No weź nie gadaj że nie wiesz do czego służy owijka.</b><br /><b>E: No nie wiem. - zasmuciła się</b><br /><b>MR: Owijkę stosuje się do stabilizacji nadgarstka i ochron<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 19.200000762939453px;">y kości śródręcza dzięki temu uniknę kontuzji no i przede wszystkim wchłania pot.<br />E: Aaa to chyba że. Dobra to teraz mogę wiązać.<br />W: A mi kto pomoże?<br />MR: No to weź któregoś z chłopaków poproś. - odpowiedziałam spokojnym tonem patrząc czy Eff dobrze wiąże mi taśmę.<br />W: No to... hm. Ty w czarnych włosach chodź tu pomożesz mi. <br /><br /><span style="color: blue;">*Oczami Zayn'a*</span><br />Szlag by to... Dlaczego właśnie ja?<br />Liam: No idź. Nie dygaj nic Ci nie zrobi.<br />Z: Taki jesteś mądry to sam idź. A może jak źle mu to zawiąże to potem mi się oberwie.. Nie chce mieć przejebane już na wejściu.<br />TR: Idziesz Ty czy mam sam po Ciebie przyjść? - zawołał pan Johnson. Wstałem i chwiejnym krokiem udałem się na ring. Gdy tylko tam wszedłem zerknąłem na Mię. Włosy upięte w kucyk który sięgał jej do połowy pleców, spodenki obcisłe uwydatniające jej kształty, podkoszulek który tak idealnie na niej leżał. Stała i czekała aż Effy nałoży i zawiąże jej rękawice.<br />TR: Bierz taśmy i wiąż. - rzucił oschle The Rock. Jak kazał tak też zrobiłem. Co chwilę mówił mi że mocniej mam wiązać, że nie przykładam się do tego ale wypowiadał się coraz łagodniejszym głosem dzięki czemu aż tak się nie stresowałem. Gdy kończyłem zawiązywanie już drugiej rękawicy usłyszałem Mię lecz nie przestawałem wykonywać roboty. Tak bardzo nie chciałem mu podpaść. Niech mi ktoś odpowie. Kto by się nie bał takiego wielkiego człowieka, który zawodowo uprawiał zapasy i miał spore doświadczenie w tym, ponadto ćwiczy boks i pakuje na siłowni?<br />MR: Wujku gdzie są ochraniacze na zęby?<br />TR: Leżą tam na krześle. Effy mogłabyś podać? - skończyłem. W pełni zadowolony zszedłem z ringu i udałem się z powrotem do chłopaków.<br />H: Może podejdziemy bliżej by pooglądać?<br />N: No to zapytaj go czy możemy już przestać już ćwiczyć.<br />H: Sam to zrób.<br />Liam: Panie Johnson, moglibyśmy już przestać ćwiczyć i po przyglądać się waszej walce?<br />TR: Skoro tak chcecie.. - chłopacy wstali z rowerów i udaliśmy się trochę bliżej ringu jednakże zachowaliśmy stosowną odległość. Effy włożyła ochraniacz do ust Mii. The Rock czyli jej wujek sam robił to, a następnie pozwolili zejść Eff z ringu gdzie dziewczyna podeszła do nas i również zaczęła się im przyglądać.<br />H: Nie sądzicie, że to przesada?<br />Louis: Co masz na myśli?<br />H: To jest niebezpieczne dla Mii. Przecież zobaczcie jaka jest między nimi różnica wagowa.<br />Liam: Spokojnie. Skoro wcześniej już trenowali gdzie ona była mniejsza to na pewno wiedzą co robią. - szczerze mówiąc zacząłem się z lekka bać o Mię. A jeśli jej coś się stanie? NIE! Zayn! Nawet nie dopuszczaj do siebie tych myśli bo wykraczesz. Spojrzałem na ring i ujrzałem ich stojących już naprzeciwko siebie i dokonujących ostatnich poprawek z rękawicami. Po chwili zaczęło się. Zaczęli krążyć wokół siebie aż w końcu on zrobił pierwszy krok i wycelował cios prosto w jej twarz. Na całe szczęście ona zdążyła zrobić unik. Potem ona zaczęła zadawać ciosy mu. Miała dosyć siły bo momentami odlatywał na parę kroków.<br />N: Dobra jest. Silna babka z niej. - Ich walka trwała po 4 minuty w ośmiu rundach, że tak powiem. Byłem w dosłownym szoku gdy okazało się że Mia wygrała 5 na 8 walk. Było widać, że jest nieźle wprawiona, a on stawał się coraz wolniejszy i szybciej się męczył. A ona? Ona wręcz tryskała energią i ciągle zadawała ciosy. Po skończonych 8 walkach podszedłem do ringu gdzie Mia siedziała w swoim narożniku.<br />MR: Pomożesz mi? - wysapała i wyciągnęła ręce w moją stronę.<br />Z: No pewnie. - wszedłem na matę i zacząłem ściągać jej rękawice. Dziewczyna ciężko oddychała, a gdy tylko uwolniłem jej ręce z rękawic chwyciła z butelkę z wodą. Piła i piła aż wypiła pół butelki. - Dobrze Ci poszło. Myśleliśmy, że twój wujek wygra większość rund. A tu proszę jakie zaskoczenie - powiedziałem prawie szepcząc.<br />MR: Ha. Dzięki że we mnie wierzyłeś. - powiedziała lekko poirytowana. - Mam sposób na niego. Najpierw trzeba go zmęczyć, potem bez problemu można napierdzielać. Pamiętaj to, że ma mięśnie i jest taki wyrośnięty nie oznacza wcale, że jest szybki. A w boksie właśnie to się liczy.<br /><br /><span style="color: blue;">* Oczami Mii* </span><br />Zayn puścił mi oczko i uśmiechnął się szeroko. Czułam dosłownie każdy kawałek mojego ciała. Wiedziałam, że po takim wysiłku jak dzisiaj będę miała niezłe zakwasy nazajutrz.<br />MR: Wujku musimy dzisiaj jeszcze robić te zapasy? Nie żeby coś ale dawno przecież nie ćwiczyłam i coś czuję że jak tak dzisiaj nieźle poćwiczę to jutro nawet nie wstanę.<br />W: Dawno nie ćwiczyłaś a jakoś większość rund wygrałaś spryciulo. Skoro tak bardzo nie chcesz to najwyżej zaraz zawołam Stanleya, z nim się pomocuję.<br />MR: Jaki Ty kochany. - podeszłam do niego usiadłam mu na kolanach i ucałowałam w policzek. - Hmm pamiętam, że miałeś zawsze takie dobre batony odżywcze polane białą czekoladą. Zachciało mi się ich.<br />W: Skończyły się akurat. Ale wiesz co? Zaraz kogoś wyśle do sklepu to zrobi nam zapas.<br />MR: Po co kogoś fatygować? Sama to zrobię. Tylko daj mi trochę hajsu bo nie wzięłam ze sobą nic.<br />W: Skoro tak chcesz. Parę banknotów leży w szafce przy drzwiach wejściowych.<br />MR: Okej to ja zaraz przyjdę.<br />W: A co z nimi?- szepnął wskazując leciutko głową na chłopaków, którzy akurat byli pochłonięci rozmową na jakiś temat a Zayn po prostu tak siedział obok nich i patrzył na mnie. Wyglądał już tak diabelnie słodko, że z chęcią bym się teraz na niego rzuciła i go wycałowała. To by uzupełniło moje siły.<br />MR: A niech jeszcze pobiegają ale nie przesadzaj. Góra 10-15 minut.<br />W: No to w takim razie do czasu kiedy nie wrócisz.<br />MR: No niech Ci będzie. To ja zaraz wracam. - ucałowałam go ponownie w policzek i popędziłam do przedsionka gdzie siedział tam Stanley. - O. Słuchaj idź na halę bo wujek chce jeszcze trochę się posiłować.<br />S: Okej to idę. Brutus zastąp mnie. - krzyknął w stronę kuchni. Ja podeszłam do szuflady i dokładnie tak jak wspominał wujek znajdowało się tam trochę pieniędzy. Wzięłam je i wybiegłam z domu do najbliższego sklepu. Weszłam do działu ze słodyczami i zagarściowałam z jakieś 15 batonów gdy nagle usłyszałam... " ROZA ". Ten głos... ten rosyjski akcent.. tylko jedna osoba tak do mnie mówiła. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Wstrzymałam oddech i odwróciłam się na pięcie, twarzą w twarz do tej osoby. Wypuściłam dyskretnie powietrze i uśmiechnęłam lekko zaciskając wszystkie batony przy klatce piersiowej żeby mi tylko nie wypadły. Czułam, że zaczyna mi się robić gorąco a serce mało co nie wyskoczy z klatki piersiowej. Osoba uśmiechnęła się do mnie i jeszcze raz powtórzyła " Roza". Ten akcent przyprawiał mnie o utratę zmysłu. W końcu zebrałam się na odwagę i przerwałam swoje żałosne milczenie.<br />MR: Dymitr..<br /><br /><br /><br /><br /><span style="color: red;">Boziu nareszcie długi weekend! Nawet nie wiecie jak bardzo tęskniłam za Wami! Dopiero teraz znalazłam wolną chwilę by dokończyć rozdział. Miałam po prostu tak dużo nauki, że nawet sobie tego nie wyobrażacie.. :( Dobrze wiecie że jak nie piszę dość długo to rozdziały są bardzo dłuuugie :D A Wy to lubicie .. :D Chyba :D Mniejsza o to komentarze.. hm no cóż ja mogę powiedzieć ? Jesteście genialne i to dzięki Wam ten blog istnieje! <3 Kocham Was i Was nie opuszczę. Będę dodawać rozdziały jak mi tylko na to czas pozwoli. Na prawdę. Te uczenie się to aż uszami mi wychodzi. ;/ Kolejna sprawa. Ilość wejść *.* To to po prostu już jest kosmos! <3 Kocham Was dziewczyny i bardzo przepraszam, że tak często mnie nie ma :( Na prawdę jest mi przykro ale nie mogę przecież zaniedbywać szkoły ;/ A szkoła średnia to nie przelewki :( Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i mimo wszystko będziecie razem ze mną :)! Co myślicie o teledysku " Little Things" ? Ja jestem zakochana po uszy w Zaynie, który tak pięknie na mnie patrzy i wyznaje mi miłość :D <3 Macie jakieś pytania czy coś to zadawajcie je w komentarzach albo na TT :) </span></span><a href="https://twitter.com/Always_Huuungry">https://twitter.com/Always_Huuungry</a> <span style="color: red;">Jak myślicie co może się stać w następnym rozdziale? :D</span> <span style="color: red;">Tak więc kochane do następnego i gdybyście mogły zostawcie po sobie komentarze i piszcie też o swoich blogach :) I LOVE YOU GIRLS <3 See you soon :) <3<br />P.S Bianka czekam na dedykacje na blogu :D :*<br />Kasia downie dawaj kolejny rozdział <3</span></span></b></span>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-48177749614913233012012-09-30T08:16:00.001-07:002012-09-30T09:35:04.060-07:00Rozdział VIPodróż do Londynu nie wydawała się długa. Z tymi wariatami czas po prostu leciał mi szybciej, nim się obejrzałam wjechaliśmy na posesję chłopaków. Gdy tylko wyszłam z samochodu, kurczowo ściskając telefon w rękach, spojrzałam na dom. Był przeogromny i bardzo piękny. Z oszołomienia otworzyłam aż buzię, lecz nie na długo bo usłyszałam donośny głos Paula co przywróciło mnie do żywych.<br />
P: Chłopaki wyłaźcie! - ryknął tak głośno, że mało mi bębenki w uszach nie pękły. No cóż.. na przyszłość muszę uważać, żeby nie stawać tuż obok niego. Mimo wszystko jego krzyki na coś się przydały, bowiem z domu wyszło 4 chłopaków, w których ujrzałam na samym początku Liama. Podeszłam niepewnie do Zayna i chwyciłam się jego ramienia.<br />
Z: Coś nie tak? Źle się czujesz?<br />
MR: Żartujesz sobie? Czuję się wyśmienicie. - uśmiechnęłam się do niego.<br />
Z: To dobrze, bo już myślałem, że musiałbym odwołać parę pewnych niespodzianek.<br />
MR: Niespodzianek? Malik... Co ty znowu kombinujesz? - zapytałam z zaciekawieniem, posyłając mu kuksańca w biodro. Na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech. Chłopak odwrócił się jedynie twarzą do mnie i...<br />
Z: Wszystkiego dowiesz się niebawem. A teraz chodźcie zapoznam Was z chłopakami. - Chłopacy. Przez pewien moment w ogóle o nich zapomniałam. Popatrzyłam przez pierwszą chwilę na Eff, a następnie wzrok przeniosłam przed siebie. Szli.. 4 wspaniałych. Jeden z ciemnymi kędziorami i w samych krótkich spodenkach. Nie żebym miała coś przeciwko ale żeby witać gości bez koszulki? To prawie to samo jakbym ja wyszła bez stanika i jakiej kolwiek bluzki. Dobra, mimo wszystko muszę przyznać, że klatę to on ma niezłą. Następny z nich miał śmieszną fryzurę jakby w ogóle się nie czesał, bluzkę w paski i spodenki na szelkach. Tuż obok niego szedł blondynek gdzie w słońcu nawet z tak daleka dostrzegłam, że ma aparat na zębach. Kroczył uśmiechnięty od ucha do ucha z udkiem kurczaka w ręce. To musi być na pewno ten żarłok co potrafi opróżnić całą lodówkę w 4 godziny. - Jednak coś zapamiętałam- mruknęłam sama do siebie.<br />
Z: Coś mówiłaś?<br />
MR: Ja? Nie. Przesłyszałeś się. A Ty Eff coś słyszałaś? - wychyliłam się poza szereg by spojrzeć na przyjaciółkę, jednak ta zdaje się, że w ogóle była w innym świecie i gdy tylko spostrzegła, że się na nią gapię uśmiechnęła się z wypiekami na twarzy.<br />
E: Słucham? Nie słyszałam pytania. Mogłabyś powtórzyć? - Dziewczyna gorączkowo spojrzała na mnie, to na Zayna a potem na resztę, która rzecz biorąc stała już przy nas. Jedyne co byłam w stanie zrobić to machnęłam ręką na znak, że " już nie ważne" po czym stanęłam prosto i uśmiechnęłam się do Liama.<br />
MR: Liam! Jak dobrze Cię widzieć!<br />
L: Ciebie też! Wszystkiego Najlepszego! - chłopak przytulił mnie ze wszystkich sił przy okazji mało nie łamiąc mi moich żeberek, a następnie podarował mi buziaka w policzek i podszedł do Eff by się z nią przytulić na powitanie. - Cześć jestem Louis- odezwał się chłopak w koszulce w paski.<br />
MR: Mia. Miło mi Ciebie poznać.<br />
L: I wzajemnie. Tyle o Tobie słyszeliśmy od Zayna.. A tak w ogóle to wszystkiego najnajlepszego! - i mnie przytulił i poszedł przywitać się z Effy. Następny przedstawił mi się jako Niall. Pocałował mnie w policzek i powiedział, że bardzo się cieszy, że z nimi zamieszkamy i życzy mi wszystkiego dobrego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy a na policzkach malował się rumieniec. W ramach wdzięczności przytuliłam go i uprzejmie podziękowałam. Kolejny chłopak zadziwił mnie już od samego początku. Nie dość, że był bez koszulki to w dodatku ujął moją dłoń w swoją i delikatnie ją ucałował. - A ja jestem Harry. - powiedział zachrypniętym i bardzo seksownym głosem. " Będę mieszkać z bogami seksu" - pomyślałam w jednej chwili, jednak się opamiętałam i odwzajemniłam szarmancki gest Harrego, delikatnym uśmieszkiem.<br />
H: Tych urodzin na pewno nie zapomnisz. Możesz być tego pewna.<br />
P: Dobra, zapoznaliście się to teraz chłopaki ruszcie swoje szanowne 4 litery i pomóżcie mi zanieść te walizki do pokoi. - odezwał się Paul<br />
MR: Ależ nie trzeba. Same się tym zajmiemy. - podbiegłam do bagażnika i wyciągnęłam swoje walizki i torby.<br />
Z: Może chociaż ja ci pomogę.<br />
MR: No dobra skoro tak chcesz bo bierz jedną torbę na ramię i tą walizkę.<br />
N: To przy okazji Zayn z Harrym oprowadźcie nasze nowe lokatorki po domu a my jedziemy do sklepu po zakupy, bo kompletnie zapomnieliśmy.<br />
Z: Jak zwykle.. brawo ogary. Chodźcie idziemy.<br />
<br />
Gdy przekroczyliśmy próg domu, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W środku był przeogromny. Harry zaproponował żeby Zayn najpierw zaprowadził mnie do mojego pokoju i potem oprowadził mnie po ich rezydencji, a on to samo zrobi z Effy. Gdy moja przyjaciółka tylko to usłyszała od razu się rozpromieniła.<br />
E: To co nie ma na co czekać i marnować dnia. Styles, prowadź. - chłopak wziął część jej bagażu i popędzili w głąb mieszkania.<br />
MR: Yy to ja może zdejmę buty, by nie brudzić tutaj wam.<br />
Z: Daj spokój, lepiej chodź pokaże Ci twój pokój. - powiedział uradowany. Chłopak wskazał ręką bym podążała za nim. Weszliśmy na piętro i kierowaliśmy się na koniec korytarza, aż w końcu stanęliśmy przed ostatnimi drzwiami po prawej stronie. - A tak w ogóle mój pokój jest obok gdybyś czegoś potrzebowała.<br />
MR: Okej, a teraz mogę już wejść bo chce postawić te walizy i najlepiej je rozpakować.<br />
Z: Oczywiście, proszę bardzo. - Zayn przekręcił gałkę w drzwiach, a te drgnęły ukazując swoje piękne <a href="http://www.loveit.pl/love/438059/fashion" target="_blank">wnętrze</a>.<br />
MR: O rany. Ten pokój jest przepiękny.<br />
Z: Miałaś jakieś wątpliwości?<br />
MR: Szczerze? Myślałam, że będziesz kazał mi mieszkać w domku na drzewie.<br />
Z: Rozważałem o tym, ale stwierdziłem że nocami zwłaszcza pod koniec wakacji i później było by Ci zimno, bo bądź co bądź ale tam ogrzewania nie ma - powiedział, mało co nie wybuchając śmiechem.<br />
MR: Bardzo śmieszne...<br />
<br />
Połowę dnia do godziny 15 spędziliśmy z chłopakami. Poszliśmy do parku rozrywki, potem ścigaliśmy się samochodzikami, byliśmy na diabelskim kole i w domu strachu, a potem udaliśmy się z powrotem do domu chłopaków. W domu czekała niespodzianka w mianowicie ogromny tort w który został wrzucony Horan.<br />
Z: No kurwa Niall, pojebało Cię?<br />
N: Ale to nie moja wina! Louis mnie popchnął.<br />
H: Dobra już nie zwalaj na mojego boobeara! - Nie mogłam patrzeć jak chłopacy zaczynają się kłócić. Zayn robił się czerwony ze złości, więc żeby załagodzić sytuację podeszłam do tortu i wzięłam dosyć spory kawałek do ręki, a następnie rzuciłam nim w twarz Louisa. Chłopak najpierw stanął w mega szoku ale potem podbiegł do toru i odwdzięczył mi się tym samym. Po 5 minutach wszyscy byliśmy umazani ciastem od stóp do głów, i przestaliśmy już się z tego śmiać postanowiliśmy ogarnąć kuchnie bo wyglądała jak pobojowisko. Lecz Effy kazała mi się iść ogarnąć bo nie wypada żeby solenizantka wyglądała tak do końca dnia. Nie udawałam, że nie cieszyłam się z propozycji bo nie chciało mi się sprzątać. Razem ze mną zabrał się Zayn.<br />
MR: A ty czemu im nie pomagasz?<br />
Z: Lubię robić bałagan, ale nienawidzę potem sprzątać. - Stanęłam przed swoimi drzwiami i popatrzyłam się na niego.<br />
MR: Dziękuję za taki zajebisty dzień.<br />
Z: Nie dziękuj bo to jeszcze nie koniec.<br />
MR: To jeszcze coś zaplanowaliście? Boziuu.. nie trzeba było.<br />
Z: Od czego ma się przyjaciół maluchu?<br />
MR: Hehe. - puściłam mu oczko. - Dobra pogadamy na dole, idę zmyć z siebie tą warstwę lukru. - uśmiechnęłam się a chłopak się tylko zaśmiał i wszedł do swojego pokoju, gdzie po sekundzie zrobiłam to samo.<br />
<br />
<b style="color: blue;">* 45 minut później*</b><br />
Uf. Wykąpałam się, przebrałam w czyste szorty i biały podkoszulek, wysuszyłam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone ponadto zdecydowałam się na lekki makijaż. Do tego postanowiłam założyć turkusowe vansy. Czułam się jak nowo narodzona i jednego byłam pewna.. Taki dzień pełen szaleństw był mi bardzo potrzebny. Już miałam się zagłębiać w myślach gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi i po chwili wszedł do pokoju Zayn.<br />
Z: Już gotowa? Ile to można na Ciebie czekać?- zapytał z wyrzutem<br />
MR: Pewnie sam dopiero się wyszykowałeś. - roześmiałam się biorąc telefon do ręki i kierując się w kierunku wyjścia.<br />
Z: Podglądałaś, że wiesz? - udał zaciekawionego.<br />
MR: No pewnie mam tutaj dziurkę w ścianie. Tuż obok szafy.- chłopak w jednej chwili się wystraszył.<br />
MR: hahahahah! Weź chodź. Żartowałam tylko.<br />
Z: Twoje żarty jakoś nieszczególnie mnie ostatnio śmieszą.<br />
MR: Ranisz mnie - zrobiłam smutną minę. Wyszliśmy z pokoju i poczułam, że Zayn wziął mnie na ręce. - A co Ci cholero do głowy strzeliło? Postaw mnie.<br />
Z: Dzisiaj jesteś traktowana jak księżniczka więc się ciesz. Więcej takich ulg nie będzie. - powiedział szczerząc się.<br />
MR: No to patatajmy na dół mój rycerzu.<br />
Z: Twój? - Poruszył znacząco brwiami.<br />
MR: No dzisiaj jesteś mój. Hahaha.<br />
Z: Nie śmiej się bo zlecimy ze schodów. Lepiej chwyć się mnie za szyję.<br />
MR: Okej okej. Bez panki.- Założyłam ręce na jego kark i spoglądnęłam w jego przepiękne, przepełnione czekoladą oczy. Poczułam, że schodziliśmy schodek po schodku i Zayn był tak skupiony by tylko się nie wyjebać, że szedł najwolniej i najostrożniej jak tylko mógł.W pewnym momencie nasze oczy spotkały się a na obydwu twarzach pojawił się szeroki uśmiech.<br />
E: WOW. Ale romantico zejście. - Gdy tylko to usłyszałam postanowiłam zeskoczyć z rąk Zayna, gubiąc przy okazji kontakt wzrokowy z nim. Zmieszana stanęłam przy poręczy i spytałam..<br />
MR: To co teraz działamy? - Spoglądnęłam na nich wszystkich, a potem wychyliłam się by sprawdzić w jakim stanie jest kuchnia. Doszłam do wniosku, że muszę zagęszczać ruchy następnym razem bo oni zdążyli i posprzątać kuchnię na błysk i sami się ogarnąć bo wszyscy stali przebrani i czyści.<br />
H: My zo...- wypowiedź Harolda przerwał dźwięk mojego telefonu. " Któż to może być?" - ta myśl chodziła mi po głowie do momentu gdy nie ujrzałam na ekranie " Wujcio <3" Uśmiech zagościł na mojej twarzy bo dawno go nie słyszałam i nie widziałam. Pośpiesznie nacisnęłam na zieloną słuchawkę.<br />
MR: Cześć wujek! - krzyknęłam do słuchawki i spojrzałam na chłopaków i Effy. Zayn jako jedyny miał przestraszoną minę, co mnie rozbawiło. Liam szepnął bym zrobiła na głośno mówiący więc to uczyniłam.<br />
Wujek: No cześć kochanie. Wszystkiego Najlepszego, żeby wszystkie twoje marzenia się spełniły, byś nie była nigdy smutna i uśmiech gościł na tej twojej pięknej buźce. No i oczywiście żebyś znalazła fajnego chłopaka, którego polubię.<br />
MR: Haha. Dziękuję bardzo.<br />
W: Słoneczko słyszałem, że mieszkasz teraz w Londynie. Powiedz gdzie jesteś to podjadę do Ciebie bo mam dla Ciebie prezent i akurat jestem w drodze do domu.<br />
MR: Tak? Ojejku. -zapiszczałam niczym mały dzieciak.- Chłopaki jaka to ulica?<br />
N: ***... ( nazwa ulicy) - powiedział bardzo głośno Niall.<br />
W: Jakie chłopaki?! Za moment tam będę bo akurat jestem w okolicy. <br />
MR: Bez paniki wujek. Mieszkam u nich z Effy. Na pewno ich polubisz. <br />
W: Za chwile się przekonamy. Do zobaczenia kochanie. - rozłączył się.<br />
Z: On nas wymorduje! - krzyknął na cały głos i schował się za Liama.<br />
Liam: Nie przesadzaj. Na pewno nie jest taki zły no nie Mia? <br />
MR: Sami się przekonacie.- zatarłam ręce.<br />
Liam: Pamiętasz Zayn co Ci mówiłem jak się okaże to ta osoba o której pomyślałem to będę się z Ciebie śmiać?<br />
Z: Jeśli to on to sam będziesz spierdalał gdzie pieprz rośnie.<br />
MR: O czym wy mówicie, przepraszam bardzo?<br />
Liam: Nic nic. Takie tam męskie pogaduszki.<br />
MR: Coś z tego rozumiesz? - spytałam Eff.<br />
E: Nic a nic haha. - Nim tylko to powiedziała rozległ się dzwonek do drzwi.<br />
Z: O nie on tu już jest! Chowajmy się. Udawajmy że nikogo nie ma w domu. - zaczął podskakiwać i nerwowo obgryzać paznokcie.<br />
MR: Zayn przestaniesz? To mój wujek.. - Odezwałam się do niego już lekko zdenerwowana. Chłopak stanął niepewnie obok Nialla i Liama i spoglądnął na mnie ze smutną miną. Odwzajemniłam mu karcące spojrzenie i poszłam otworzyć drzwi. Gdy tylko przekręciłam gałkę ujrzałam Ogromnego miśka i rękawice bokserskie. Mogłam się takiego prezentu spodziewać. Po chwili zza miśka wychylił się wujek. W jednej chwili usłyszałam śmiech Liama.<br />
MR: Ojejku nie trzeba było. - postawił prezenty na podłodze w korytarzu i chwycił mnie w ramiona. Po chwili poczułam silny uścisk i spostrzegłam, że znajduję się w powietrzu. Tak.. tak przytulał tylko wujek.<br />
W: Witaj kochanie. Ale urosłaś. - postawił mnie na ziemi i uśmiechał się do mnie nie kryjąc szoku na twarzy.<br />
MR: Ciebie też dobrze widzieć hehe. Stęskniłam się za treningami z Tobą.<br />
W: Będziemy mieli okazje jeszcze poćwiczyć ale najpierw.. - swój wzrok przeniósł z mojej osoby za mną. Najprawdopodobniej na chłopaków i Eff. Wzięłam go za rękę i pod prowadziłam do stojącej w szoku 6 osób.<br />
MR: A to właśnie są chłopacy, u których z Effy będziemy mieszkać. Jak długo to nie wiem, ale wiedz, że z nimi żadna krzywda nam się nie stanie.<br />
W: Dwayne The Rock Johnson. - Wyciągnął rękę do każdego z nich począwszy od Liama, kończąc na Effy którą przytulił bo się już znali.. Gdy spojrzałam na Zayna, zauważyłam że pobladł.- A wy co za jedni? Chłopacy przedstawili się każdy po kolei i na koniec powiedzieli że tworzą zespół One Direction.<br />
W: One Direction powiadacie? Jak jechałem tutaj to szła w radiu ta wasza piosenka. - uśmiechnął się w dziwny sposób. Moi znajomi rozpromienili się gdy tylko to usłyszeli i dostrzegli uśmiech wujka. - Wyłączyłem to. - jego mina z wesołej zamieniła się w ponurą. To samo stało się z chłopakami, tylko że oni pokazali to w bardziej dramatyczny sposób. - ŻARTOWAŁEM! - klepnął w ramię Zayna, który wyglądał na najbardziej spiętego tą całą rozmową. Chłopak lekko odleciał do tyłu lecz szybko się ogarnął. - Lubię ją. Dobra robota. - pochwalił ich.<br />
N: Bardzo nam miło.<br />
W: Dobra kochanie. Ja będę leciał bo muszę jeszcze parę spraw załatwić, za to jutro zapraszam do siebie. Potrenujemy jak za starych dobrych czasów. - Odwrócił się do mnie twarzą w twarz.- Wypróbujemy nowe rękawice. - puścił mi oczko.<br />
MR: No wiesz.. dawno nie ćwiczyłam..<br />
W: Nic nie szkodzi. Nadrobimy zaległości. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Was też zapraszam.<br />
Z: Dziękujemy ale nie skorzys..- Niall tknął go łokciem.<br />
Louis: Bardzo chętnie przyjdziemy.<br />
W: No to do jutra. Mia zna drogę.- pocałował mnie w policzek i skierował się do wyjścia.<br />
MR: To widzimy się jutro. Do zobaczenia. -poklepałam go po plecach i zamknęłam za nim drzwi.- Widzicie nie było tak źle!<br />
H: Właśnie poznałem mojego idola.<br />
MR: No widzisz. I co Zayn? Jest aż taki straszny? - Liam zaczął się śmiać wniebogłosy, a mulat tylko się uśmiechnął lekko i odparł:<br />
Z: Wiesz.. po dłuższym poznaniu jestem pewny, że będzie czyhać na moje życie, ale wydawał się dosyć miły.<br />
MR: A idź ty durniu durniu.<br />
Z: Dobra zbieramy się.<br />
MR: Gdzie?<br />
Z: Niespodzianka.<br />
MR: No to do wyjścia.- pospieszyłam biegiem na zewnątrz a za mną wyszedł tylko Zayn. - A tamci nie idą?<br />
Z: Nie.. Te niespodziankę zaplanowałem sam.- objął mnie jednym ramieniem i poprowadził do furgonetki, którą rano przyjechaliśmy. W środku siedział już kierowca. - Tam, gdzie było ustalone.<br />
Kierowca: Już się robi. Proszę zapiąć pasy. - wykonałam to o co poprosił i ruszyliśmy w drogę.<br />
Z: Nie pogniewasz się jeżeli zawiąże Ci teraz oczy?<br />
MR: A nie wywieziesz mnie do lasu i nie zgwałcisz? - w odpowiedzi usłyszałam śmiech przyjaciela i kierującego.<br />
Z: Nic z tych rzeczy. To mogę?<br />
MR: A wiąż.<br />
<br />
Ile czasu minęło.. nie mam pojęcia.Godzina? A może dwie? Ale wiem, że nawet z zawiązanymi oczami da się prowadzić konwersację.<br />
Z: Jesteśmy na miejscu. Teraz weź mnie za rękę i wysiadamy. - chwyciłam się kurczowo jego dłoni i wyszliśmy z samochodu. Poczułam chłodny podmuch wiatru na swoim ciele. Mogłam wziąć bluzę na wszelki wypadek.. ale skąd mogłam wiedzieć, że gdzieś mnie wywiozą? Znajdowaliśmy się na jakimś polu... skąd wiem? Czułam gilgotanie trawy na swoich nogach. W pewnym momencie chłopak puścił moją rękę i poczułam się tak jakoś samotnie.<br />
MR: Zayn? Gdzie jesteś?<br />
Z: Poczekaj. Nie zdejmuj jeszcze opaski! - krzyknął<br />
MR: Co ty kombinujesz? <br />
Z: Coś fajnego. Zresztą sama zobacz. - zdjęłam przepaskę i ujrzałam chłopaka trzymającego w dwóch rękach sprzączki od lejców przyczepionych do koni. Były piękne. Obydwa wielkie a sierść miały brązowo czarną. - Wsiadaj i ruszamy w drogę!<br />
<br />
Normalnie bym powiedziała, że nigdy ale to nigdy nie będę w stanie jeździć na koniu, a okazało sie to całkiem przyjemne (oprócz bólu w kroku.. wolałam nie myśleć co czuje Zayn) , czułam wiatr we włosach który muskał moją twarz i owiewał ciało, na którym pojawiła się gęsia skórka. Mój przyjaciel cały czas galopował przede mną bez słowa, więc zrozumiałam że dokądś zmierzamy, a nie galopujemy sobie tak dla zabawy. Po pokonaniu wielkiej górki pod którą, konie ledwo wbiegły ujrzałam malutki domek a obok niego rozłożony wielki koc a na nim pełno jedzenia, dwa kieliszki i wino.<br />
MR: Sam to wszystko zorganizowałeś? - schodziłam z konia w szoku.<br />
Z: No przecież nikt inny. - uśmiechnął się - Chodź. - Chwycił moją dłoń i kierowaliśmy się w stronę " pikniku".<br />
MR: A co z końmi?<br />
Z: Bez obaw możemy je tutaj zostawić. Po pierwsze mamy je na oku, po drugie nigdzie i tak nie uciekną bo zapewne są zmęczone. - Puściłam lejce od swojego "RUMAKA" i kroczyłam z Zaynem.<br />
MR: Tu jest cudownie. I do tego ten zachód słońca.. - spojrzałam na horyzont w trakcie siadania na koc.<br />
Z: Dobra miejscówa. - poruszył brwiami i zabrał się do odkorkowania wina. Gdy już to zrobił, rozlał je do kieliszków i usiadł tuż obok mnie. - Po raz kolejny wszystkiego najlepszego. -stuknął kieliszkiem w mój i upiliśmy po łyku.<br />
MR: Kurczę, aż się głupi czuję.<br />
Z: Mam dla Ciebie prezent.<br />
MR: Kolejny?! No ciebie chyba pogięło doszczętnie.<br />
Z: Nie marudź. - chłopak wyciągnął z kieszeni spodni pudełeczko podał mi je.- Otwórz. - powiedział z zacieszonym ryjcem.<br />
MR: Ale..<br />
Z: Otwórz. - przystałam na jego prośbę i to moim oczom ukazał się śliczny wisiorek w kształcie serduszka. - Daj Ci założę.- Byłam w kompletnym szoku by cokolwiek powiedzieć. Chłopak wyjął naszyjnik i zapiął mi go na szyi. W końcu przełamałam się i ..<br />
MR: Zayn jak mam to wszystko rozumieć? - Chłopak w jednej chwili zwiesił głowię w dół i zamilkł. Będąc święcie przekonana, że nie odpowie, odwróciłam głowę i popatrzyłam przed siebie, na piękne niebo.. Nie myślałam, już o kolorze jakie przybrało.. zastanawiałam się co to wszystko ma znaczyć. Przejechałam ręką po serduszku od naszyjnika i z powrotem spojrzałam na chłopaka. Ten podniósł głowę, popatrzył na mnie począwszy od włosów, kończąc na oczach.<br />
Z: A jeśli zrobię to , to zrozumiesz? - przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Ich ciepło było po prostu nie do opisania. Będąc już w kompletnym amoku, nie pozostałam mu dłużna i odwzajemniłam pocałunek. Mulat wsadził jedną rękę w moje włosy a drugą przyciągnął mnie do siebie. Trwaliśmy tak w tym cudownym pocałunku i trwaliśmy. Żądne z nas nie chciało się od siebie oderwać. Teraz wszystko dla mnie okazało się jasne. Podobam mu się. Nie muszę chyba przypominać że z wzajemnością. Brakowało mi tchu, całował mnie tak delikatnie a zarazem tak namiętnie, nasze języki tworzyły jedność. To był po prostu obłęd. Chcąc zaczerpnąć powietrza oderwałam się od niego, patrząc mu w oczy. Zayn popatrzył na mnie jakby czuł niedosyt lecz uśmiechnął szeroko i zdjął z siebie bluzę.<br />
Z: Włóż ją, bo widzę że Ci zimno. - z racji że było mi mega mega zimno więc zrobiłam to o co mnie poprosił i założyłam na siebie ciepłą bluzę, przesiąkniętą perfumami jej właściciela. Po chwili od założenia jej chłopak mnie przytulił a ja oparłam głowię o jego ramię i wpatrywaliśmy się w te przepiękne niebo.<br />
Z: Udało mi się zrobić niespodziankę?<br />
MR: Żebyś wiedział, że tak.<br />
<br />
Mijały godziny i zbliżał się późny wieczór bo świerszcze zaczęły swój koncert. My siedzieliśmy i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, śmialiśmy się z dzisiejszego dnia i z opowiadań o moim wujku. Lecz czas nas naglił, trzeba było się zbierać. Zjedliśmy i wypiliśmy wszystko co było na kocu i poszliśmy na konie. <br />
Powiem szczerze, że nie chciałam wracać do domu, wolałam zostać tutaj na łonie natury razem z nim i wspominać nasze wspólne niegdyś lata. W samochodzie byłam już tak śpiąca, że zasnęłam w Zayna ramionach.... Dzień był po prostu piękny i najlepszy w moim życiu....<br />
<br />
<br />
<b><span style="color: red;">No to mamy 6! Wiem, że przysłodziłam pod koniec ale po prostu musiałam. Ale mogę Wam powiedzieć że nie ma się długo co cieszyć. Wszystkiego dowiecie się w nowym rozdziale! Życzę Wam wytrwania do następnego weekendu jak i nie dłużej bo na ten tydzień nauki mam w chuj... ;/ Ale damy radę! Dziękuję za te wejścia i te przemiłe komentarze. Kocham Was i nie ma że nie! Dziękuję mojej Kasieńce Lembowicz, przy której humor i chęć do pisania dalszych rozdziałów nie mija! Co do One Direction Lovely Moments. Tu Was zmartwię... Anett postanowiła zawiesić tamte opowiadanie na czas nie określony. Jesteśmy w innych szkołach niestety i nie mamy okazji widywać się za często, po za tym jest ta pieprzona nauka. Naprawdę mi przykro. Ale postanowiłam sobie, że jeżeli będę mieć jakieś zawiechy odnośnie tego bloga czyy go skończę kiedyś to wezmę się za tamten ! :) Tak więc główki do góry! Kocham Was i liczę na wasze opinie co do tego rozdziału. Jak Wam się podoba nowa postać? :D Wujek Dwayne będzie trochę wszystko utrudniał ale wszystko w swoim czasie. Jak myślicie co może się zdarzyć w następnym rozdziale? Piszcie swoje propozycje :D Może któraś z Was zgadnie, chodź w to wątpię ale próbujcie! :D Dziękuję za wszystko i za te komentarze poraz któryś tam już :D Dziękuję dziękuję dziękuję ! ♥ Kocham Was i liczę na więcej . Buziaki - Izzy xx</span></b>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-70241380459629288702012-09-15T18:29:00.001-07:002012-09-22T15:58:31.830-07:00Rozdział V<i>MR: Hahahaha!A co to niby miało być?</i><br />
<span style="color: blue;"><b>*Oczami Zayn'a*</b></span><br />
Z: Foch z przytupem? - powiedziałem zirytowany<br />
MR: Myślałam, że tylko dziewczyny tak robią.- zaśmiała się<br />
Z: Jak już mówiłem... FOCH. - krzyknąłem i zadarłem głowę do góry.<br />
MR: Ejejejejej! Małpeczko no! - przytuliła się do mnie. Jeszcze dłuższą chwilkę udawałem zadufanego ale po chwili odwróciłem się w jej stronę i odwzajemniłem uścisk. Staliśmy tak i staliśmy, aż nagle drzwi frontowe się otworzyły a w nich stanęła Effy. Nie wiedząc czemu Mia od razu odskoczyła w bok.<br />
E: Ups... Sory. - widać było, że się zmieszała.<br />
Z: Nic się nie stało. Mia właśnie wycierała mi wąsy od kakaa.<br />
E: Doprawdy? Bo według mnie wyglądało to jak.. a zresztą - machnęła ręką- wpadłam tylko po torebkę. A i Doniya kazała przekazać Ci, że twój kumpel Liam czy jak mu tam, dzwonił do niej, żeby Ci powiedziała, że za jakieś pół godziny będzie już u Ciebie.<br />
Z: Liam?! Zapomniałem o nim! A czemu dzwonił do niej?<br />
E: Nie odbierałeś.<br />
Z: Nie słyszałem widocznie. Dobra dzięki - posłałem jej szczery uśmiech<br />
E: Nie ma za co. Ja spadam już. Do zobaczenia - zamykając za sobą drzwi miała banana na twarzy.<br />
Z: Ja też zaraz się zbieram. Perrie lada chwila przyjedzie. - posmutniałem.<br />
MR: Ach tak tak.. To leć nie zatrzymuje Cię<br />
Z: Na pewno ? Nie będziesz smutna i zła ? - dotknąłem jej ramienia<br />
MR: No pewka cielaku - uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Idź już .<br />
Z: Zajdziemy jeszcze potem do Ciebie z Liamem, żebyś się nie nudziła.<br />
MR: Spoko, za ten czas może obejrzę jakieś filmy. - uśmiech nie schodził jej z twarzy.<br />
Z: Idę się ubrać. - Poszedłem na górę i założyłem swoje ciuchy. Nie miałem koszulki bo w końcu Mia mi ją zaplamiła tuszem więc poszperałem w jej szafie. Po chwili znalazłem idealnie pasujący na mnie biały podkoszulek. Lepsze to niż nic.Gdy już miałem opuszczać pokój spostrzegłem na komodzie perfumy. Czyżby to te, waniliowe, po których dosłownie moje zmysły wariowały? Podszedłem i spryskałem sobie nimi nadgarstek i dla większego efektu potrząsnąłem ręką przez chwilę by perfuma mogła nabrać większego aromatu. Dosłownie po momencie do moich nozdrzy doszła ich woń. Stałem tak przez chwilę i wróciłem myślami do chwili kiedy pierwszy raz po tylu lat zobaczyłem Mię, jak przytuliłem ją i wyczułem właśnie ten charakterystyczny zapach, a potem jak przez przypadek nasze wargi złączyły się. Od tamtego momentu wanilia zawsze będzie mi kojarzyć się z nią...z dziewczyną, która dosłownie powala swoim pięknem na kolana ile kroć spojrzy w moją stronę. Zdaje mi się, że przez nią przestałem czuć już cokolwiek do Perrie. Właśnie.. Perrie... To jest zupełnie inna osoba niż Mia. Jeszcze jakieś dwa miesiące byłem gotów być z nią do końca swoich dni. Ale gdy się dowiedziałem, że nasz związek został ustawiony tylko po to by zapewnić rozgłos dla Little Mix... załamałem się. Owszem zapewniała mnie, że i tak ona mnie kocha. Nie darzę już jej takim zaufaniem i bezgraniczną miłością jak kiedyś. Teraz stała się wielką celebrytką, nie ma ciągle czasu. Wywiady, koncerty... a kiedy się już w końcu widzimy to stale muszę jej wysłuchiwać jaka to ona jest wspaniała, jak ją wszyscy kochają... Zmieniła się nie do poznania. Ponadto widziałem jak ile razy kłóciła się z Eleanor, bo podobno Perrie częściej przebywała u boku Louisa niż ze mną. Moja miłość do niej wygasa z każdym dniem. Co jak co ale nie tylko u mnie ostatnio, źle się dzieje w związku. Liam z Danielle ostatnio strasznie oddalają się od siebie. Jak już coś to widzą się jeden albo dwa razy w miesiącu. Na prawdę nie mam zielonego pojęcia co się dzieje. Wiem jedno będę musiał skończyć z Perrie raz na zawsze. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnąłem ręką do tylnej kieszeni i wyciągnąłem swojego BlackBerry. Nie sprawdzając kto próbuje się ze mną połączyć bez wahania nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po drugiej stronie odezwał się kobiecy głos. Perrie.<br />
P: Hej misiu pysiu. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłam.<br />
Z: Nie. Ja..<br />
P: To dobrze. Zaraz będę u Ciebie.<br />
Z: Perrie musimy poważnie pogadać.<br />
P: Tak? Właśnie w tej samej sprawie się wybrałam. Dobra za około 5 minut będę. To do zaraz. Buziaki- rozłączyła się. Ciekawe o czym to ona chciała ze mną porozmawiać. Zresztą nie ważne, i tak się za moment wszystkiego dowiem. Schowałem komórkę do kieszeni i zszedłem na dół.<br />
MR: Coś długo ci to.. hej czy ty użyłeś moich perfum? - zapytała ze śmiechem<br />
Z: To aż tak czuć?<br />
MR: Caluuśki pachniesz wanilią. Mia lubić. - poruszyła śmiesznie brwiami.<br />
Z: Co ja na to poradzę. Uwielbiam ten zapach.<br />
MR: Ściągasz... ja pierwsza się w nim zakochałam. - klepnęła mnie ramię<br />
Z: Pff... - tak prychnąłem, że oplułem niechcący Mię. Dziewczyna jedynie co zrobiła to chwyciła za dół 'mojej' koszulki i zaczęła się nią wycierać. Co jak co ale jej nawyki pod tym względem nic się nie zmieniły. Zawsze jak się ubrudziła czymś to wycierała o moją koszulkę. Zawsze... - Ej no weź przestań.<br />
MR: Nie narzekaj i tak to mój podkoszulek więc na niczym nie tracisz. - skinąłem głową przytakując jej.<br />
Z: Dobra ja już zmykam. Dzięki za śniadanko i koszulkę potem Ci oddam.<br />
MR: Nie ma sprawy to była czysta przyjemność. - uśmiechnęła się w cudowny sposób, którego nawet nie potrafiłbym opisać. - A koszulkę sobie zatrzymaj.<br />
Z: Kochana jesteś. - powiedziałem wręcz szeptając a następnie musnąłem jej policzek swoimi wargami. Dziewczyna się zarumieniła i popchnęła mnie w kierunku drzwi. - Tak tak wiem , do potem .<br />
MR: Pa.- zmierzwiła moje włosy i zamknęła drzwi za sobą. <br />
Gdy tylko znalazłem się na ganku, od razu zostałem otoczony przez bardzo dużą ilość fanek. Pytały u kogo byłem, dlaczego tam spałem itp. Na żadne z tych pytań nie odpowiedziałem tylko robiłem sobie z nimi zdjęcia tak jak zwykle chciały, śmiesznie to musiało wyglądać bo z każdym zdjęciem robiłem krok w stronę swojego domu. Kiedy byłem już w połowie drogi, odwróciłem się jeszcze raz w kierunku okna Mii. Stała tam i się uśmiechała. Fanki to widocznie dostrzegły bo zaczęły pstrykać dla niej zdjęcia. Gdy tylko Mia to zobaczyła, zniknęła niczym ninja. Zaśmiałem się i brałem od dziewczyn kartki na których były ich nicki do TT. W pewnym momencie zamiast ich krzyków i wisków usłyszałem głos Liama. Odwróciłem się za siebie i ujrzałem jego we własnej osobie.<br />
Z: Stary jak dobrze Ciebie widzieć. <br />
L: Ciebie tee.. Zayn czemu jebiesz wanilią? - przybiliśmy piątkę.<br />
Z: Powiem Ci w domu.<br />
L: Okej. Co tutaj się stało? - pokazał palcem na ulicę i słup gdzie zasłaniały go samochody i pełno ludzi który okrążyli ich dookoła. Najśmieszniejsze że ten słup stał tuż przed moim domem. <br />
Z: Zaraz się dowiemy.<br />
Niestety nim tylko to wypowiedziałem podbiegła do mnie jakaś reporterka z kamerzystą i mikrofonem w dłoni. Chciała już zadać jakieś pytanie ale zrobiłem to pierwszy.<br />
Z: Może mi pani powiedzieć co tu do cholery się stało? I dlaczego tylu ludzi łącznie z policją i pogotowiem stoją pod moim domem?<br />
Reporterka: To pan nic w nocy nie słyszał? Pijany kierowca uderzył w słup i poniósł śmierć na miejscu.<br />
Z: Przykre. Kiedy zniknie stąd ten cały tłum, nie można nawet spokojnie do domu przejść. - wokół nas pojawiło się więcej reporterów i ponadto otaczały nas fanki i ludzie z okolicy.. Nikt jednak nie odpowiedział na moje pytanie, natomiast zadawali mi swoje... " Zayn mieszkasz w domu obok? " , " Dlaczego nie spałeś u siebie w rodzinnym domu?". Takich pytań było mnóstwo . Wszyscy pytali również kim jest dziewczyna, która stała w oknie, czy to moja nowa miłość, czy to koniec z Perrie. Nie chciałem udzielać odpowiedzi tak jak oni nie powiedzieli mi kiedy stąd wszyscy znikną., ponadto nie miałem zamiaru narażać Mii. Próbowałem iść do siebie do domu łapiąc Liama za rękaw lecz nikt nie chciał nas przepuścić i każdy tarasował nam drogę. Już miałem kląć na tych wszystkich dziennikarzy i fanki gdy nagle rozległ się klakson samochodu.Wszyscy na chwile ucichli lecz po chwili znowu rozpętała się burza pytań. W pewnej chwili Liam krzyknął mi do ucha, że Perrie idzie w naszym kierunku. Odwróciłem się i wpatrywałem jak próbuje się przedrzeć przez te tłumy. W końcu gdy znalazła się obok nas ktoś popchnął ją i dziewczyna upuściła swój telefon. Schyliłem się by go podnieść bo Perrie była zajęta wykrzykiwaniem na Directionerki, że nie mają żadnego szacunku dla jej osoby, że w końcu jest moją dziewczyną i powinny już dawno się z tym pogodzić. - Już niedługo Perrie to wszystko się skończy. - pomyślałem. Chwyciłem jej telefon i chciałem już jej oddać gdy zobaczyłem na jej tapecie jak całuje się z jakimś kolesiem.<br />
Z: CO TO KURWA JEST ? - krzyknąłem wymachując telefonem przed jej twarzą. Dziewczyna zrobiła się czerwona a wokół nas pojawiło się jeszcze więcej mikrofonów.<br />
P: Zayn, skarbie.. proszę Cię.. nie tutaj. Chodź, porozmawiajmy w spokojnym miejscu.<br />
Z: Nie skarbuj mi teraz! Tłumacz się tutaj. Przy wszystkich. - Zebrały się dla niej łzy w oczach lecz żadna nie spłynęła po jej zaróżowionych policzkach, po chwili przełamała ciszę która wówczas nastała..<br />
P: Boże nie wiem od czego zacząć... - jęknęła.<br />
L: To może ja powiem za nią. - wtrącił się Liam. - Gdy tylko wyjechałeś z Londynu, Perrie poszła do siebie a po chwili wyleciała całkiem inaczej ubrana, tak wystrojona bardziej.. i szybko wsiadła do samochodu. Myślałem, że czegoś zapomniałeś i pojechała Ci to oddać albo umówiła się z jakąś koleżanką czy coś. Około godziny potem, poszedłem z Niallem do baru, bo głodomorro był spragniony zabawy i przygód.. W środku spotkaliśmy Perrie obściskującą się właśnie z tym frajerem ze zdjęcia. Wyciągnąłem telefon i zacząłem to nagrywać, żeby ci potem pokazać jaką dziw.. znaczy jaką dziewczynę sobie znalazłeś. Gdy ją zaczepiliśmy i spytaliśmy co jest grane ta uciekła przed lokal. Niall ją dogonił i z powrotem przyprowadził do mnie. Wydarłem się na nią, że jak ona może Ciebie zdradzać. Ta się tylko zaśmi..-<br />
Z: Dosyć! Nie chcę więcej o tym słyszeć co się tam stało. Powiem Ci tylko jedno - zwróciłem się do Perrie. - Nawet się cieszę, że to wszystko tak się potoczyło. - Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zszokowana. - Jesteś z nim?<br />
P: Ja...<br />
Z: JESTEŚ Z NIM CZY NIE?<br />
P: Tak. - spuściła głowę w dół.<br />
Z: Może nawet i dobrze. A teraz Wam coś powiem, pewnie mój menager mnie zabije, ale mam już tego dość.- Chwyciłem jeden z mikrofonów i skierowałem się w kierunku jednej z kamer. - Mój związek z Perrie był ustawiony.. byliśmy tylko ze sobą by zapewnić rozgłos dla Little Mix.. - Dziewczyna dotknęła mojego ramienia.<br />
P: Zayn nie rób tego proszę.<br />
Z: Nie Perrie. Oni muszą wiedzieć. Nie chcę już nikogo okłamywać. A co do ciebie..Kochałem Cię. - Dziewczyna się uśmiechnęła. - Kochałem tą starą Perrie z którą mogłem szczerze i otwarcie porozmawiać o dosłownie na każdy temat, spędzać czas tylko we dwoje w zacisznym miejscu. Potem gdy się tylko dowiedziałem, że nasz związek jest ustawką.. moja miłość do ciebie wypalała się z każdym dniem. Ty zapewniałaś mnie, że mimo wszystko Ci na mnie zależy i że mnie kochasz. Teraz dopiero przejrzałem na oczy i uświadomiłem sobie że nigdy tak nie było. Tylko ja się zakochałem, a ty chciałaś wyłącznie marnego rozgłosu. - rzuciłem mikrofonem o ziemię i chwyciłem Liama za ramię. - Po za tym tak się dobrze składa, że ja się też w kimś zakochałem.<br />
P: Ale jak to? Nie, Zayn błagam Cię to nie może się tak skończyć. Zacznijmy od nowa.<br />
Z: Nie ma mowy. To już jest koniec. Pogódź się z tym. - rzuciłem te ostatnie słowa z kompletną bezinteresownością w głosie. Wprawdzie pozostał mi jeszcze jakiś sentyment, jakieś lekkie przywiązanie do niej.. ale chce zacząć żyć od nowa. Bez niej. Tak będzie lepiej.<br />
Z: A teraz zejść mi z drogi. Usuńcie się stąd wszyscy. - Krzyknąłem zaciskając jedną pięść, bo druga moja ręka była zajęta trzymaniem Liam'a za rękaw. Na moje słowa wszyscy zrobili nam drogę w kierunku mojego domu. W jednej chwili pomyślałem "dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej?" ale ta myśl zniknęła tak szybko jak tylko się pojawiła. Ruszyłem w kierunku drzwi dalej ciągnąc za sobą Liam'a. Gdy stanęliśmy już na werandzie, wyciągnąłem klucze i wsadziłem je do zamka. Chwilę potem byliśmy już w drodze do mojego pokoju. Kiedy tylko rzuciłem się od wejścia na łóżko usłyszałem :<br />
L: Stary.. podziwiam Cię, że się w końcu przełamałeś i z nią skończyłeś.<br />
Z: Tak wyszło. Ale poczułem taką jakąś ulgę.<br />
L: Media nie dadzą teraz ci spokoju.<br />
Z: Wyjebane mam w nich. Ja już swoje powiedziałem.<br />
L: No sumie.- uśmiechnął się i pociągnął nosem . - Czemu wali od ciebie wanilią?<br />
Z: Po pierwsze nie wali tylko pięknie pachnie, a po drugie to perfumy Mii.<br />
L: Dziewczyna chyba nie ma w ogóle węchu.<br />
Z: Nie znasz się. Ja na przykład uwielbiam ten zapach.<br />
L: Dobra.. Opowiadaj! - usiadł obok mnie i nadstawił uszu.<br />
Z: Ale niby o czym?- zapytałem z uśmiechem i lekką domieszką zaciekawienia.<br />
L: No o niej i o Tobie..<br />
Z: No więc... Podoba mi się i to strasznie..<br />
L: Ale weź opowiadaj od początku jak to było. -wciął mi się w słowa. Więc na jego życzenie opowiedziałem dokładnie wszystko od początku. Co raz na niego spoglądałem i widziałem radość w jego oczach. Opowiadałem mu dosłownie o każdym szczególe, każdym jej geście, o wszystkich rozmowach jakie dotąd miały miejsce.. Na wzmiance o jej wujku Liam zaczął główkować i powiedział, że śmiałby się gdyby jej tajemniczym wujkiem " mordercą" był Dwayne "The Rock" Johnson, lecz gdy zobaczył moją wystraszoną minę powiedział tylko, że żartował. Nie zbyt było mi do śmiechu ale zdecydowałem się opowiadać dalej. Gdy już skończyłem Liam podsumował:<br />
L: Stwierdzam, że strasznie fajna dziewczyna z niej. Widzisz Zayn... szukałeś tak zawzięcie miłości swojego życia, którą na pewno nie była Perrie.. a tu się okazuje, że nie musiałeś jej tak naprawdę poszukiwać , że znasz ją od dziecka. Cieszę się Twoim szczęściem i życzę żeby się kiedy Wam tam udało, ale najpierw muszę ją osobiście poznać.<br />
Z: O to bardzo dobrze się składa, bo powiedziałem jej, że wpadniemy. Tylko wezmę najpierw prysznic i się przebiorę. - wstałem z łóżka i po drodze na dół do łazienki zgarnąłem czyste bokserki i ciuchy...<br />
<br />
<span style="color: blue; font-weight: bold;">* Oczami Mii *</span><br />
Tuż po tym gdy tylko Zayn opuścił mój dom postanowiłam wziąć się do sprzątania. Lecz chciałam jeszcze na niego popatrzeć. Gdy weszłam tylko do pokoju, poleciałam do okna i szukałam wzrokiem Zayna. Nie trudno było go znaleźć, bo był w takim jakby kółku zrobionym przez fanki, które dosłownie otoczyły go z każdej możliwej strony. W jednej chwili chłopak odwrócił się w kierunku mojego okna i się uśmiechnął. Na prawdę zrobiło mi się ciepło na sercu, ale to nie trwało wiecznie. Razem z Zaynem odwróciły się też " jego dziewczyny" i zaczęły pstrykać mi zdjęcia. Gdy tylko to dostrzegłam, postanowiłam udać się do łazienki w celu wyprania koszulki chłopaka. Po niecałych 15 minutach była bez żadnej plamki. Wycisnęłam ją, żeby z niej nie ciekło i poszłam na dół, żeby ją rozwiesić na " suszarce" w ogrodzie. Gdy tylko znalazłam się na schodach usłyszałam, że TV jest włączone. Czyżby mama już wróciła? Z zimną i mokrą koszulką w ręce wkroczyłam do salonu.<br />
MR: Czeeeść Mamusiek jak zaku.. A ty to kurwa kto?! - zapytałam zbulwersowana gdy okazało się, że to nie mama siedziała tylko jakiś kompletnie nieznajomy mi facet.<br />
Koleś: Cześć. Twoja mama mnie tu wpuściła i sama jeszcze poszła do sąsiadki. Wow. Jestem pod wrażeniem.. Nie kłamała kiedy mówiła że jesteś piękna. - zaniepokojona podeszłam bliżej kanapy na której siedział nieznajomy.<br />
MR: Boże... Kolejna próba zeswatania mnie z jakimś przychlastem.- pomyślałam. Moja mama od chwili mojego rozstania z Dymitrem proponowała mi żebym pospotykała się z jakimiś chłopakami... Zawsze nie kończyło się to sukcesem. Po pierwsze : ciągle było mi tęskno do Dymitra, a po drugie wujek. To nie miało sensu. Nie raz dosłownie jak szłyśmy po centrum handlowym czy zwykłą prostą ulicą, to ta widząc jakiegoś obleśnego albo młodego szczyla mówiła : "Kochanie, pora się pozbierać po tamtym nieudanym związku. Masz oto tutaj jego godnego zastępcę, więc idź i zagadaj z nim a ja pójdę sobie gdzieś sama pochodzić. Jak już skończycie się zapoznawać to zadzwoń przyjadę po ciebie. " Tak.. Moje mama miała czasami jakieś mega dziwne odpały ale mimo wszystko Kocham ją. - Posłuchaj mnie... - urwałam bo koleś naprzeciwko mnie wstał z kanapy i położył palec na moich ustach z wyraźnym znakiem żebym zamilkła. Przysięgam jeżeli on zacznie mnie dotykać będzie tego nieźle żałował.<br />
K: Ciciciiii! Mam na imię Michael i słyszałem, że poszukujesz faceta. Przyszedłem się z Tobą zapoznać bo spotkałem Twoją mamę w kawiarni i mi pomogła... nie ważne z czym . Ważne jest to, że możesz należeć do mnie. - jego ręce powędrowały mi pod bluzkę i jeździły po moich plecach.<br />
<br />
<span style="color: blue;"><b>* Oczami Zayn'a *</b></span>Wyszliśmy z Liamem z domu po drodze mijając panią Natalie rozmawiającą przy kawie z moją mamą w kuchni.. W krótkiej drodze do jej domu nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Byłem tak szczęśliwy, że w końcu komuś przedstawię Mię i cieszyłem się, że tą osobą jest właśnie Liam.<br />
Z: Mówi Ci ona jest.. - Nie pukałem ani nie dzwoniłem do drzwi bo widziałem, że niecałe 5 minut temu wychodziła ze swojego pokoju, więc weszliśmy od razu do korytarza i pierwsze co do nas dotarło to męski krzyk. Nie wiedzieliśmy o co chodzi więc podeszliśmy bliżej do salonu...<br />
<br />
<b style="color: blue;">* Oczami Mii * </b><br />
Gdy ten obślizgły parchaty koleś, wsadził mi ręce pod bluzkę, wiedziałam, że muszę wkroczyć do akcji. Podniosłam kolano i z całej siły uderzyłam nim w krocze napastnika. Koleś gdy tylko to poczuł, zawył jak wilk do księżyca. ''Fuck yeah! '' - pomyślałam. Punkt dla mnie. Jakże było moje wielkie zdziwienie kiedy ten przychlast podniósł się do pionu i na początku stanął nie pewnie, lecz po chwili ruszył w moją stronę. Wyciągnął jedną z rąk ku mnie lecz ja byłam szybsza i chwyciłam go za nadgarstek i okręciłam się o 180 stopni, jego ręka przeszła przez moje ramię, sprawiając, że stałam do niego tyłem i że mało co jej mu nie wykręciłam. Miałam już dokonać przerzutu jak to się robi w prawdziwych walkach czyli, że za tą rękę miałam go tak pociągnąć, że przeleciałby nade mną i spadł na plecy, gdy usłyszałam jego krzyki. Błagał, żebym tego nie robiła. Puściłam go. - I żebym Cię tu więcej nie widziała. Jak widzisz nie szukam chłopaka. Żegnam. Tam są drzwi. -odwróciłam się podążając wzrokiem za nieznajomym, który w ekspresowym tempie pomachał swoją rękę by sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, wyprostował się i udał się w stronę wyjścia mamrocząc pod nosem jakieś przekleństwa. Miałam już mu odpowiedzieć ale zobaczyłam, że w korytarzu stoi Zayn z jakimś kolegą, najprawdopodobniej z tym Liamem z zespołu. Ich miny wyrażały szok. Dosłownie. Buzie mieli szeroko otwarte, ale gdy spostrzegli się, że na nich patrze Zayn powiedział lekko słyszalnym głosem " Boska " . Obleśny typ którego, właśnie rzecz biorąc pobiłam minął ich i trzasnął drzwiami.<br />
Z: Co to było? - spytał niemalże krzycząc i nadal mając buzie otwartą.<br />
MR: Yy no zupełnie nieznajomy koleś wparował do mojego mieszkania, ponoć moja matka go wpuściła... Ona na siłę próbuje znaleźć mi faceta. To jest denerwujące. Koleś bezprawnie zaczął mnie obmacywać. Więc co niby miałam robić? Stać i się mu dać?<br />
Z: To było GENIALNE, co nie Liam?<br />
L: Jak widać szczęka mi opadła.<br />
Z&L: Skąd ty umiesz się bić? - zapytali równocześnie.<br />
MR: Mój wujek uczył mnie samoobrony. Potem będąc w związku z Dymitrem, zaczęłam z nim ćwiczyć. I tak jakoś samo wyszło. Dawno nie ćwiczyłam i trochę się zmęczyłam..<br />
Z: Od dzisiaj nie będę mówił, że kobiety to słaba płeć. - powiedział z półuśmiechem na twarzy. Kolega, stał obok niego i szturchnął go łokciem w bok, aż Zayn odskoczył. Lecz po chwili się odezwał. - A no tak.. bym zapomniał. To jest Liam. Liam poznaj Mię. - podeszłam do nich i uścisnęłam rękę chłopakowi. Po dosyć krótkim zapoznaniu się z kolegą Zayna, stwierdzam, że jest bardzo porządnym facetem, ma poukładane w głowie i jest strasznie zabawny. Po rozmowie wzięliśmy się do obejrzenia jakiegoś horroru. Gdy tylko wsadziłam płytkę do DVD, do domu weszła Eff. Poszła zostawić zakupy u siebie w pokoju i wróciła do nas. Przywitała się z chłopakami i poprosiła Liama, żeby poszedł z nią zrobić coś do jedzenia. Chłopak bez żadnego sprzeciwu, od razu się poderwał z kanapy i oboje zniknęli z salonu. Ja usiadłam obok Zayna, a ten zamiast cokolwiek powiedzieć pocałował mnie w policzek.<br />
MR: Za co tym razem?<br />
Z: Za darmo. - pustą przestrzeń salonu wypełnił mój śmiech. - Oglądałaś wiadomości?<br />
MR: Po co niby?<br />
Z: Daj mi pilot, pokaże Ci coś a wszystko zrozumiesz. - wyrwał mi z ręki pilota i przełączył na kanał z wiadomościami. Po chwili na ekranie zobaczyłam Zayna, jakąś blondynkę, w tle Liama i pełno dziewczyn wokoło. - Z chęcią sobie to obejrzę z perspektywy osób trzecich. - Po zakończeniu wyświetlanego filmiku zrozumiałam, że to była ta cała Perrie. Odniosłam dziwne uczucie.. Taką jakby ulgę, że z nią skończył skoro tak sprawy wyglądały.<br />
Z: Czuję się wolny i jest mi zajebiście!<br />
MR: Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. - uśmiech pojawił się na mojej mordce. Chłopak go odwzajemnił.<br />
Z: Wiesz co? Będę jeszcze bardziej szczęśliwy kiedy zrobię to.. - Chłopak odwrócił się twarzą do mnie i zaczął ją przybliżać ku mojej. On chciał mnie pocałować? On mnie? Nie dowierzałam, ale zamknęłam oczy... czułam już jego oddech na swojej twarzy, gdy nagle poczułam łaskotanie po żebrach. Otworzyłam paczadełki i spostrzegłam, że Zayn znęca się nade mną poprzez gilgotki. Zaczęłam się wyrywać, aż w końcu tak się szarpnęłam, w efekcie czego wylądowałam na podłodze. Chłopak spadł na mnie i nie przestawał mnie gilgotać. Chichrałam się jak nigdy dotąd.<br />
MR: Zayn! Przestań. Bo dostaniesz!<br />
Z: Buziaka? Bardzo chętnie. - przestał gilgotki i wystawił się do pocałunku. Ja w tym samym czasie uwolniłam rękę spod jego ciała i lekko przybiłam mu plaskacza. Chłopak zaczął się śmiać wniebogłosy. - Jak ja uwielbiam się z Tobą drażnić. Tego mi brakowało przez te wszystkie lata. - podniósł się i podał mi rękę. - Jesteś najlepszą przyjaciółką. - obdarował mnie przytulaskiem.<br />
MR: To samo mogę powiedzieć o Tobie.- odezwałam się.<br />
E: Uhuhu jak zwykle trafiam nie w porę. - usłyszałam Effy. Odwróciłam się w jej stronę a ta stała z całą tacką żarcia a za nią szedł Liam z drinkami. Odpowiedziałam jej tylko karcącym spojrzeniem. Usiedliśmy na kanapę w kolejności od lewej: Effy, Liam, ja i Zayn.Odpaliłam film " Koszmar z Ulicy Wiązów: Freddy vs Jason", a następnie wzięłam do ręki drinka oraz miseczkę z chipsami i wtuliłam się w Zayna. O dziwo nie stawiał oporu i sam przytulił mnie mocniej. Przed nami leżała pufa i chłopak położył na niej swoje nogi. Robiąc tak, żeby było mi jak najwygodniej położyłam swoje na jego. Zayn się tylko zaśmiał i powiedział :<br />
Z: Nie za wygodnie panience?<br />
MR: Troche masz kościste te nogi ale nie będę narzekać. - wyszczerzyłam się do niego.<br />
E: Ykhym! Możecie być cicho? Zaczyna się. - na te słowa spojrzeliśmy z Zaynem na siebie i równocześnie położyliśmy sobie palce na ustach w geście " bądź cicho" i uśmiechnęliśmy się do siebie. Na prawdę było fajnie widzieć go w takim świetnym humorze. Wróciłam do danej pozycji ,wtulonej do osoby Zayna i sączyłam drinka...<br />
<br />
Od chwili oglądnięcia filmu chłopcy zanieśli nas do mojego pokoju. Mało nie poszczałam się ze śmiechu kiedy Liam z Eff wpadli w dziurę na tych przeklętych schodach. Wyglądało to przekomicznie. Lecz szybko się jakoś pozbierali i Eff znowu wylądowała u niego na rękach. Zayn otworzył moją sypialnie jedną ręką i rzucił mnie na łóżko, po krótszej chwili to samo zrobił Liam z Eff, w efekcie czego dziewczyna wpadła nieumyślnie na mnie. Nie muszę chyba mówić, że w ten sposób zdobyłam parę siniaków do kolekcji. Ogólnie cały dzień w ich towarzystwie minął pomyślnie. Leżeliśmy we czwórkę na moim dwuosobowym łóżku i gadaliśmy dosłownie o wszystkim. W pewnym momencie Zayn szepnął mi do ucha, żebym spojrzała dyskretnie na Eff i Liama. Byli doszczętnie wpatrzeni w siebie i pochłonięci rozmową na jakiś obcy nam temat. Chwyciłam go za rękę i zaciągnęłam do łazienki , bo przy okazji chciałam się załatwić.<br />
MR: Jak myślisz coś się szykuje? - spytałam z wielkim bananem na twarzy..<br />
Z: Chyba tylko koleżeństwo bo Liam ma Danielle, ale wypytam go dzisiaj jeszcze i ci napisze.<br />
MR: Będę czekać. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam to. <br />
Z: Jutro rano wyjeżdżamy... - posmutniał od razu. Nie ukrywałam, ze mi z tego powodu tez było nie do śmiechu.<br />
MR: Dlaczego? Kiedy wrócicie? Bo wiesz... ja w tym tygodniu mam urodziny i myślałam, ze będziecie razem z nami..<br />
Z: Pracujemy z chłopakami nad nowa płytą. Nie wiem kiedy wracamy... zawsze coś może wyskoczyć. Wiem, ze masz te urodziny, ale przykro mi.. nie wyrobimy się. Wynagrodzę Ci to tylko jak wrócę. - na ostatnie słowa lekko się uśmiechnęłam.Chłopcy siedzieli u nas aż do godziny 22, lecz wszystko co dobre, szybko się kończy..<br />
<br />
Wyszłam akurat z łazienki, rozczesując palcami w międzyczasie mokre włosy. Byłam przebrana już w moje "piżamki" czyli króciutkie spodenki i koszulkę z kotkiem. Podeszłam do mojej ukochanej ogromnej szafy z lustrem i zaczęłam po prostu się wygłupiać, robić jakieś głupie miny, dziwne pozy aż do czasu gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Obróciłam się na pięcie i podeszłam do łóżka gdzie leżał mój "złomek". Wzięłam go do ręki i ujrzałam na ekranie " Zayn przesyła wiadomość".. uśmiech na mojej twarzy pojawił się sam z siebie. Bez chwili zastanowienia kliknęłam "odczytaj" i po chwili moim oczom ukazała się treść :<br />
Z: <i>No cześć :D Miałem Ci napisać jak pogadam z Liamem. A więc, on powiedział " owszem jest atrakcyjną dziewczyną, ale nie wolno mi zapominać o Danielle. Myślę, że z Effy byłaby świetna przyjaciółka bo jak widziałeś tematów nam nie brakowało". A Ty gadałaś z nią ?</i>- Widząc ostatnie zdanie a raczej pytanie przypomniałam sobie, że miałam pogadać z Eff. Cholera jasna...<br />
MR: <i>Właśnie przed chwilą brałam kąpiel, więc zaraz pójdę i z nią porozmawiam ;D. W sumie o zeswataniu ich możemy dopiero pomyśleć jak Liam już nie będzie z Dan, czego oczywiście im nie życzę. Ale wiesz.. nie ma czego planować.. Co będzie to będzie :D</i>. - Kiedy kończyłam pisać sms'a moje nogi poniosły mnie do kuchni po coś na ząb, żeby nam się przyjemniej z Eff gadało. Wzięłam tacę i postawiłam na niej dwie szklanki i dużą czekoladę Milkę z toffi i orzechami w środku. Wlałam " Kaktusa" i podreptałam z żarełkiem do pokoju mojej przyjaciółki. Gdy tylko weszłam Eff przywitała mnie z uśmiechem na twarzy i spokojnym głosem powiedziała:<br />
E: Uff. Normalnie czytasz mi w myślach bo miałam ochotę na czekoladę i na coś do picia.<br />
MR: Mi też jakoś naszła ochota na to. - upiłam łyk soku i rozpieczętowywałam czekoladę gdy poraz kolejny usłyszałam dźwięk sms'a.<br />
E: Z kim Ty tak namiętnie piszesz? - spytała i w jednej chwili wzięła mój telefon do ręki. - No proszę..Zayn - uśmiech zagościł na jej słodkiej buzi.<br />
MR: Ej oddawaj.<br />
E: Masz coś do ukrycia przede mną?<br />
MR: No coś Ty. Zayn mi tylko pisał o.. - i w tej chwili miałam pustkę w głowie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie chciałam, żeby nasz niecny plan wyszedł na jaw.<br />
E: O czym? - spytała z domieszką ciekawości co raz spoglądając na mnie i na telefon. Wiedziałam, że jeżeli czegoś szybko nie wymyślę to ona odczyta treść.<br />
MR: No że tak bardzo nie chce mu się wyjeżdżać, że chciałby zostać tutaj i pobyć w naszym towarzystwie.<br />
E: No trochę szkoda, że wyjeżdża, razem z Liamem. Polubiłam ich. - posmutniała i oddała mi telefon. Ja spragniona treści od razu kliknęłam na "odczytaj" .<br />
Z: <i>Masz rację. Lepiej teraz nic nie planować bo można któregoś z ich trójki zranić i to bardzo mocno... A tak wgl to fajna piżamka :D:D .</i> - nie wiem czemu ale zaczęłam się śmiać. Effy spoglądnęła na mnie z pytającym wzrokiem.<br />
MR: Nic nic.. haha. Czekaj tylko mu odpiszę. - " <i>Podglądacz. Brak mi słów na Ciebie. :D</i>" Nacisnęłam wyślij i odłożyłam telefon obok siebie na poduszkę. - Szkoda, że nie będą z nami w moje urodziny.. Nie wiem jak Ty, ale poczułam normalnie jakbym znała Liama całe życie. Strasznie sympatyczny z niego koleś.<br />
E: Fakt. - uśmiechnęła się widocznie sama do siebie bo nie patrzyła na mnie tylko na kawałki czekolady. - Bardzo miły, przystojny, zabawny i można z nim pogadać dosłownie o wszystkim mimo że dopiero go dzisiaj poznałam.<br />
MR: Podoba Ci się? - poruszyłam znacząco brwiami widząc, że dziewczyna akurat zerknęła na mnie.<br />
E: Nieee.. Po prostu mówię Ci, że wyczuwam w nim dobrego przyjaciela. - Wyszczerzyłam się i mruknęłam " yhym" . - Ja znam ten wzrok! Co ty znowu już knujesz?! - spytała lekko oburzona.<br />
MR: A co mam robić? Po prostu spytałam czy Ci się podoba. - Kolejny sms. " <i>Nie jestem podglączem. Przypadkiem usiadłem na parapecie i patrzyłem sobie przez okno :D. Dobra ja lecę spać. Dobranoc i do szybkiego zobaczenia, mam nadzieję :) ;* " </i>E: Wiesz co? Najadłam się i napiłam teraz idę umyć zęby i zmykam spać bo jakoś mi się zachciało.<br />
MR: Serio? Dobra to jak chcesz. Ale czekoladę zabieram dla siebie.<br />
E: To wezmę sobie jeszcze kawałek. Tak na spokojny sen. - uśmiechnęła się w dziwny sposób i wzięła się do łamania czekolady.<br />
MR: KURWA! Kawałek? Wzięłaś cztery!<br />
E: A ty masz jeszcze dwa więc nie kwękaj. - przytuliła mnie.<br />
MR: Odpłacę się jeszcze zobaczysz.. Dobranoc. - ucałowałam ją w policzek i pobiegłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i opatuliłam się kołdrą, w jednej ręce nadal ściskając telefon. Kiedy już wygodnie leżałam odpisałam dla Zayna " <i>Też mam nadzieję, że do szybkiego! Najbardziej mi szkoda, że nie spędzisz ze mną urodzin.. Dobranoc PODGLĄDACZU ;* :) " </i>i odłożyłam telefon na poduszkę. Niedługo po tym zasnęłam tak szybko jak ręką odjął. <br />
<br />
<b style="color: blue;">* 4 dni później. DZIEŃ URODZIN * </b><br />
<br />
- Mia wstawaj! Miaa! Słyszysz mnie? - Dobiegał do mnie czyjś głos. Pół przytomna otworzyłam jedno oko i ujrzałam Effy.<br />
MR: Czego się drżysz? Pali się czy co?<br />
E: Wszystkiego Najlepszego durniu Ty mój! - poczułam jej usta na swoich policzkach i mocne przytulaski. - Wstawaj jeść śniadanie i odpakowywać prezenty!<br />
MR: Prezenty?! - momentalnie wstałam z łóżka i zamierzałam już zbiec na dół ale Eff zatarasowała mi drogę.<br />
E: Najpierw idź się ogarnąć.<br />
<br />
Nigdy tak szybko się nie ogarnęłam... w niecałe 7 minut stałam już gotowa jak do wyjścia. Zbiegłam na dół niczym małe dziecko gdy się dowiedziało, że czekają na niego prezenty pod choinką. Gdy tylko przekroczyłam próg kuchni moim oczom ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha, mama stojąca z tortem. Na mój widok zaczęła głośno śpiewać " Sto lat" i po chwili dołączyła się do niej Effy. "Dzień rozpoczyna się pięknie "- pomyślałam.<br />
M: Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. - zaproponowała mama.<br />
MR: Mam Was moje kochane kobietki i niczego mi więcej już nie potrzeba. - Po większej części to prawda. Lecz jednak nie do końca. Bardzo chciałam, żeby tata był teraz tutaj z nami. Ale wiadomo, że głupie życzenie nie przywróci zmarłego do życia. Zdmuchnęłam świeczki i mama wzięła się za krojenie tortu. W między czasie podeszła do mnie Effy z dość dużym pudełkiem.<br />
MR: O mateńko co to?<br />
E: Rozpakuj a się przekonasz.- Więcej nie trzeba było mi powtarzać. Zrywając papier ozdobny i otwierając wieko pudełka ujrzałam mnóstwo olejków do kąpieli, masażer, kilka bluzek oraz flakonik moich ulubionych waniliowych perfum.<br />
MR: Jejku. Dziękuję. Wspaniały prezent. Masażer na pewno się przyda, jak i perfuma bo już moja mi się kończy. - rzuciłam się na szyję przyjaciółce. - Pewnie musiałaś się nieźle wykosztować. Aż głupio mi trochę to przyjmować..<br />
E: Aj daj spokój. Przecież urodziny ma się raz do roku!<br />
M: Dziewczyny, bierzcie tort. - wtrąciła się mamusia - jedzcie szybko i zaraz odpakujesz prezent ode mnie. Zasiadłyśmy do stołu i pożarłyśmy nasze kawałki w mgnieniu oka. Ciasto nie było kupne, mamunia się pofatygowała i sama zrobiła 'Pijaka '. Tak.. Co jak co ale ten tort był przepyszny.<br />
M: No to teraz zamknij oczy i daj mi rękę. - żeby nie przedłużać zrobiłam o co mnie poprosiła.<br />
MR: Gdzie mnie prowadzicie? Ej.. czy ty właśnie otworzyłaś drzwi frontowe? Gdzie my idziemy?! - chciałam już szarpnąć rękę i zobaczyć dokąd zmierzamy ale mama odrzekła.<br />
M: Możesz otworzyć oczy.<br />
MR: Ale my stoimy przed do... O MAMUNIU !! - i wtedy ujrzałam pięknego, czarnego Land Rovera. Mój wymarzony samochód. - Mamo kocham Cię! - mama tylko podała mi kluczyki i od razu pobiegłam go odpalić. Ten zapach nowego auta... ten dźwięk kiedy przekręcałam kluczyk w stacyjce. Bezcenne.. Zrobiłam rundkę po dzielnicy i wróciłam spowrotem na podjazd. Wysiadłam z samochodu i rzuciłam się na mamę niczym 5-letnia dziewczynka.<br />
M: Złaź grubasie. Chcesz mnie połamać?<br />
MR: Skądże znowu. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję - całowałam ją po policzkach. - Zawsze chciałam go mieć! Jesteś najlepszą mamą na świecie. Dziękuję jeszcze raz.<br />
M: No nie musisz dziękować. Widzieć taką radość na twojej twarzy.. było warto zainwestować w te cacuszko.<br />
MR: Jesteś cudowna. - Przytuliłam ją jeszcze raz. - A gdzie Effy?<br />
M: Poszła na górę po tym jak pojechałaś.<br />
MR: Po co?<br />
M: Idź i zapytaj. - wypuściłam mamę z uścisku i weszłam do domu. - EFFY? Gdzie jesteś?<br />
E: U ciebie w pokoju. - usłyszałam cichy krzyk z góry. Wleciałam do pokoju jak oparzona. Widok jaki tam zastałam był nieco dziwny...<br />
MR: Mogę spytać na jaką cholerę pakujesz wszystkie moje rzeczy do walizek? - Nim zdążyła mi odpowiedzieć odezwał się dzwonek do drzwi. - A tam kogo niesie? - wybiegłam z pokoju i w popłochu poleciałam otworzyć drzwi.<br />
- Wszystkiego Najlepszego! - usłyszałam głos Zayna. Stał z wielkim bukietem kwiatów.<br />
MR: Zayniiiii! Co ty tutaj robisz? Przecież podobno mieliście nagrywać..<br />
Z: Skończyliśmy już. Nie chciałem Ci nic mówić bo nie było by niespodzianki. - Zabrał kwiatki sobie z twarzy i wręczył mi je. Wielki bukiet czerwonych róż. Nigdy, ale to przenigdy nie dostałam takiego wielkiego bukietu.<br />
MR: Nie trzeba było.. wchodź. - chłopak wszedł do korytarza a ja poszłam do kuchni po wazon. - Popatrz mamo co dostałam od Zayna.<br />
Z: Dzień dobry. - wszedł za mną do kuchni i posłał dla mojej mamy jeden ze swoich uśmiechów.<br />
M: Cześć, cześć.<br />
E: Hej Zayn. - krzyknęła Effy wchodząc do pomieszczenia i siadając na jednym z krzeseł przy wyspie.<br />
Z: I jak spakowane?<br />
MR: Spakowane na co? Co wy już wymyśliliście?<br />
M: Jedziecie z Effy do Londynu. Będziecie mieszkać z Zaynem i jego kolegami. Ja jutro wyjeżdżam do Polski bo dostałam pilne wezwanie.<br />
MR: Co?!<br />
Z: To co słyszałaś. Mieszkacie od dzisiaj z nami. -wyszczerzył się - Spakowałaś ją? - zwrócił się do Eff.<br />
E: Oczywista sprawa. Wszystkie walizy stoją w jej pokoju.<br />
Z: Dobra to ja lecę po nie, żeby zanieść je do samochodu, Ty Effy idź po swoje, a Ty Mia idź już do auta. Tam siedzi nasz ochroniarz Paul. No już już ruchy! Chłopaki na nas czekają.<br />
MR: Ale ja..<br />
Z: Żadnego ale, tylko idź i wsiadaj. Effy chodź. - kiwnął do dziewczyny i udali się na górę.<br />
MR: Ty o tym wszystkim wiedziałaś? - stałam zszokowana<br />
M: Oczywiste. Chciał Ci zrobić niespodziankę chłopak więc nic nie mówiłam. Po za tym ja jutro wyjeżdżam więc się dobrze składa.<br />
MR: Ale mamo.. Dasz sobie radę beze mnie?<br />
M: Dam. Dzwoń do mnie tylko łobuziaro. - przytuliła mnie do siebie z całych sił. Stałyśmy tak przez chwilę lecz niedługo potem oderwała się. - Dobra koniec bo się zaraz tu rozryczę.<br />
MR: Kiedy wrócisz tutaj spowrotem?<br />
M: Za jakieś 3 tygodnie.<br />
MR: Będę tęsknić.<br />
M: Nie ty jedna.<br />
Z: Mia ty jeszcze tutaj? Szybko wsiadaj do samochodu. - powiedział z wielkim bananem na twarzy i kilkoma walizami w rękach. Po chwili do korytarza wszedł jakiś obcy facet.- To jest właśnie Paul. - rzekł lekko zdyszany. Mężczyzna podał mi rękę i uśmiechnął się do mnie szczerze. <br />
P: Miło mi Ciebie poznać. Zayn dużo o Tobie opowiadał.<br />
MR: Tak? Jestem ciekawa co. - spytałam z zaciekawieniem na twarzy spoglądając na Zayna.<br />
Z: Same dobre rzeczy. - W między czasie Paul wziął się za wynoszenie moich walizek. Za nim człapała się ze swoimi bagażami Effy. Wyszliśmy za nimi na ganek. Gdy już wszystko zostało zapakowane do bagażnika nadszedł czas żeby się już rozstać z mamą. Nie chciałam jechać i nie chciałam żeby ona wracała do Polski. Ale skoro praca wzywa to nie ma przebacz.. bałam się o jedno, że coś może się jej stać a mnie wtedy nie będzie przy niej. Dobra Mia weź się w garść! Nie wolno Ci snuć czarnych scenariuszy! W jednej chwili na ganek weszła Eff.<br />
E: Do zobaczenia ciociu. Przyjeżdżaj tutaj szybko. Ucałuj moich rodziców jak ich spotkasz. - Przytuliły się.<br />
M: Na pewno to zrobię. Trzymaj się. - mama ucałowała ją w policzek i dziewczyna poszła wsiąść do samochodu. Następnie do mamy podszedł Zayn.<br />
M: No chłopie.. opiekujcie się tam nimi. Ma nic a nic się im nie stać. Rozumiesz?<br />
Z: Tak jest proszę pani. O wszystko zadbamy. - ucałował mamę w rękę i także poszedł do samochodu.<br />
MR: Mamuś dbaj o siebie i gdyby cokolwiek się działo dzwoń do mnie o każdej porze!<br />
M: Trochę się wykosztuję ale damy radę. Dbaj o siebie i nie rozrabiaj. - ucałowała mnie w czoło.<br />
MR: A co z samochodem?<br />
M: Będzie tu stał w garażu puki go nie zabierzesz.<br />
P: My się tym zajmiemy. - krzyknął Paul zza kierownicy.<br />
MR: W takim razie do zobaczenia. - przytuliłam ją po raz ostatni i wsiadłam do furgonetki na tylne siedzenie pomiędzy Zayna i Effy. Zapieliśmy pasy i po chwili samochód ruszył a moja mama stała dalej na ganku i do nas machała. Po chwili odjechaliśmy z piskiem opon.<br />
Z: Szalony dzień czas zacząć.. - powiedział podekscytowany i uśmiechnięty od ucha do ucha...<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>Nareszcie jest 5! Ale ja się za Wami stęskniłam... matko. Przepraszam za swoją długą nieobecność. Zawaliłam jednym słowem. Po pierwsze jak byłam gdzieś w połowie rozdziału.. po prostu zatrzymałam się.. nie wiedziałam kompletnie co miałam pisać. Potem pojawiły się ogniska, grille, imprezy na zakończenie wakacji.. ogólnie niektóre urywki pisałam będąc nawalona. Potem na początek roku szkolnego dostałam karę na kompa właśnie za imprezowanie i nie miałam jak dokończyć. Jedynym sposobem jakim wchodziłam na neta była moja koma. Niestety próbowałam dalej pisać z komórki ale po prostu nie wyświetlało mi tekstu.. Widziałam natomiast Wasze komentarze i z każdym dniem jak wchodziłam bałam się, że będę miała większy opierdol od Was.. Serio. PRZEPRASZAM Was bardzo bardzo mocno. Kara na kompa już mi się skończyła więc POWINNAM częściej tu przebywać. Dziękuję wszystkim osobom, które tak chętnie tu wchodzą i czytają :) Ta liczba odwiedzin bloga... Jesteście po prostu cudowne. Wasze komentarze potrafią podnieść człowieka na duchu i dają ochotę do dalszego pisania. Dziękuję za wszystkie komentarze po raz kolejny i liczę, że tym razem też mnie nie zawiedziecie :)) KOCHAM WAS ♥ <br />Buziaki - Izzy xx </b></span>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-79956483759287046382012-07-31T07:27:00.001-07:002012-08-11T09:01:16.511-07:00Rozdział IVW momencie kiedy wypowiedziałam te słowa poczułam przypływ gorąca i rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Tak długo nie mogłam się z tym pogodzić, że odszedł. Nie płakałam od dnia pogrzebu.. starałam się być silna, być silna dla mamy, która wtedy najbardziej mnie potrzebowała.. A teraz nie mogę, coś w końcu we mnie pękło.. - Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Siedział w szoku , przez chwilę nawet chciał coś powiedzieć, ale z jego ust wydobywał się tylko bełkot. Jedyne co mnie ucieszyło to to, że to właśnie on za mną przybiegł chociaż w ogóle tego nie chciałam, że to on teraz siedzi ze mną i najwidoczniej stara się mnie pocieszyć, że po prostu tu jest i tuli mnie jak najmocniej potrafi. Jeżeli kiedykolwiek stracę z nim kontakt... nie daruję sobie.. Męskie ramiona... tego mi najbardziej od jakiegoś czasu brakowało. Teraz czułam, że naprawdę jestem bezpieczna.<br />
Z: Halo słyszysz mnie? Nie płacz już , zrób to dla mnie i nie płacz. Chcę widzieć Ciebie wiecznie uśmiechniętą bo powalasz na kolanach tym swoim smajlem, a kiedy płaczesz.. serce mi się kraja.. Proszę nie płacz już. - Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Właśnie o to mi chodzi. - Swój wzrok przeniosłam na niebo. Miało piękny odcień kiedy zachodziło słońce ale dzisiaj to przeszło samo siebie. Parę rys różowych, parę czerwonych, gdzieniegdzie przebłyski żółtego koloru...<br />
Z: Mogę wiedzieć jak umarł? - Wstałam niemalże od razu kiedy usłyszałam to pytanie. Odeszłam kilka kroków dalej od ganku na którym siedział. Zaczęłam wpatrywać się w niebo po raz kolejny a do mojej głowy napływały myśli z tamtej okropnej nocy i straszliwego poranka... Wzięłam głęboki oddech i jeszcze przez chwilę milczałam ale w końcu żeby nie trzymać go w niepewności zaczęłam mówić..<br />
MR: Stało się to jakiś miesiąc po tym jak przyjechaliśmy do Polski. Tamtego dnia tata zadzwonił do mamy żeby nie czekać na niego z kolacją bo musi zostać w pracy do północy.. jakaś robota papierkowa mu została. Ja zjadłam posiłek i poszłam spać a mama postanowiła na niego poczekać. Blisko po drugiej w nocy obudził mnie krzyk... krzyk mamy. Wpadłam do ich sypialni i zobaczyłam jak moja mama dostaje ataku. Wezwałam pogotowie kompletnie przestraszona bo nie wiedziałam jeszcze co tak naprawdę się stało.. Czuwałam przy niej cały czas nie mając pojęcia gdzie był w tym czasie tata. Dopiero rano w szpitalu, kiedy odzyskała przytomność, płacząc jak małe dziecko wyznała, że zadzwonili do niej z policji, że mój tata nie żyje. Został zmiażdżony przez tira. Z tego co ustalili... zasnął za kierownicą. Podobno jego ciało było strasznie zmasakrowane i nie nadawało się nawet do identyfikacji, ale znaleźli dowód czy tam prawo jazdy... - starałam się utrzymywać spokojny ton głosu ale z każdym słowem coraz bardziej się załamywał. Wracając znów do tego samego widoku mamy i zamkniętej trumny ojca... znów się rozryczałam.. W tym momencie nie umiałam być silna. Poczułam jak Zayn przytulił mnie od tyłu.<br />
Z: Tak mi przykro. - wyczułam współczucie w jego głosie. Mój wzrok nadal był wlepiony w niebo pomimo, że łzy cisnęły mi się do oczu i same leciały.. jakby żyły własnym życiem. Ręką dotknęłam swoich policzków, który były strasznie rozpalone i mokre. Wyregulowałam oddech chociaż ocean łez nadal nie przestawał się wylewać. - Hej spójrz na mnie. - Chłopak obrócił mnie twarzą do swojej. Nie chciałam, żeby widział to co zapewne stało się z moim pięknym makijażem przez te cholerne łzy więc od razu zakryłam się dłońmi. <br />
MR: A wiesz co jest najgorsze? <br />
Z: Nie mam pojęcia. <br />
MR: To że przed tym jak on wyjeżdżał do tej pieprzonej pracy pokłóciłam się z nim... wykrzyczałam mu w twarz, że jest najgorszym ojcem na całym świecie, jak bardzo go nienawidzę i że jest dla mnie nikim. A to wszystko tylko dlatego, że zabronił mi iść na głupią piżama-party do nowej sąsiadki. Wszystkie błędy jakie w życiu popełniłam... nie równają się z tym. Gdybym mogła tylko w jakiś sposób cofnąć się w czasie... Do niczego takiego by nie doszło. Nawet nie wiesz jak bardzo za nim tęsknie, jak to wszystko mi tutaj go przypomina...<br />
Z: Mia, bardzo Ci współczuje.. nie mam pojęcia jak bardzo źle się czujesz bo nigdy nie przechodziłem czegoś aż tak tragicznego. Ale mam coś do powiedzenia. - w odpowiedzi mu tylko zaszlochałam. - Nie płacz już proszę Cię. Nie możesz się za to wszystko obwiniać. Mogę się założyć, że on doskonale wiedział, że działałaś pod wpływem emocji i w rzeczywistości był przekonany, że i tak go kochasz. Na pewno dostrzegł jak bardzo tego żałujesz , przypatrując się tobie z nieba. Nie płacz. Nie chciałby widzieć smutku na Twojej ślicznej buźce, nie mówiąc już o mnie. Proszę nie płacz. Nie masz też powodu do rozpaczy, że go niby nie ma. On jest tutaj..- poczułam, że dotknął mojej lewej strony klatki piersiowej- ...w twoim sercu. - Słowa, które do mnie mówił dopiero do mnie docierały. Mówił o tym tak przekonująco, aż w duchu przyznałam mu rację. To wszystko co wypowiedział, miało sens.- Nie będziesz już płakać? - Zapytał, pochylając się bardziej nad moją twarzą i zabierając z niej ręce.<br />
MR: Dobrze. Obiecuję.<br />
Z: Zuch dziewczyna. - ucałował mnie w policzek.<br />
MR: Dziękuję, że jesteś i przepraszam, że musisz mnie widzieć w takim stanie. Cieszę się, że mam takie osoby jak Ty, Effy, mama i ciocia z wujkiem.<br />
Z: Nie masz za co dziękować i przepraszać.- Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.- Możesz na nas liczyć. Nie zapominaj o tym. WRÓĆ..!<br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">MR: Yy?<br />Z: Ty masz wujka?!<br />MR: Yy no mam. Nawet Ci o tym wcześniej wspominałam, że w razie czego bym u niego i u cioci zamieszkała gdybym jednak nie chciała wyjeżdżać z powrotem do Polski.<br />Z: A no faktycznie... sory wyleciało mi z głowy.<br />MR: Uwielbiam go. Momentami kiedy nas odwiedzali czułam, się jak przy tacie, ale jego mi nikt nie zastąpi. Mimo to wujek jest bardzo miły, kiedyś z moim byłym nawet ćwiczyli na siłowni i spotykali się pogadać o męskich sprawach bo naprawdę sporo mieli wspólnych tematów. Momentami byłam zazdrosna, że mój chłopak spędza z nim więcej czasu niż ze mną. Strasznie się lubili. Tylko jego tolerował. Inni którzy się obok mnie kręcili.. no cóż...<br />Z: No mów dalej.<br />MR: Wujek robił im "testy". Szkoda gadać.<br />Z: Na czym polegały?<br />MR: Sprawdzał ich na siłowni, obserwował ich czy dobrze mnie traktują i takie tam. Nie chce nic mówić </span><span style="font-family: inherit;">ale drażniło mnie to. Nie mogłam nic sama zrobić. Po około pół roku nie miałam już szans u nikogo bo każdy się go bał. No dobra nie każdy bo jak mówiłam tylko jeden przeszedł te całe próby. Dymitr.<br />Z: Boże... kim jest ten wujek ? Jakimś członkiem mafii?<br />MR: Haha nie! Kiedyś uprawiał "wrestling". To coś w rodzaju zapasów tylko, że to jest bardziej niebezpieczne. Na ringu giną nie raz ludzie. <br />Z: Super... Wujek morderca. Już go lubię. - Powiedział lekko wystraszony.</span><br />
MR: Nie obrażaj go no.. Nie jest taki zły. Na pewno Was zapoznam.<br />
Z: Czyli pragniesz mojej śmierci?! - Zapytał oburzony co wzbudziło we mnie lekki śmiech<br />
MR: Aj dzieciaku dzieciaku. On nie zrobi Ci krzywdy. Wujcio Dwayne jest wyrozumiały dla moich przyjaciół znaczy dla przyjaciółek. Bo nie trzymałam się z chłopakami no oprócz ciebie ale jeszcze Cię nie zna. Ale zmieńmy temat. Pewnie wyglądam koszmarnie nie? - pokazałam na oczy.<br />
Z: Noo trochę. Dobra nawet bardzo.<br />
MR: O ty mendo! To ja myślałam, że powiesz, że kobieta nawet z rozmazanym makijażem wygląda pięknie a tu takie coś..Twoja szczerość mnie zabija. No cham po prostu.<br />
Z: Hahaha - roześmiał się pod nosem. - Jak ja uwielbiam Cię wkurzać. A tak na serio wyglądasz trochę jak panda ale pandy są słodkie przecież, więc nie odbieraj tego w zły sposób, innymi słowy i tak wyglądasz ślicznie.<br />
MR: Teraz to już sobie możesz darować.<br />
Z: I tak źle i tak nie dobrze.. I weź tu dogódź kobietom... - spoważniał. Popatrzyłam na niego i próbowałam udawać twardą i nieugiętą, żeby myślał że się na niego gniewam. Nie mogłam, wybuchłam mu śmiechem w twarz.<br />
MR: Chodź. - chwyciłam go za rękaw koszulki. - Potowarzyszysz mi podczas zmywania się.<br />
Weszliśmy do domu i udaliśmy się do mojej łazienki.<br />
<br />
<b style="color: blue;">* Oczami Zayna *</b><br />
<br />
Jak ja dawno nie byłem w jej pokoju, a co dopiero mówić o łazience. W sumie nic się tu nie zmieniło ale miło jest ogólnie znowu tu być. Stanęliśmy na przeciwko lustra.<br />
MR: Jak panda?! JAK PANDA?! Wyglądam jak bym z cyrku uciekła..<br />
Z: Jezu... i tak jesteś piękna. Tak samo jak twój przystojny oraz nadzwyczaj męski przyjaciel.<br />
MR: Fiu fiu. Coś Ci się chyba żart ostatnio wyostrzył. W dodatku jaśnie pan jest strasznie skromny. - powiedziała wycierając spod drugiego oka rozmazany tusz.<br />
Z: Ja tylko stwierdzam fakty.<br />
MR: Tak tak oczywiście. - powiedziała lekko śmiejąc się przy okazji zerkając na mnie.- Yhhh. Zayn nie chcę Cię niepokoić ale musisz zdjąć koszulkę.<br />
Z: Jeśli domagasz się striptizu to musisz wiedzieć, że za darmo nie daję pokazów.<br />
MR: Zboczeńcu jeden!! Miałam na myśli to! - pokazała palcem na moje lewe ramię.<br />
Z: Kurwa mać! Ten tusz jest zmywalny ?!- wrzasnąłem przyglądając się sporej plamie.<br />
MR: Spokojnie. Upiorę Ci to. Tylko zdejmij..<br />
Z: No dobra niech Ci będzie. - Zdjąłem bluzkę i wrzuciłem ją do kosza stojącego przy prysznicu.<br />
MR: A niech mnie kule biją! Ale kaloryfer.<br />
Z: Się chodziło na siłownie to wiesz... Możesz powiedzieć dla wujka. - puściłem jej oczko.<br />
MR: Żartowałam. Większego bojlera w życiu nie widziałam.<br />
Z: Ale zabawne..- Podszedłem bliżej i zacząłem ją gilgotać. Ta zaczęła się wyrywać jak szalona i wyleciała do pokoju. Nie zwlekając pobiegłem za nią. Stała przy oknie. Podleciałem i rozpocząłem atak gilgotek.<br />
MR: Zayn do jasnej cholery przestań! Nie widzisz że rozmawiam przez telefon? - krzyknęła. Wycofałem się zmieszany do tyłu i usiadłem na łóżku przysłuchując się jak przytakuje osobie po drugiej stronie telefonu. W końcu odłożyła komórkę i odpowiedziała stanowczym głosem.<br />
MR: Po pierwsze! Nienawidzę gilgotek! Jeśli nie chcesz oberwać to lepiej tego nie powtarzaj. Po drugie chyba musisz zostać na noc u mnie.<br />
Z: To prośba?<br />
MR: I tak i nie.<br />
Z: Co masz na myśli?<br />
MR: Tylko spójrz a sam się przekonasz. - wskazała palcem na okno. Wstałem i zobaczyłem przed moim domem jak również w ogrodzie pełno fanek. Boże.. Widziałem jak wszyscy moi domownicy razem z Effy i panią Natalie uciekali, szukając schronienia. Kilka fanek rzuciło się na Effy i Doniyę..<br />
Z: No to lepiej zostanę.<br />
MR: Też tak myślę. To nie ma na co czekać idź się umyć ja pójdę do Effy łazienki i też się wykąpie i idziemy spać nie? - Dostrzegłem błysk w jej oczach.<br />
Z: Okeeeeej. Ale gdzie ja będę spał? Na dole w salonie?<br />
MR: Jak chcesz potem narzekać na ból kręgosłupa to proszę bardzo.<br />
Z: No to niby gdzie? O ile wiem to Eff zajęła mój stary pokój.<br />
MR: A gdzie chcesz, mi to lotto.<br />
Z: A mógłbym tutaj? - zapytałem niepewnie. Zawsze lubiłem ten pokój i kiedy mi się tylko udawało zasypiałem jak najszybciej w wyniku czego Mia chodziła spać do pokoju na przeciwko. - Pościeliłbym sobie na podłodze czy coś.<br />
MR: Podłoga odpada. To jest wykluczone, żeby taka gwiazda jak Ty spała na ziemi.- Roześmiała się. - Możesz spać ze mną.... - zawahała się- Ale łapy trzymaj przy sobie. Zrozumiano? Bo w innym wypadku dostaniesz. - w głębi duszy wiedziałem, że nie mogła uderzać mocno.. przecież to dziewczyna.<br />
Z: A co dostanę? - zapytałem uśmiechnięty od ucha do ucha.<br />
MR: Ojjj. Grabisz sobie Malik, oj grabisz.<br />
Z: Dobra. Łapki przy sobie. Ale zobaczymy kto jeszcze będzie do kogo lazł.- Dziewczyna tylko pogroziła mi palcem co śmiesznie wyglądało i wyszła się umyć. Nie tracąc czasu zrobiłem to samo i poszedłem do łazienki się odświeżyć.<br />
<br />
Po 10 minutach, już cały pachnący i "lśniący" udałem się do pokoju. Otwierając drzwi spostrzegłem że Mii jeszcze nie ma, więc wyjąłem telefon z kieszeni spodni i odłożyłem ciuchy na krzesło, przy czym wgramoliłem się od razu do łóżka. Postanowiłem zadzwonić do Liama. Po dłuższej chwili odebrał.<br />
Z: No siema stary! - wykrzyczałem do słuchawki<br />
L: Cześć. Już myślałem, że się z Tobą coś stało.. Nie dawałeś znaków życia od chwili kiedy wyjechałeś do Bradford.<br />
Z: Aaa bo zajęty byłem, i w ogóle wypadło mi głowy żeby napisać. Kiedy wpadasz do mnie ? Razem pojedziemy najwyżej do Londynu.<br />
L: To co miałeś aż tak ważnego żeby zapominać o najbliższym kumplu? Hmmm. Może jutro przed południem będę.<br />
Z: Mia przyjechała. Ona wróciła rozumiesz?- cieszyłem się jak głupi- Jak ją zobaczysz to Ci szczęka opadnie. Zmieniła się nie do poznania.. i wiesz co? Zaczęła mnie interesować.. nie jako przyjaciółka tylko jak dziewczyna z którą mógłbym być. Będę czekać na Ciebie.<br />
L: Hmmm aż tak Cię wzięło? W sumie lepiej na pewno byłoby Ci z nią niż z Perrie. To co ona zrobiła wczoraj.. Zresztą nie będę Ci mówić. Sama Ci o wszystkim opowie jak przyjedzie jutro z rana.<br />
Z: Coś się stało?<br />
L: To nie rozmowa na telefon. Mówię Ci, że sama będzie Ci się tłumaczyć.<br />
Z: Liam, ja wiem, że ty jej nie lubisz i szukasz tylko jakich kolwiek powodów bym z nią zerwał.<br />
L: Ja tu nie mam nic wspólnego. Ona zawiniła. Ale nie przejmuj się. Jutro w końcu będzie po wszystkim. Liczę, że zachowasz zdrowy rozsądek. Co teraz robisz?<br />
Z: A leżę sobie i czekam na Mię, aż wyjdzie z łazienki.<br />
L: Ale.. co wy będziecie robić? - usłyszałem kroki i po chwili otworzyły się drzwi a w nich stanęła Mia w krótkich dresowych spodenkach i w bluzce do pępka.- Muszę kończyć . Pogadamy jutro. To do zobaczenia. - powiedziałem pośpiesznie i rozłączyłem się.<br />
MR: Z kim rozmawiałeś? - spytała idąc bardzo powoli w stronę łóżka i przy okazji wiążąc włosy w kucyk.<br />
Z: Z Liamem. Jutro przyjedzie. Zapoznam Was ze sobą. Musisz wiedzieć z kim będziesz mieszkać hehe.<br />
MR: Ej. Ja jeszcze nie podjęłam decyzji!<br />
Z: I tak wiem, że zamieszkasz z nami.<br />
MR: Jak już coś to ZAMIESZKAMY, bo gadałam z Eff i powiedziała, że jak zostaję to ona też.<br />
Z: O to będzie zajebiście!<br />
MR: Powtarzam, że jeszcze nie podjęłam decyzji i nie masz z czego się cieszyć. A teraz posuń dupę bo też chcę się położyć. - odsunąłem się bardziej do brzegu łóżka i po chwili Mia leżała po drugiej stronie. - I pamiętaj, łapki przy sobie.<br />
Z: Tak jest! - krzyknąłem niczym żołnierz, po czym lekko się zaśmiałem.<br />
MR: Śpij już. Dobranoc. <br />
Z: A buziaka na dobranoc to już nie dasz? <br />
MR: Śpisz w moim łóżku.. To ci nie wystarcza ? <br />
Z: Nie - powiedziałem uradowany<br />
MR: No dobra niech Ci będzie. - pochyliła się nade mną i musnęła policzek swoimi ciepłymi ustami. - Dobranoc. - uśmiechnąłem się od ucha do ucha i odpowiedziałem jej to samo.<br />
<br />
<b><span style="color: blue;">*15 minut później*</span></b><br />
Nie mogę zasnąć. W głowie miałem tysiące myśli oraz pytań.<br />
Z: Mia śpisz? - dotknąłem ramiona dziewczyny, która leżała odwrócona do mnie plecami.<br />
MR: Śpię, bo co ?<br />
Z: Ile byłaś z tym całym Dymitrem? -dziewczyna odwróciła się gwałtownie.<br />
MR: Skąd takie pytanie?<br />
Z: Po prostu chcę wiedzieć.<br />
MR: Około półtora roku. - oparła głowę o poduszkę i wpatrywała się we mnie.<br />
Z: Czemu już nie jesteście razem?<br />
MR: Musiał wyjechać do Rosji . Miał nauczać sztuk walki w jakiejś Akademii.<br />
Z: Nauczać? To ile on miał lat ?<br />
MR: Kiedy wyjeżdżał to prawie 19 na karku. Dlaczego Cię to tak interesuje?<br />
Z: Po prostu tak pytam. Ciekawiło mnie to.<br />
MR: Masz jeszcze jakieś pytania?<br />
Z: Właściwie to jeszcze parę.<br />
MR: Więc zamieniam się w słuch. - uśmiechnęła się<br />
Z: Czy twój wujek jest jakąś sławną osobą?<br />
MR: Jezu Zayn..<br />
Z: No co?<br />
MR: Jajco.<br />
Z: Mam dwa i się nie chwale . - poczułem jej pięść na swoim ramieniu.- Ała za co?!<br />
MR: Za jaj... - zawahała się za to ja zacząłem się śmiać. - Bo mi się tak chciało. - Ubawiony sytuacją, spytałem<br />
Z: To odpowiesz mi na pytanie?<br />
MR: W sumie bym mogła, ale wujek Dwayne nie lubi jak się o nim mówi.<br />
Z: Dwayne... Skądś znam te imię.. Ale za nic nie mogę sobie przypomni... - Trach! Coś walnęło na podwórku. Mia ze strachu przytuliła się do mnie. - No proszę, i kto tu się do kogo klei.<br />
MR: To odruchowo... wybacz. Co to było?<br />
Z: Brzmiało jak jakaś stłuczka. Nie chce mi się wstawać i patrzeć bo zrobiło się bardzo wygodnie.<br />
MR: A może to złodzieje jacyś?<br />
Z: Nie przejmuj się! Moje dziewczyny ich zatrzymają.<br />
MR: Twoje dziewczyny? - wychyliła się, by spojrzeć na mnie ze zdziwieniem.<br />
Z: No fanki.<br />
MR: Ach no tak.. zapomniałam.<br />
Z: Jakoś zrobiłem się senny.<br />
MR: Ja nie. Teraz w ogóle nie zasnę.<br />
Z: To się bardziej przytul.<br />
MR: A nie będzie to dziwnie wyglądać?<br />
Z: Ale w jakim sensie?<br />
MR: No ty masz dziewczynę.<br />
Z: Nie przejmuj się tym. - Dziewczyna odpowiedziała tylko krótkie " no dobra" i wtuliła się w mój tors. Ucałowałem ją w głowę i odpłynąłem w krainę snów.<br />
<br />
<span style="color: blue;"><b>* Oczami Mii *</b></span><br />
<br />
Obudziłam się w ramionach Malika mając swoją twarz przy jego. Momentalnie odsunęłam głowę do tyłu i zaczęłam przecierać oczy. Kiedy już przestałam, przyglądnęłam się jego twarzy. Wyglądał tak pięknie. A z tym zarostem bardziej męsko i drapieżnie. Delikatnymi ruchami wyswobodziłam się z jego uścisku starając się nie obudzić go. Gdy już udało mi się bezszelestnie wyjść z łóżka, po drodze do łazienki zahaczyłam o szafę i wzięłam białą bluzkę z czerwonym sercem na środku i jeansowe spodnie. Po 5 minutach wyszłam z łazienki i udałam się na dół w stronę kuchni. Po drodze usłyszałam, że ktoś wali garnkami i talerzami w zlew, gdzie tego dźwięku wręcz nienawidzę! Zbiegłam w popłochu ze schodów, skacząc z ostatnich 3 i stanęłam w progu kuchni. Zauważyłam sterczącą przy zlewie Eff.<br />
MR: Jasna cholera! Ciszej nie możesz? Zayna obudzisz! - powiedziałam lekko podniesionym głosem.<br />
E: Śpieszę się a Twoja mama, prosiła mnie żebym pozmywała bo sama poleciała na zakupy z mamą Malików. Zaraz zaraz! Co ty powiedziałaś?! Że Zayna obudzę?<br />
MR: No tak..<br />
E: On tutaj spał? - jej oczy przypominały piłeczki pingpongowe.<br />
MR: Nadal śpi. Co się dziwisz? Ich dom okrążyły z każdej strony zakochane po uszy w nim fanki. Nie chciał ryzykować.<br />
E: O tym to ja wiem . Jakaś jedna panna złapała mnie za włosy jak uciekałam i zaczęłam miotać moją głową na wszystkie strony - w tym samym momencie chwyciła się jedną rękę za łeb i zaczęła go masować. Ja żeby nie tracić czasu postanowiłam zrobić kakao. Zayn na pewno jak wstanie też z chęcią wypije.<br />
MR: Przykra sprawa.- powiedziałam spoglądając na nią kątem oka i wlewając mleko do rondla.<br />
E: Dobra , nie ważne ! Gdzie on spał !?<br />
MR: W piwnicy wiesz?<br />
E: Jaja se robisz?<br />
MR: Nie... Kakao, nie widzisz?<br />
E: Mia Rose Wilson!<br />
MR: Effy Roberts!<br />
E: Słucham? - odrzekła jakby dopiero wybudziła się z transu.<br />
MR: A idź ty.. - machnęłam ręką..<br />
E: Zaraz wychodzę, bo umówiłam się z Doniyą, tylko muszę z Ciebie wyciągnąć gdzie on spał.<br />
MR: Ze mną - odpowiedziałam całkiem spokojnie.<br />
E: Czy wy coś ten tego... no wiesz... - spytała przeciągając ostatnie słowa.<br />
MR: No co?<br />
E: Ojejku wiesz o co mi chodzi! Nie udawaj głupiej...<br />
MR: Kochana Effy . Po raz kolejny Ci powtórzę. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. To, że mi się podoba to nic nie zmienia. On ma dziewczynę która dzisiaj przyjeżdża..<br />
E: Taka dziewczyna... hahaha Doniya mi bardzo dużo opowiedziała o ich związku. Bez problemu mogłabyś z nim zamieszać.<br />
MR: O czym ty do cholery mówisz? I jakim prawem mi przerywasz?<br />
E: Wszystkiego dowiesz się niebawem. No kontynuuj. -wzięłam oddech by się uspokoić i dalej zaczęłam mówić.<br />
MR: To że spaliśmy w jednym łóżku to u nas normalka. Jak byliśmy mniejsi i baliśmy się spać w osobnych pokojach ..bo wiesz.. duchy i takie tam .. to jedno przychodziło do drugiego i zasypialiśmy. - Nie chciałam już wspominać, że zasnęliśmy przytuleni do siebie bo by zaczęła mi docinać głupimi komentarzami albo zwykłym "uuuuuu". Już ja ją za dobrze znam. - A tak w ogóle.... to po co się tak dopytujesz.<br />
E: No bo myślałam, że coś miedzy wami jednak jest. I w ogóle widziałyśmy z Doniyą jak wczoraj się na siebie co raz gapiliście a potem zniknęliście obydwoje.<br />
MR: Jesteśmy przyjaciółmi i to się nie zmieni..<br />
E: Zobaczymy. - powiedziała szeptem. Pewnie myślała, że tego nie usłyszę<br />
MR: Coś ty powiedziała?<br />
E: Ja? Nic.. coś ci musiało się przesłyszeć. Ja muszę już lecieć.<br />
MR: I mam pewnie dokończyć za ciebie zmywanie jak mniemam...<br />
E: Jak byś mogła. Z resztą co niby będziesz mieć ciekawszego do roboty? - spytała zakładając szpilki.<br />
MR: A może też się z kimś umówiłam?<br />
E: Serio?<br />
MR: Nie.. Dobra idź. Pozmywam. Idź. bo Doniya nienawidzi jak ktoś się spóźnia. To bardzo nerwowa dziewczyna. A tak w ogóle to cieszę się, że się za przyjaźniłyście.<br />
E: Dobra to lecę. Będę po 16.<br />
MR: Spoko. Jakby coś się działo to dzwoń.<br />
E: Ok to pa. - dała mi buziaka w policzek i wyszła. Z tego wszystkiego zapomniałam włączyć kuchenkę i mleko stało cały czas zimne. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej podpaliłam palnik i zabrałam się za robienie śniadania. Po około 10 minutach odkładałam na talerz porcję jajecznicy, gdy w tym samym czasie do kuchni wkroczył Zayn w samych bokserkach.<br />
Z: Dzieńdoberek ! Ale ładnie pachnie.<br />
MR: Hej, jak się spało? - spytałam z uśmiechem stawiając talerz i kubek z kakao na blacie. - Siadaj i jedz.<br />
Z: Jak się spało? Hm może nawet i dobrze gdyby jedna mała osóbka się do mnie nie przykleiła.<br />
MR: Bardzo ciekawe bo ty ty ściskałeś mnie z całej siły jak się obudziłam.<br />
Z: A to pewnie przez sen coś tuliłem i na real też tak zrobiłem.<br />
MR: Tak tak.. - powiedziałam z łobuzerskim uśmieszkiem.<br />
Z: A to jadalne? - pokazał palcem na jajecznicę<br />
MR: No coś ty... zawsze marzyłam, żeby cię otruć.- odpowiedziałam w taki sposób, że Zayn nie wyczuł sarkazmu i nagle pobladł. - No jedz . Ja tylko żartowałam.<br />
Z: Uff to dobrze.. Dzięki , kochana jesteś. - podszedł bliżej i obdarował mnie buziakiem w policzek po czym jeszcze przytulił i usiadł zajadając się jajecznicą aż mu się uszy trzęsły.<br />
MR: Ymmm . Nie żebym narzekała czy coś..ale czemu ciągle dajesz mi buziaki i przytulasz ? - spytałam z zaciekawieniem. Od tamtego momentu w ogrodzie gdzie przez przypadek się pocałowaliśmy miałam wrażenie, że mu się podobam ale czasami też myślę że on to tylko robi dla jaj. Chłopak chwilę się zastanowił ale po jakimś czasie rzekł<br />
Z: Po prostu dziękuję Ci, że znowu tu jesteś. Brakowało mi Ciebie.<br />
MR: Hehe ja też się cieszę, ale HELLOŁ.. ty masz Perrie i na pewno bardzo się kochacie. - Zayn słysząc to mało się nie zakrztusił. Trochę mnie to zdziwiło... Zaczął kaszleć i skakać w miejscu. Szybko podeszłam i zaczęłam klepać go po plecach. Mulat chwycił za kubek z kakao i zaczął je pić, pić i pić, że po chwili odstawił pusty kubek na blat, a następnie odwrócił się do mnie twarzą. Gdy zobaczyłam, że ma wąsy od kakaa parsknęłam śmiechem o mało nie plując mu w twarz. Wyglądał przekomicznie.<br />
Z: Co jest? Czemu się śmiejesz? Ej! - gdy już przestałam się z niego nabijać powiedziałam..<br />
MR: Cielaku jeden.. chodź tu.. - Zayn zrobił kilka kroków i stanął uśmiechając się. - Boże jak dzieciak. - podniosłam rękę i zaczęłam wycierać jego mleczne wąsy.<br />
Z: Ała!! Nie trzyj tak mocno!<br />
MR: Wybacz ale nie wiem które to wąsy z mleka a które to twoje..<br />
Z: Kpisz sobie z mojego zarostu? Dziwne bo dziewczyny go kochają.<br />
MR: Dla mnie zawsze będziesz zarośniętą małpą.<br />
Z: Nie no foch...!- odwrócił głowę w drugą stronę i w dodatku przytupnął nogą..<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>Cześć kochane dziewczęta. Na samym wstępie przepraszam Was za tygodniowy brak rozdziału.. Ale również chciałam poruszyć pewien temat. Nie możecie mi mówić kiedy mam dodawać rozdział a kiedy nie.. Jak dobrze wiecie są wakacje i każdy potrzebuje czasu dla siebie, żeby odpoczął albo bawił się ze znajomymi. Naprawdę mnie to trochę zasmuciło jak niektóre stawiałyście mi takie warunki. Ale nie gniewam się na Was. Chcę przeprosić również za to że ucinam w tak chujowym momencie ale bardzo się śpieszę. Następny rozdział postaram się dodać o wiele szybciej :)) Kolejna sprawa. Jesteście CUDOWNE! Tyle wejść :o Ja ciągle w to nie mogę uwierzyć, że tyle osób odwiedza mojego bloga. ;o Kocham Was :* Jak dla mnie ten rozdział wyszedł mi najgorzej bo nie wiedziałam jak mam go napisać.. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że się Wam spodobał. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze i że jesteście kochaniutkie! :* Liczę na Was i tym razem, że nie zawiedziecie mnie z komentarzami. Naprawdę jest mi bardzo miło kiedy czytam je wszystkie. Jeszcze raz: Luv ya i do następnego ! :* Pozdrawiam - Izzy xx :) </b></span>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com36tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-58880787829825047922012-07-20T04:01:00.004-07:002012-07-20T08:12:11.574-07:00Rozdział III.<b style="background-color: whitesmoke; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;"><i style="color: #222222;">Z: Mała.. Tak tęskniłem za Tobą. - zauważyłam w jego oczach łzy. Na widok jego zaszklonych paczałek, moje zaczęły piec i sama zanosiłam się do płaczu. - Gdzie Ty się podziewałaś przez ten cały czas? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz? Wiesz jak cholernie ciężko mi było tutaj bez Ciebie?! - w jego głosie dało się usłyszeć załamanie i lekki żal.<br />MR: Ja... - zabrakło mi słów.<br /><br />W</i><span style="color: #222222;"> głowie miałam kompletną pustkę. Poczułam jak Zayn objął mnie swoimi ramionami i przytulił mocno do siebie. Staliśmy tak milcząc. Poczułam że w końcu jestem bezpieczna. Wdychałam jego zapach. Pachniał przecudownie. Po policzkach spływały mi łzy. Otarłam je rękawem i tym samym wyswobodziłam się z jego uścisku przerywając tą głuchą ciszę..</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Zayn.. ja też tęskniłam. Każdy dzień był męczarnią. Nie wyobrażasz sobie jak brakowało mi wszystkiego. Tego całego życia które miałam tutaj.. w Bradford.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: To gdzie ty byłaś?</span><br /><span style="color: #222222;">MR: W Polsce.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Polska..hmm. Aaa no tak już wiem gdzie to jest! Tam odbywało się Euro 2012.</span><br /><span style="color: #222222;">MR: No mniej więcej. A to że wyjechałam to czepiaj się do mojej mamy nie do mnie. - Spojrzałam mu w oczy. - Ej no weź nie rycz już.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: To łzy szczęścia. - uśmiechnął się od ucha do ucha, aż zrobiło mi się ciepło na sercu. - Cieszę się, że nareszcie tutaj jesteś.</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Hehe ja też się cieszę.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Chodź- chwycił mnie za rękę - Idziemy na huśtawki- uśmiech nie schodził mu z twarzy. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się w świetle księżyca. Nasza przyjaźń na nowo odżywała. Dziwne.. nie czułam się przy nim jak przy przyjacielu ze starych lat tylko przy kolesiu z którym mogę flirtować. Może dlatego, że oboje jesteśmy już bardziej dojrzalsi. Muszę przyznać, że niezłe z niego ciacho. Zayn opowiedział mi o przygodzie w ''X-factor'' i co nieco o chłopakach z jego zespołu. Fajnie byłoby ich kiedyś poznać bo z opowieści wynika, że jest to banda nieźle szurniętych kretynów. Idealnie bym się z nimi dogadywała haha. Wspominał mi również o krajach w których był dzięki temu, że mieli tam koncerty. Mówił z takim zafascynowaniem, że dało się zauważyć że jest strasznie zadowolony z tego co osiągnął i podoba mu się takie życie jakie ma teraz. Ja opowiedziałam mu o moim pobycie w Polsce o wszystkich moich wzlotach i upadkach, o tym jak poznałam Effy. Rzecz biorąc nie brakowało nam tematów a czas płynął nie ubłagalnie szybko. Wyciągnęłam telefon by sprawdzić, która godzina. 03.15. Zajebiście...</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Zayn.. Wszystko ładnie pięknie ale nie wiem czy wiesz, ale z mamą i Effy przychodzimy aktualnie już DZISIAJ, o 15 do was na obiad, więc chcę wyglądać na ogarniającą a nie kompletnie zaspaną.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: No masz racje. Czas się zbierać. W końcu dzisiaj też będzie miejsce i czas żeby pogadać. - przytaknęłam mu skinieniem głowy. - O której tak mniej więcej wstaniesz?</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Pewnie tak po 10. Czemu pytasz?</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Oo! W takim razie co powiesz żebyśmy razem z Effy pozwiedzali stare miejsca? Akurat się wyrobimy na obiad.</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Ymmmm.... no wiesz.. nie mówię że nie chce, ale już się z nią umówiłam, że pójdziemy na zakupy. Parę maleństw musimy kupić, bo bez nich żyć nie umiemy.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Maleństw? - Spytał lekko zdziwiony </span><br /><span style="color: #222222;">MR: Szpilki, mówi Ci to coś? </span><br /><span style="color: #222222;">Z: Tak i to bardzo dobrze. Raz Harry "niechcący" przyjebał mi nimi w czuły punkt każdego faceta.</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Hahaha! Już go lubię! - mulat zrobił złowrogą minę na co ja przestałam się śmiać. - Może następnego dnia się wybierzemy? </span><br /><span style="color: #222222;">Z: Wtedy to ja nie mogę... - spuścił wzrok w dół. - Moja dziewczyna przyjedzie. Dzwoniła, że ma jakąś ważną sprawę. </span><br /><span style="color: #222222;">MR: To ty masz dziewczynę ? - miałam szok wymalowany na twarzy. To pięknie. Swoje podboje mogłam już zakończyć. Jedyny chłopak z jakim byłam jest Rosjaninem. Zaczęło się gdy wkraczałam w wiek 15 lat on miał w tym czasie już prawie 18 na karku. Przeżyliśmy wspólnie półtora roku a potem on wyjechał i nasz kontakt się urwał. Niestety do tej pory nikogo sobie nie znalazłam. Myślałam, że może coś z Zaynem się uda.. Dlaczego on musi mieć dziewczynę?!... Nie mam szczęścia do chłopaków. </span><br /><span style="color: #222222;">Z: No mam. Ma na imię Perrie. Jak chcesz to zapoznam Cię z nią. Na pewno się polubicie. </span><br /><span style="color: #222222;">MR: Ta.. już to widzę.. - wybełkotałam pod nosem</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Coś mówiłaś ? </span><br /><span style="color: #222222;">MR: Ymmm.. że piękną i ciepłą noc dzisiaj mamy ale pora już iść spać bo nie wstaniemy. Tak więc ja zmykam.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Dobra i tak wiem, że chcesz ode mnie uciec od jakiejś godziny.</span><br /><span style="color: #222222;">MR: Weź se jaj chociaż nie rób. </span><br /><span style="color: #222222;">Z: Po co mam robić? Mam dwa i się z nich ciesze. </span><br /><span style="color: #222222;">MR: Boże... widzisz a nie grzmisz.. - udałam załamaną.</span><br /><span style="color: #222222;">Z: Pani pozwoli - Chłopak wstał i wyciągnął rękę w moją stronę, nie zastanawiając się chwyciłam się go i wstałam, po czym uwolniłam swoją dłoń z jego i już rozchodziliśmy się, ale usłyszałam.. </span><br /><br /><span style="color: blue;">* Oczami Zayna *</span><br />Z: Mia! - odwróciła się gwałtownie zarzucając swoje nieziemsko długie włosy na drugi bok.<br />MR: Tak ? - spytała. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem. Czułem bicie jej serca, które coraz szybciej biło, lecz po chwili zaczęło zwalniać. Chwyciłem jej dłonie. Były strasznie zimne, więc ścisnąłem je trochę mocniej po czym spojrzałem w jej duże oczy z niebieskimi tęczówkami.<br />Z: Nadal do mnie nie dociera, że znowu tu jesteś. Że to ty. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.<br />MR: To niech w końcu dotrze haha. - uśmiechnęła się i zmierzwiła moje włosy. Odpowiedziałem jej karcącym spojrzeniem. - Nadrobimy jeszcze czas, się nie bój. Mamy całe 2 miesiące.<br />Z: Dlaczego tylko dwa? - posmutniałem - Dopiero co przyjechałaś. Zostańcie tutaj. Niedługo kończysz 18lat, sama możesz podjąć decyzję gdzie będziesz mieszkać. Będziesz miała tutaj wolny dom albo żeby być bliżej mnie i chłopaków bo na pewno się zaprzyjaźnicie to możesz zamieszkać z nami, czasami nas nie będzie bo jak wiesz... koncerty.. Ale nie wyjeżdżaj. Chyba nie chcesz mi znowu serca złamać. Zostań. Effy by też mogła zostać chociaż jej nie znam ale.. Zostańcie.<br />MR: Myślisz, że to takie proste? Mama chce wracać do polski a ja nie chcę jej samej zostawiać.. -chciałem już coś powiedzieć ale podniosła rękę i powiedziała - nie przerywaj mi. Owszem bym mogła tutaj zostać, ale w żadnym wypadku zamieszkać z Wami. Nie chcę Tobie i twoim kumplom sprawiać kłopotu. Jak już coś to bym mieszkała z Effy u mojej cioci i wujka. Bez obaw oni też mieszkają w Londynie więc co jakiś czas byśmy się widywali. Ale wiesz co z tym wszystkim się wiąże? Bym musiała pójść do pracy. Nie chce cały czas żyć na czyimś utrzymaniu. Chcę zarabiać na samą siebie. Tylko nie wiem czy znajdę jaką kolwiek pracę. A po za tym.. właśnie ty będziesz mieć koncerty, a jak będziecie mieć wolny czas to na pewno będziesz się widywał ze swoją dziewczyną.. Zapewne tęskni za tobą dzień w dzień. Tak więc ... nie mam pojęcia czy jest sens zostawania.. - puściła dłonie z uścisku moich i chciała już iść ale złapałem ją w biodrach i przyciągnąłem ją odruchowo do siebie. Jej ciepły oddech otulał moją szyję, aż poczułem ciarki na plechach. Dziwne uczucie ale prawdziwe.<br />Z: Jesteś strasznie bliską mi osobą. Przyjaciółką od serca. Przez tyle lat.. nic się nie zmieniło. No może to jak teraz wyglądamy. Ale.. Dla ciebie zawsze znajdę czas. Obiecuję.<br />MR: Nie składaj obietnic jeżeli wiesz, że nie będziesz umiał ich dotrzymać.<br />Z: Ej! Czy kiedykolwiek coś ci obiecałem i nie dotrzymałem danego słowa?<br />MR: No wiesz .. było tego trochę. - powiedziała lekko się zaśmiewając.<br />Z: Osz ty wredna małpo. - zacząłem łaskotać ją po żebrach.<br />MR: Hahahaha! Się odezwał ten co z zarostem wygląda jak goryl. Haha! Przestań! Doskonale wiesz, że nie znoszę gilgotek. - Przestałem ją gilgotać i nasze spojrzenia znowu się spotkały. Nigdy nie brałem pod uwagę jakie ona ma piękne oczy. Ich kolor przypominał lazurowe morze. Od momentu kiedy zobaczyłem ją w tym oknie jeszcze nie wiedząc, że to ona .. poczułem to co zawsze można było oglądać w przeróżnych bajkach i bezsensownych melodramatach albo romansidłach. Te coś to miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mogłem się powstrzymać i znowu ją przytuliłem. Położyła głowę na moim lewym ramieniu i prawdopodobnie gapiła się na huśtawki. Do mojego nosa dolatywał słodki zapach jej perfum. Pachniała wanilią. Ubóstwiam jak dziewczyna nią pachnie.<br />MR: Zayn- odwróciłem głowę w jej kierunku, gdy tylko się odezwała. Nastąpiło to czego w ogóle bym się nie spodziewał. Nasze wargi przez przypadek złączyły się ze sobą w całość. Czułem ich ciepło. Mia zrobiła zszokowaną minę i natychmiast się oderwała. - Yh.. sory .. nie zamierzałam nic takiego zrobić... -wyczułem skrępowanie w jej głosie.<br />Z: Spokojnie to tylko przypadek. Nie ma co się martwić hehe- w rzeczywistości cieszyłem się jak głupi, że do tego doszło, ale wiedziałem że to było nie mądre. Będzie czuła się teraz nieswojo w moim towarzystwie..<br />MR: Lepiej będzie jak już pójdę. To dobranoc i jeszcze raz przepraszam za tą sytuację. - oddalała się, tym samym była coraz bliżej furtki.<br />Z: Dobranoc.- zdążyłem krzyknąć bo dziewczyna wchodziła już do siebie na podwórko. Uśmiechnęła się i zniknęła mi z oczu. - Nie masz za co przepraszać.. Mnie się podobało. - powiedziałem szeptem sam do siebie, dalej stojąc nieruchomo i patrząc się w te miejsce gdzie przed chwilą jeszcze tam stała. Głęboko westchnąłem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju. <br /><br /><span style="color: blue;">* Oczami Mii * </span><br />Boże co to miało być ?!- pomyślałam gdy zamknęłam drzwi frontowe i oparłam się o nie plecami. Z jednej strony było fajnie. Nawet mi się podobało.. Ale z drugiej.. boże jaką muszę być idiotką.. Zayn ma dziewczynę, którą na pewno kocha, a my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Owszem zmieniliśmy się oboje.. nie jesteśmy już małymi dziećmi. No i może trochę mi się podoba.. ale gdyby tylko nie miał dziewczyny.. Eh, muszę se znaleźć faceta. Zdjęłam buty i pobiegłam do siebie wziąć prysznic. Już tak mi się nie chciało bo najchętniej poszłabym od razu spać ale wiedziałam, że z rana bym lekko "capiła?" i cała się lepiła. Wzięłam bieliznę i poszłam ostatkami sił zrobić to co zaplanowałam. Gdy już całkiem odświeżona wyszłam z łazienki podeszłam do okna bo było zamknięte, a ja wręcz nienawidzę jak w pomieszczeniu nie mam świeżego powietrza. Na przeciwko zobaczyłam siedzącego na parapecie Zayna ze słuchawkami w uszach, gapiącego się w księżyc. Nad czymś myślał.. wyglądał nieziemsko... Mia!! Ogarnij się! To tylko przyjaciel! Zajebiście przystojny ale przyjaciel. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odeszłam od okna wskakując do łóżka i zawijając się w naleśnik. Przed oczami stanął mi obraz jak do tego wszystkiego doszło. Tak po krótkim czasie stwierdziłam, że mogło mu to się podobać bo to nie on się oderwał tylko ja. Oczywiście nie mówię, że musi to być prawda. Ale tak mi się wydawało. Boże w czym ja się zgłębiam? Idę spać... Wsadziłam słuchawki w uszy i odpaliłam ulubioną playlistę " Michael Jackson ". Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów. Tak działał na mnie głos mojego króla.<br /><br /><br />Obudziłam się czując, że coś uciska mnie w gardło. Zaczęłam macać się po nim i rozpoznałam, że to kabelki od słuchawek oplotły mi się wokół szyi. Wyplątałam się z nich i sięgnęłam po telefon. 10.15 eee to nie jest tak źle. Zerwałam się z łóżka i udałam się pół przytomna do łazienki odbywając poranną toaletę. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w jeansowe szorty i bluzkę bez rękawów zawiązywaną na dole. Ubrana poszłam zrobić swój codzienny makijaż i po 5 minutach zeszłam na dół na śniadanie.<br />MR: Joł Mamson! - zero odpowiedzi. Rozejrzałam się po kuchni ale jej nigdzie nie było, lecz na kredensie leżała karteczka: " Poszłam w poszukiwaniu dobrych ciast do obiadu u Malików. Śniadanie zróbcie sobie same. Będę o 13. Mama xx " Ta .. fajnie. To ja myślałam, że śniadanko będzie czekać na mnie a tu się okazuje, że sama muszę je jeszcze zrobić .. Dzięki Ci Panie za tak troskliwą i opiekuńczą oraz dbającą o dzieci, rodzicielkę na całym świecie... Moment. Gdzie jest Effy? Zapewne śpi sobie w najlepsze. Już ja jej dam... Nabrałam powietrza w płuca i wykrzyczałam jak najgłośniej umiałam " Effy !! POŻAR!! DOM SIĘ PALI!! EWAKUUJEMY SIĘ!! " Z bananem na twarzy podłączyłam opiekacz do kanapek i zaczęłam wyciągać składniki do tostów. Długo nie czekajać usłyszałam głośne kroki zbiegającej Effy na dół. Stanęła w progu zdyszana z misiem w ręce, piżamie w kociaki i ryknęła:<br />E: Pali się! Wychodzi... W chuja mnie zrobiłaś mnie prawda? - stała z miną " Are you fucking kidding me? " Odwróciłam się do niej plecami i zaczęłam się śmiać.<br />MR: Jak ciebie łatwo nabrać hahahha! Nic się nie pali, ale ostrzegam Cię, jak następnym razem nie wstaniesz wcześniej wymyślę coś gorszego. A dobrze wiesz, że mam głowę pełną pomysłów.<br />E: Tak jest mamo! Oj wiem wiem..<br />MR: A tak a propo po co ci ten miś? - Starałam się uspokoić i nie śmiać się ale po tym pytaniu jeszcze bardziej wybuchłam.<br />E: A tak jakoś odruchowo chwyciłam go jak poderwałam się z łóżka. A tak oddalając się od tematu żeby mnie nie pogrążać jeszcze bardziej to co na śniadanko?<br />MR: Co se zrobisz to zjesz. Wolność Tomku w swoim domku, innymi słowy czuj się jak u siebie.<br />E: Eee to we odstąp mi parę tostów a ja polecę się szybko ogarnąć.<br />MR: A co z tego będę mieć?<br />E: Nie wydam Cię, że wychodzisz po nocy obściskiwać się z chłopakiem. A tak między nami to kto to ?<br />MR: Haha. Widziałaś mnie ?<br />E: Słyszałam Cię jak wychodziłaś, poszłam do okna i gapiłam chyba się na was do 3 chyba, bo potem poszłam spać. Ej no kto to był?!<br />MR: Zayn.<br />E: Ale ... jak to możliwe?! Przecież go wcześniej nie było... Czy wy.. coś ten tego.. mieszacie ze sobą?<br />MR: Przyjechał jak już "kładłyśmy się spać". Pogięło Cię?! Jesteśmy tylko przyjaciółmi i w dodatku on ma dziewczynę.. - powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.<br />E: Co powiedziałaś?<br />MR: Że ma dziewczynę.. niestety. - powtórzyłam.<br />E: Niestety? Czyli podoba Ci się ! - krzyknęła pełna radości<br />MR: Jezu Eff.. weź sie zamknij !<br />E: Podoba Ci się! to widać na pierwszy rzut oka.<br />MR: Nie no co ty ... Dobra może trochę. - zmieszałam się .<br />E: Wiedziałam haha! To odbij jej go.<br />MR: Nie! Pogięło? Dobra koniec rozmowy na ten temat idź się ubierać, za karę za męczenie mnie tymi pytaniami zjesz śniadanie na mieście. Zaraz wychodzimy więc radzę Ci się pospieszyć. - Dziewczyna poderwała się z krzesła i pobiegła na górę.<br /><br />Po 10 minutach wyszłyśmy z domu, byłyśmy w drodze do centrum handlowego. Nie będę może mówić co się tam działo bo słów mi na to braknie.. Głównie rozchodzi się o to, że wszędzie widziałyśmy cudowne szpilki. Ja sobie kupiłam 4 pary. Wszystkie na platformach, jedne w kolorze pudrowego różu, pasujące do wszystkiego czarne z odkrytym palcem i niewielką kokardką wysadzaną cekinami, i moje dwa najpiękniejsze skarby jakie nabyłam, a mianowicie oczojebne niebieskie i również dobrze dające po oczach żółte. A co do Eff... no cóż. Przebiła mnie, od zawsze wiedziałam, że cierpi na zakupoholizm, ale że w takim stopniu żeby kupować 9 par szpilek ? Ale to nie wszystko.. Obydwie stałyśmy się właścicielkami prześlicznych Conversów, moje w kolorze białym a Effy w miętowym i po 3 oczojebne bokserki oraz zwiewne i prześwitujące bluzki z kołnierzykami. Żywcem musiałam odciągnąć Eff od tych wszystkich stoisk z ciuchami i butami bo nigdy by nie odeszła i przy czym delikatnie mówiąc zbankrutowała. Około 14.20 obładowane torbami wróciłyśmy do domu. <br />MR: Joł Mamson! <br />E: Dobry! <br />M: Cześć dziewczyny. Ile to można na was czekać? Swoją drogą mogłaś odebrać telefon..- zwróciła się do mnie.<br />MR: Bateria mi padła. <br />M: A to chyba, że. I jak zakupy się udały? Nie wyczyściłyście całych kieszonkowych? <br />MR: Trochę jeszcze zostało.. <br />M: A co kupiłyście? <br />E: A jak pani myśli? <br />M: Effy kochanie, mówiłam Ci tyle razy nie mów do mnie per " pani" tylko ciociu. <br />E: Hehe dobrze. To jak ciocia myśli ?<br />M: Szpilki? Niedługo będę musiała zrobić osobną garderobę na Twoje buty.. - znowu popatrzyła się na mnie. <br />MR: Dobrze wiesz, że zawsze o tym marzyłam tak samo mocno jak dostać na urodziny pięknego Land Rovera. <br />M: Yhymm.. Dziewczyny! Przebierać się i idziemy.<br />MR: Mamuś a ciasta kupiłaś?<br />M: Naszukałam się, bo nic dobrego nie mogłam znaleźć, więc wzięłam ciasto czekoladowe z białą polewą i raffaello.<br />MR: A s...<br />M: Nie snickersa nie brałam bo po co? Kupiłam go przecież w Polsce. <br />MR: Ale tutaj są lepsze.<br />M: Nie marudź i tak zjesz.<br />MR: Dobra my idziemy sie ogarniać.- machnęłam ręką do Eff po czym pobiegłyśmy na górę. Gdy weszłam do pokoju moją uwagę przykuło zamknięte okno. - Oj mamuśka grabisz sobie..- powiedziałam z lekkim uśmiechem, gdy szłam je otworzyć. Uchyliłam je i otworzyłam szafę w poszukiwaniu odpowiedniego ubrania. Wyjęłam moją ulubioną lekko różową marynarkę, białą zwiewną kieckę do połowy ud, bez ramiączek, czarny pasek, który zapnę sobie w pasie, a do tego dołączą </b><b style="background-color: whitesmoke; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">moje dzisiaj zakupione, piękne pastelowe szpilki. Gdy to wszystko położyłam na łóżku usłyszałam głośne "YKHYM" dobiegające z .. podwórka? Spojrzałam w kierunku okna, gdzie stał uśmiechając się mój przyjaciel.</b><br />
<b style="background-color: whitesmoke; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;">Z: Nie miałbym nic przeciwko gdybyś stanęła tuż przed oknem i zaczęła się przebierać. - przy czym poruszał znacząco brwiami. <br />MR; Wiesz co Ci powiem? Byłeś, jesteś i będziesz zbokiem. <br />Z: Wydaje Ci się. - wyszczerzył się ukazując swoje śnieżno białe ząbki.<br />MR: Zapomnij o jakich kolwiek darmowych seansach hah. - po czym zasunęłam roletę.<br />Z: Ej no! Nie masz się czego wstydzić. I tak Cię kiedyś widziałem nago. <br />MR: Hahaha! Co Ty pierdzielisz? <br />Z: No jak nasi rodzice kiedyś zabrali nas na plaże by nauczyć nas pływać. Przebierali nas na miejscu kiedy twojej mamie osunął się ręcznik i stałaś całkiem goła. <br />MR: Boże.. Kiedy to było..jak mieliśmy 8 lat chyba. Zresztą dawno i nie prawda. <br />Z: A pływać umiesz już? <br />MR: Nie.. hahah. Nadal się boję. A ty?<br />Z: To samo co ty. Boję się. Ale ej zboczyliśmy z tematu. No weź podnieś tą roletę. <br />MR: Masz! - podwinęłam ją do góry. - Ale i tak idę się przebierać do łazienki. <br />Z: Ej no nieeeeeee! - wzięłam ciuchy z łóżka i poszłam do łazienki. W oddali usłyszałam krzyk Zayna : Jesteś okrutna! - hehe sie wie . <br />*Około 15 minut później.* <br />Stałam prze lustrem nanosząc poprawki w makijażu, gdy usłyszałam donośne pukanie w drzwi i głos Eff.<br />E: Wyłaź do jasnej cholery! Musimy już iść.<br />MR: No zaraz no. - przeglądnęłam się ostatni raz, skropiłam moimi ulubionymi waniliowymi perfumami i wyszłam.<br />E: Ale się odwaliłaś. Uhuhu. Zaynowi na bank się spodoba. <br />MR: A zasadził Ci ktoś kiedyś kopa w dupę z obcasa? <br />E: Wolę nie ryzykować.. - cofnęła się w tył. <br />MR: Haha! Ślicznie wyglądasz. - Zmierzyłam ją wzrokiem od stóp do głów z niedowierzaniem. Miała na sobie czerwoną sukienkę i czarny krótki sweterek oraz czarne szpile. - Bosko. <br />E: Dzięks Dzióbku. To co gotowa? - schyliłam się by wziąć telefon z szafki nocnej . Odłączyłam go od ładowania i wsadziłam do marynarki.<br />MR: Teraz już tak. <br />Jakąś chwilę po tym chciałyśmy już wychodzić z domu z talerzami w rękach ale mama krzyknęła: <br />M: Nie Tędy! Idziemy tylnymi drzwiami. <br />E: Ale dlaczego ? <br />M: Spójrz za okno. - odsłoniłyśmy firanki i dostrzegłyśmy cały tłum fanek przed domem Malików skandujących imię chłopaka.<br />MR: No to idziemy tyłem.<br />Chwilę po tym stałyśmy już pod płotem dzielącym nasze domy. Furtka była otwarta więc bez przeszkód weszłyśmy we trzy do środka. Oczy wszystkich siedzących Malików w ogrodzie zwróciły się na nas. Zrobiło mi się gorąco. Podeszła do nas z uśmiechem na twarzy mama Zayna i oznajmiła nam:<br />MZ: Nareszcie jesteście. Idźcie do altanki. Dziś jemy na podwórku, ze względu na piękną pogodę. - Podałam jej ciasta, ta przyjęła je ochoczo i poszła postawić je na stole. Minęła się z Zaynem który podbiegł do nas.<br />Z: Cześć jestem.. -wyciągnął rękę do Eff.<br />E: Tak wiem. Zayn. Sporo o Tobie słyszałam. -dziewczyna posłała mi znaczące spojrzenie. Chłopak widocznie tego nie dostrzegł i uśmiechnął się do niej.<br />MZ: Siadajcie do stołu bo jedzenie stygnie.<br />Z: Pozwól, że Ci pomogę. - podał mi rękę, którą bez namysłu uścisnęłam. - Na naszym trawniku idzie się zabić.<br />MR: No to może byś coś z tym zrobił.<br />Z: A co niewygodnie się idzie?<br />MR: A nie widzisz, że nogi mi się rozjeżdżają? - Zayn stanął przede mną, popatrzył i wziął mnie na ręce jak niemowlaka. Szczęśliwa, jedną ręką otuliłam jego szyję,a drugą trzymałam przy kroczu by nie było widać mi majtek.<br />Z: Ale przytyłaś. Już nie jesteś taka lekka jak kiedyś.<br />MR: O ty chamie! Podniosłam jedną ręką i zaczęłam czochrać jego włosy. oj takk... Zayn nigdy nie lubi jak się dotykało jego włosów.<br />Z: Ej ja tylko żartowałem, a ty od razu mścisz się na mojej pięknej fryzurze. To nie fair. - zrobił smutną minę i stanął. - Złaź muszę poprawić sobie włosy.<br />MR: Ojejku... poczekaj. - zeskoczyłam na ziemie mało nie wykręcając se kostek ale stałam przed nim- Mogę? - pokazałam na jego włosy.<br />Z: Wyjątkowo pozwalam bo nie mam lusterka przy sobie.<br />MR: Żartujesz prawda ?- przez chwilę popatrzyłam na niego jak na świra i zaczęłam poprawiać mu fryzurę. - gotowe.<br />Z: Dzięki - odruchowo wzięłam go za rękę .<br />MR: No co? Miałeś mi pomóc chyba w drodze prawda? - Zszokowany Malik potrząsnął głową i prowadził mnie do altanki gdzie już wszyscy siedzieli.<br />Z: Zapomniałem Ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz... - szepnął mi na ucho. Uśmiechając się odrzekłam<br />MR: Dzię..<br />Z: Ale na przyszłość przebieraj się na widoku.- uderzyłam go w głowę - Kobieta mnie bije.! - wygiął usta w podkówkę i odsunął mi krzesło bym na nim usiadła.<br />MZ: To co moi mili? Smacznego!<br /><br />Po 4 godzinach wszyscy siedzieliśmy z pełnymi brzuchami i śmialiśmy się ze starych czasów. Jedynie w rozmowę nie włączały się Eff i Doniya. One siedziały w kącie i rozmawiały na inne tematy co raz gapiąc się na mnie i na innych. Widać było, że się polubiły. Uśmiechnęłam się i zawiesiłam wzrok na tacie Zayna który skierował do mnie pytanie:<br />TZ: A gdzie James? Został w pracy w tej całej Polsce ? - James .. To imię mojego taty. Poczułam, że zbierają mi się łzy do oczu.. Nie umiałam tego zatrzymać. Zdjęłam szpilki z nóg i pobiegłam w stronę swojego domu. Łzy niemiłosiernie lały mi się po policzkach. Wchodząc na swój ganek w ogrodzie zatrzymałam się po czym osunęłam się po słupku na schodach. Twarz schowałam w rękach. Tak bardzo nie chciałam płakać.. lecz łzy . one same leciały. Po chwili usłyszałam zdyszany głos Zayna.<br />Z: Hej, co się dzieje? Dlaczego odeszłaś od stołu? Ej Mia! Co się stało pytam? Czy mój tata powiedział coś złego? Dlaczego płaczesz? Słyszysz mnie? - poczułam jak usiadł obok mnie na schodku i przytulił do siebie.<br />MR: Tak bardzo bym chciała, żeby mnie teraz przytulił...<br />Z: Mój tata? <br />MR: Nie! Nie twój tylko mój.<br />Z: Powiesz w końcu co się stało ?<br />MR: Chodzi o mojego tatę..<br />Z: To to już wiem. Jest w Polsce tak ?<br />MR: Nie.. Zayn, mój tata..<br />Z: No wykrztuś to z siebie !<br />MR: Mój tata nie żyje!!..<br /><br /><br /><span style="color: red;">Kochane dziewczęta . Mamy trójeczkę ! :D Przepraszam że urywam w takim momencie ale dzisiaj nie mam czasu i pisałam na szybkiego :D Za wszystkie błędy przepraszam i ogólnie chciałam też przeprosić, że nie dodałam wcześniej rozdziału .. mam tak wspaniałego brata, że przez niego trzeba było instalować system od samego początku .. Zniknęło wszystko co miałam zapisane na kompie.. Zdjęcia, rozdziały ... Wszystko.. Mam też dobrą wiadomość Anett wraca w przyszłym tygodniu. Jaram się jak głupia :D Tak długo już jej nie widziałam że omg... ;D Dziękuję Wam za tą ogromną liczbę wejść . 1069 ! Wow! A to był dopiero 2 rozdział :D Jesteście genialne! Dziękuję także Wam za te komentarze ! :D Jesteście cudowne! :))) Kocham Was i liczę na więcej :D :* - Izzy xx </span></b>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-12702713737385913962012-07-11T05:19:00.000-07:002012-07-12T04:11:13.164-07:00Rozdział II<i><span style="background-color: whitesmoke; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; font-weight: bold; line-height: 18px;">MR: Ty.. nawet tak źle nie wygląda. Myślałam, że to jakaś ruina haha. - Chwilę potem stałyśmy pod drzwiami.</span><br style="background-color: whitesmoke; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; font-weight: bold; line-height: 18px;" /><span style="background-color: whitesmoke; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; font-weight: bold; line-height: 18px;">E: Gotowa ?</span><br style="background-color: whitesmoke; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; font-weight: bold; line-height: 18px;" /><span style="background-color: whitesmoke; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; font-weight: bold; line-height: 18px;">MR: Jak najbardziej. Otwieramy! ...</span></i><br />
<br />
<b>Przekręciłam klucz i już miałam nacisnąć klamkę ale zobaczyłam na mojej ręce pająka..<br />MR: Fuu fuu fuu fuu ! Ratuj !! On mnie zabije!! Fu Fu ! - zaczęłam krzyczeć, podskakiwać i wymachiwać ręką na wszystkie strony byle by tylko pozbyć się obrzydliwego robala... Kiedy już go zrzuciłam popatrzyłam się na Effy, a ta zamiast mi pomóc czy ogólnie coś wskórać w związku z tą sytuacją to ta aż mało nie sikała i nie turlała się po werandzie ze śmiechu.<br />MR: No i z czego tak rżysz? Nie widzę żadnych powodów do rechotania.. - Dziewczyna na moje słowa zaczęła jeszcze bardziej się śmiać lecz po chwili próbowała już się uspokoić regulując oddech.<br />E: Haha. Od kiedy pająk, w dodatku takiej wielkości, ledwie widocznej dla oka, może zabić ? - Znowu parsknęła śmiechem - Wyglądałaś jakby Cię prąd kopał . Psychiczny taniec wygibajec - wyszczerzyła się.<br />MR: Dobrze wiesz, że boję się wszystkich pająków.. Nawet takich co są niewidzialne dla oka.<br />E: Ale od czego to się zaczęło, że masz taki lęk? Bo szczerze to mi nigdy nie mówiłaś.<br />MR: Kiedyś tutaj w szkole, koledzy zrobili mi "kawał" i wpuścili mi tarantulę do szafki. Gdy na następny dzień wsadziłam rękę by wziąć potrzebne przybory, które były na górnej półce, akurat los chciał, że pajączek zdążył się już zadomowić i było tam pełno pajęczyny a jej właściciel wlazł mi na rękę i popierdzielał strasznie szybko po moim całym ciele. Obrzydliwe uczucie. Wiszczałam tak głośno, że dyra która miała swój gabinet na drugim końcu szkoły przyleciała jak tylko mnie usłyszała... Od tamtej pory nienawidzę pająków.. - spojrzałam na Effy. Dziewczyna nad czymś się zastanawiała, aż w końcu odezwała się :<br />E: Urzekła mnie twoja historia.. - i zaczęła się śmiać.<br />MR: Menda.<br />E: Ej no ja tylko żartowałam. Nie gniewaj się. - poczułam jak mnie przytula.<br />MR: Dobra wybaczam. - odwzajemniłam uścisk. Po chwili oderwałyśmy się od siebie i już miałam otwierać drzwi ale..<br />E: To Zayna dom ? - dziewczyna pokazała palcem na lewo.<br />MR: Yhym.<br />E: A to kto w takim razie? - podniosłam głowę i zerknęłam na dom Malików. Na ganek wyszła dziewczyna.<br />MR: Doniya !! - krzyknęłam i pobiegłam ją uściskać. Gdy już stanęłam przed nią z zamiarem przytulenia jej, dziewczyna cofnęła się do tyłu..<br />D: Yyy czy my się znamy ?<br />MR: No nie udawaj, że mnie nie pamiętasz.. To ja, Mia! Wróciłam ! </b><br />
<b>D: Mia!? Gdzie Ty się podziewałaś ?! - wykrzyczała i od razu zaczęła mnie tulić - Wiesz jak my tęskniliśmy ?<br />MR: W Polsce byłam.. ale to długa historia.<br />D: Jejku, ale ty się zmieniłaś. Nie poznałam cię w ogóle. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi. - Ej! Chodźcie tu wszyscy! - krzyknęła w głąb domu. -Po chwili w drzwiach pojawiła się cała rodzinka. Dobra nie cała bo brakowało Zayna.<br />D: Nie stójcie tak! Przecież to Mia! - momentalnie gdy to powiedziała, to cała rodzina Malików się na mnie rzuciła. Po chwili odezwała się głowa rodziny. Tata Zayna..<br />TZ: W życiu bym cię nie poznał gdybyśmy się gdzieś minęli.<br />MR: No niech pan nie przesadza.. Nie zmieniłam się aż tak bardzo. - Po chwili odezwała się mama Malik.<br />MZ: No jak to nie. Wydoroślałaś. Ach Boże.. jak ten czas tak szybko minął? Jeszcze niedawno lataliście wszyscy po podwórku. Wydaje się to jak wczoraj.<br />S: Oprócz mnie. - powiedziała ze smutkiem najmniejsza członkini rodziny. - Jestem Saffa. - uśmiechnęła się w moją stronę i podała mi rękę.<br />MR: Jak ostatni raz Ciebie widziałam to byłaś jeszcze w brzuszku swojej mamy. Miło cię poznać. - odwzajemniłam uśmiech. - Przepraszam ale ze mnie gapa... Effy chodź tu do nas.- krzyknęłam do dziewczyny stojącej na ganku mojego domu. Kumpela podeszła lekko zawstydzona.<br />MR: To moja przyjaciółka. Będziemy tu razem mieszkać przez wakacje. - jako pierwsza rękę wyciągnęła do niej Doniya potem Waliyha.<br />W: Miło nam cię poznać. - wyszczerzyła się. - Ale czemu tylko na wakacje? Znowu nas opuścisz... ?- Chciałam już odpowiedzieć lecz zagłuszył mnie klakson samochodu.. "Natalie! " - krzyknęła mama Zayna, gdy zobaczyła moją mamę wysiadającą z auta. Mamuś szybko podbiegła do nas i zaczęła się ze wszystkimi witać. <br />MR: Wiesz co mamuś? Ty tu siedź a my z Effy pójdziemy nas rozpakować.. <br />E: I zaczniemy sprzątać - wcięła mi się w słowa. <br />Mama: W końcu odpocznę. <br />MR: Rzeczywiście dużo się napracowałaś siedząc cały czas bezczynnie na dupie. - wszyscy wybuchli śmiechem. - Dobra Eff, idziemy. - podeszłyśmy do bagażnika samochodu i zaczęłyśmy wyciągać wszystkie walizki i torby.<br />MR: Boże.. Ona tego nabrać to więcej nie mogła?!<br />E: Odezwała się ta co wzięła ze sobą 4 walizki i dużą torbę podróżną.<br />MR: Odezwała się ta co wzięła tyle samo co ja.<br />E: Haha. Nie mogłam zostawić moich maleństw. - miała na myśli buty, głównie szpilki, a reszta to ciuchy.<br />MR: Dobra dobra. Koniec opierdalania się. Do roboty kochana.- Wzięłam 2 torby na ramiona i 2 walizy w obie ręce. Obładowana jak wielbłąd ledwo wniosłam je na schody ganku. Nie mówię już o Effy, musiałam jej pomóc bo nie dała rady podnieść ich nawet do góry. Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły. Weszłam do środka. Czego ja się spodziewała? Jedynie gdzie były pajęczyny to tylko kąty podłóg i sufitów. Weszłam do salonu. Wszystko było tak jak zostawiliśmy wyjeżdżając. Wszelkie meble były przykryte prześcieradłami i foliami. Nie zastanawiając się zaczęłam je szybko ściągać. Jednak to był błąd, ponieważ zrobiłam to zbyt gwałtownie i po chwili stałam krztusząc się kłębami kurzu. Rzuciłam się w kierunku okna otwierając je na oślep.<br />MR: POWIETRZE !<br />E: Mała "gazownia"? - powiedziała stojąc w progu salonu i rechocząc wniebogłosy. - Ale tu ładnie.<br />MR: Poczekaj aż pokażę Ci twój pokój. Cho na górę. - Wyszłyśmy z salonu i udałyśmy się w kierunku schodów. Wchodząc po nich nie słyszałam żeby coś skrzypiało jak to zawsze jest w lipnych filmach zazwyczaj w horrorach. Tatuś dobrze zainwestował i dom został solidnie zrobiony.<br />E: Nie mogę się nadziwić. Ale wielka chata! Jestem w sz...- bach! schodek pękł! Eff ledwo utrzymała równowagę. - No i z czego tą jape cieszysz? Pomóż mi no!<br />MR: Gdybyś widziała swoją minę sama byś się zbrechtała.<br />E: Nie zaprzeczam haha<br />MR: No więc ten pokój jest mamy.. - pokazałam na pierwsze drzwi po lewej. - Na przeciwko jest pierwszy pokój gościnny.<br />E: I tu będę spać ?<br />MR: Nie! Nasze pokoje są tam. - pokazałam na parę ostatnich drzwi na szarym końcu korytarza. Po paru sekundach byłyśmy u celu. - No to witam cię w twoim pokoju. - powiedziałam otwierając drzwi po prawej.- Huhu! no to będziesz miała duuużo sprzątania.- spojrzałam na wielką pajęczynę wiszącą nad łóżkiem. - Haha! Okno było otwarte przez te wszystkie lata. Weź odsłoń roletę. - Eff podeszła do okna i po chwili w pokoju zrobiło się od razu jaśniej.<br />E: Ale śliczny pomarańczowy kolor! Tylko obawiam się, że jak będę się budzić to otwierając oczy mogę z deka oślepnąć. Zbyt oczojebny kolor w połączeniu ze słońcem.<br />MR: Zayn jakoś nigdy nie narzekał.<br />E: Spał tu?<br />MR: Nie raz! Przeważnie jak kłócił się z rodzicami albo siostrami. Albo po prostu jak nie chciało mu się wracać do siebie.<br />E: Haha! Dobra koniec pitu pitu. Chcę zobaczyć twój pokój. - Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i przeszłyśmy do pomieszczenia na przeciwko. - O matko.. ! - Naszym oczom ukazał się pokój w 3 kolorach. Niebieskim, czerwonym i białym, a ostatnia ściana była pomalowana we wzór flagi UK. Pamiętam jak tata się starał by wszyło mu to idealnie...<br />E: Zabieram Ci go! Ten pokój to spełnienie moich marzeń! Wszędzie flagi Wielkiej Brytanii. to istny raj.<br />MR: Haha śnisz! - podeszłam i odsłoniłam roletę. Moją uwagę przykuł widok okna tuż naprzeciw mojego. Tak .. to Zayna okno. Często siedzieliśmy w nocy na parapetach i rozmawialiśmy do rana. Innego oddanego przyjaciela takiego jak Zayn nigdy nie spotkałam. <br />E: Ej! Pytałam o coś! <br />MR: Sory. Zamyśliłam się. Co mówiłaś?<br />E: Wszystko ładnie pięknie ale gdzie łazienka ?<br />MR: W tym domu kochana są trzy łazienki. Jedna jest u mnie o tam. -pokazałam na drzwi obok komody- Druga jest akurat w twoim pokoju a trzecia jest u mamy.<br />E: Ale odjazd! Mam własną łazienkę!<br />MR: Haha. Bierzmy się do rozpakowywania i sprzątania.<br /><br /><span style="color: blue;">* 7 godzin później *</span><br />MR: Nasprzątałam się za wszystkie czasy. Ale efekty są. Dom lśni i pachnie świeżością.<br />E: Weź nic nie mów. Ręce mi odpadają.<br />MR: Boże umieram z głodu ! A mamuśki jeszcze nie ma.. Zakładaj buty i idziemy po zakupy.<br />E: Masz kasę?<br />MR: No przecież dostałam kieszonkowe nie? Jak je wydam i powiem że na żarcie do domu to ona mi potem da jeszcze raz.<br />E: A to chyba że. To idziemy.<br />Po pół godzinie wróciłyśmy obładowane zakupami od stóp do głów.<br />Mama: O no jesteście! Już myślałam że ktoś was porwał. Miałam już dzwonić na policję. Chodźcie kolacja gotowa.<br />MR: Jak to gotowa?<br />M: No gotowa. - wychyliła się z kuchni. - A po cholerę wam tyle toreb?<br />E: Jedzenie poszłyśmy kupić?<br />M: Po co? Jak ja zrobiłam zakupy?<br />MR: To mogłaś mnie łaskawie poinformować że jedziesz! Tak to bym nie wydawała całego kieszonkowego.<br />M: Spokojnie. Nie zmarnuje się. Całe kieszonkowe powiadasz? To masz tu jeszcze raz w zamian, że się poświęciłaś.<br />MR: Ach jakaś ty łaskawa. Jaśnie pani nie trzeba było. - udałam wzruszoną.<br />M: Nie chcesz? Nie to nie . - chowała pieniądze z powrotem do portfela.<br />MR: Ej nie nie nie nie ! Ja tylko żartowałam. - Wyrwałam je jej z zachłannością. - I tak jutro zabraknie. - szepnęłam do Eff.<br />E: Kolejne maleństwa do kolekcji?<br />MR: No a jak. - wyszczerzyłam się<br />Zjadłyśmy kolację i udałyśmy się do pokoi.<br />MR: To dobranoc misiak.<br />E: Dobranoc smerfie.<br />Zamknęłam drzwi za sobą i głęboko westchnęłam. Podeszłam do wielkiej 3-drzwiowej szafy z lustrem, wyjęłam koszulkę do spania i świeże ręczniki.<br /><br /><span style="color: blue;">* 10 minut przed *<br />* Oczami Zayna *</span><br /><br />Z: W końcu w domu! Proszę zatrzymać się przy tej skrzynce. - powiedziałem do taksówkarza<br />T: Oczywiście.<br />Z: Dziękuję bardzo. tu są pieniądze. Dobranoc. - wyszedłem z taksówki biorąc pod rękę walizkę i torby z prezentami dla rodzinki. Przystawając by poprawić rzeczy tak by nic mi nie spadło i się nie uszkodziło, spostrzegłem że w dawnym domu Mii pali się światło. Nowi sąsiedzi? Dziwne tyle lat nikt nie kupował tego domu. Eh .. Wspomnienia z Mią z dzieciństwa dają mi się we znaki.. Jak chciałbym ją znów spotkać.. Postrząsnołem głową bo coś zaczęło latać mi koło niej i poszedłem do swojego domu. Otworzyłem drzwi i krzyknąłem.<br />Z: Cześć wszystkim!<br />S: Zayniii! - siostrzyczka rzuciła mi się ramiona- Co dla mnie masz?<br />Z: Sama zobacz. - podałem jej torby z prezentami. - A to dla reszty. - Mała chwyciła pakunki i poleciała na górę po drodze krzycząc głośne "Dziękuję".<br />Z: Mamo ? Tato? <br />M: Tutaj. - udałem się za głosem mamy do salonu. Przywitałem się z rodzicami i usiadłem obok nich.<br />M: I jak tam? Opowiadaj.<br />Z: Strasznie zmęczony jestem. Chyba tylko zjem i idę spać.<br />M: Bierz kanapki. - wskazała na leżące jedzenie na ławie. Strasznie byłem głodny więc od razu wziąłem do reki z 3. Przeżuwając posiłek :<br />Z: Tato ?<br />T: Tak? - spytał unosząc wzrok z nad gazety.<br />Z: Mamy nowych sąsiadów? Bo widziałem jak w dawnym domu Wilsonów pali się światło. <br />T: Czy ja wiem czy tacy nowi...- mama klepnęła go w kolano i rzuciła mu znaczące spojrzenie. <br />Z: Ej co to za tajemnice ?! <br />T: Żadne tajemnice. Przyjdą jutro do nas na obiad. <br />Z: Ale kto to? Może ich znam? - spytałem pochłaniając kolejną kanapkę i popijając ją sokiem.<br />T: Może powiem Ci tak.. Wprowadziły się 3 kobiety. Matka z córką i jej przyjaciółką.<br />Z: Ooo . Zapowiada się ciekawie.<br />M: Zjadłeś? To może pójdę Ci przyszykuję piżamki i pościele łóżko? - podniosła się z kanapy<br />Z: Mamo ! Nie jestem już małym dzieckiem! <br />M: Dla mnie zawsze będziesz, ale jak chcesz.- z powrotem usiadła.<br />W: Siema brat. - klepnęła mnie w ramię Waliyha. - Nie uwierzysz kto jest naszą sąsiadką. <br />Z: Znam ją? <br />W: Tą blondynę znasz jak nikt inny..<br />M: Waliyha! - podbiegła do niej zatykając jej usta ręką. Siostra zaczęła się szarpać. Jednak mama odezwała się. - To ma być niespodzianka. - w mojej głowie zaczęły kumulować się myśli odnośnie kto to może być.<br />Z: No powiedzcie no!<br />T: Jutro się dowiesz. A teraz idź już spać. - dając za wygraną, wstałem z kanapy i poszedłem po moją walizkę, a następnie udałem się na górę do siebie. Położyłem swój bagaż na łóżko i zacząłem wypakowywać jego zawartość. " Boże jak tu duszno" - powiedziałem sam do siebie. Podszedłem do okna by je uchylić. Moją uwagę przykuło palące się światło w dawnym pokoju mojej przyjaciółki. Uchylając okno, oparłem się na parapecie, ciągle patrząc w pomieszczenie na przeciw mnie. Po chwili pojawiła się w nim dziewczyna o długich blond włosach. Wodziła wzrokiem o pokoju, aż w pewnym momencie jej oczy zatrzymały się.. na mnie ? Dopiero teraz dostrzegłem jaka ona jest piękna. Koniecznie muszę ją poznać. Dziewczyna uśmiechając się od ucha do ucha podeszła do okna i otworzyła je na oścież po czym usiadła na parapecie. W ogóle nie myśląc zrobiłem to samo co ona.<br /><br /><span style="color: blue;">* Oczami Mii * </span><br />MR: Zayn!!<br />Z: Yhh. Hej . Zapewne fanka jeśli się nie mylę. - powiedział trochę zmieszany.<br />MR: Czy ja wiem czy taka fanka.. ? Do tej pory słyszałam tylko jedną waszą piosenkę.<br />Z: Może to i lepiej.. Moja siostra Waliyha powiedziała, że ciebie znam. To dziwne bo nigdy bym nie zapomniał takiej ślicznotki.- Powiedział szczerząc się. Czyli mnie nie pamięta.<br />MR: Może to Ci przypomni coś trochę jeśli Ci powiem, że kiedyś odpiąłeś mi pasy "przez przypadek" na diabelskim kole i mało nie wypadłam..- Zayn zmarszczył brwi i zaczął drapać się po głowie.<br />Z: Nic sobie nie przypominam. Przepraszam.<br />MR: A może pamiętasz jak kiedyś ukradliśmy 2 pełne reklamówy pistacji i przez tydzień je jedliśmy? - Chłopak ponownie zmarszczył brwi . W jednej chwili zrobił zszokowaną minę. Oczy miał jak kuleczki raffaello. Wiedziałam, że wie już kim jestem ale dla pewności powiedziałam.. - Jak podjadaliśmy zawsze składniki dla mojej mamy do Snickersa, a potem ganiała nas z wałkiem w ręce po całym domu..<br />Z: MIA?!!<br />MR: No widzisz jednak mnie pamiętasz - krzyknęłam radośnie. - Spojrzałam na jego rozdziawioną twarz i na huśtawki w jego ogrodzie i znów na niego. Widocznie to dostrzegł bo usłyszałam..<br />Z: Bądź tam zaraz.- po czym zniknął w głębi swojego pokoju gdzie po krótszej chwili zgasło światło. Szybkim ruchem zeszłam z parapetu i zamknęłam okno . Wybiegłam z pokoju niczym strzała i po cichu zbiegłam na dół po schodach mało nie wpadając na ten schodek, w którym wcześniej utknęła Effy,a następnie mało nie potykając się o własne nogi wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi frontowe jak najdelikatniej umiałam i udałam się do ogrodu. Po chwili stałam już pod płotem dzielącym nasze domy. Podeszłam bliżej i nacisnęłam klamkę od furtki. Mini drzwi otworzyły się i spojrzałam na huśtawki. Już tam stał... Palił papierosa. Czułam jego wzrok na sobie. Gdy zamknęłam bramkę stanęłam nie pewnie patrząc się tępo w ziemię pod nogami. Przez te wszystkie lata tak mi go brakowało, a teraz kiedy już tu jestem.. nie wiem co mam robić , jak mam się zachować. Być może będzie tak, że zacznie się na mnie drzeć, że opuściłam go i te miasto bez słowa, beż żadnego pożegnania. Jednym słowem bałam się jego reakcji. Wzrok przeniosłam na Zayna, który akurat upuścił peta na ziemię i przydeptywał go nie spuszczając mnie z oczu. Gdy już skończył wiercić nogą dziurę w ziemi, momentalnie się ruszył i podszedł do mnie szybszym krokiem. Po chwili czułam zmieszany zapach perfum i fajek. Pachniało idealnie. Chłopak stanął przede mną.<br />Z: Mała.. Tak tęskniłem za Tobą. - zauważyłam w jego oczach łzy. Na widok jego zaszklonych paczałek, moje zaczęły piec i sama zanosiłam się do płaczu. - Gdzie Ty się podziewałaś przez ten cały czas? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że wyjeżdżasz? Wiesz jak cholernie ciężko mi było tutaj bez Ciebie?! - w jego głosie dało się usłyszeć załamanie i lekki żal.<br />MR: Ja... - zabrakło mi słów.<br /><br /><br /><span style="color: red;">Witam Was kochane :D Tak oto mamy rozdział drugi. Przepraszam, że wczoraj nie dodałam ale nocowała u mnie koleżanka i cały dzień spędziłyśmy razem. Dziękuję Wam za te wszystkie życzenia urodzinowe :D Urodziny byłyby bardziej zajebiste gdyby była ze mną Anett. :(( Jestem mile zaskoczona taką ilością wejść pomimo że był dopiero pierwszy rozdział :D Cieszę się, że podobało się takie Wam wprowadzenie do mojego opowiadania. Tak wiec dziękuję za Wszystko i przypominam, kto jeszcze nie czytał rozdziału na </span></b>
<a href="http://onedirectionlovelymoments.blogspot.com/">http://onedirectionlovelymoments.blogspot.com/</a> <span style="color: red;"><b>to niech lepiej nadrobi zaległości :D Ponadto chciałabym zachęcić Was do czytania imaginów Bianki </b></span>
<a href="http://lovestory-1d.blogspot.com/">http://lovestory-1d.blogspot.com/</a>. <span style="color: red;"><b>Są zajebiste :D Mam nadzieję, że korzystacie z wakacji i przebywacie chociaż trochę na powietrzu. Ja to aż się spaliłam na słońcu. Przez pierwsze 3 dni byłam jak kolor tej czcionki ;D Wyczekujcie nowego rozdziału i zapraszam do komentowania. Miło jest czytać wasze opinie :)) Buziaki - Izzy xx </b></span><b><br /></b>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-42291841917693718392012-07-04T05:36:00.001-07:002012-07-12T14:26:44.925-07:00Rozdział I.<br />
Lata mijały...<br />
Dzisiaj wstałam o godzinie 12. Uwielbiałam sobotnie wylegiwanie się w łóżku. Zapach tostów zawlókł mnie do kuchni. Wchodząc, od progu dostrzegłam mamę stojącą przy kredensie i nalewającą gorące kakao do kubka.<br />
Mia Rose: Dzieńdoberek ! - powiedziałam całując ją w policzek i zajmując miejsce przy tzw. wyspie.<br />
Mama: Ooo widzę, że moja księżniczka nareszcie wstała. - uśmiechnęła się od ucha do ucha. Smacznego. - podsunęła mi talerz z tostami i kubek z moim "nektarem bogów" po czym wzięła swoją herbatę i udała się do salonu. Żeby nie siedzieć kompletnie sama, chwyciłam w garść swoje żarełko i poszłam dołączyć do niej. Mamuś siedziała w jej ulubionym fotelu i czytała gazetę, więc żeby jej nie przeszkadzać, usiadłam na kanapie. Konsumując swój posiłek, skakałam po kanałach muzycznych. Moje poszukiwania zawiesiły się na MTV gdzie zobaczyłam coś czego wcześniej w ogóle nie widziałam. Piątka chłopaków pod nazwą " One Direction". Kompletnie nie wiedziałam kim oni są, ale z ciekawości zaczęłam się przysłuchiwać piosence i wczuwać się w rytm. Refren jest genialny "Baby you light up my world like nobody else... ". Jedyne słowa jakie mi wpadły w ucho. Skończył się refren i zaczęła się kolejna zwrotka. " So c-come on, you got it wrong, to prove I'm right I put it in a so-o-ong..." ZARAZ ! Chwila moment! Ja znam ten głos. Podeszłam do tv, tak że mój nos dotykał ekranu. - ZAYN?!!- krzyknęłam - MAMO ! MAMO! Patrz to Zayn ! Udało mu się! Spełnił swoje marzenia! Został piosenkarzem! - Ale byłam z niego dumna. Zawsze wiedziałam, że zostanie kimś dzięki swojemu głosowi. Wydoroślał, stał się mega przystojny.. ledwo co go poznałam po wyglądzie, ale ten głos rozwiał wszelkie moje wątpliwości.<br />
M: To wspaniale. - uśmiech nie schodził jej z twarzy tak samo jak mi. - A tak a propo... Chyba się ucieszysz, jeśli Ci powiem, że na wakacje jedziemy do Bradford? Jestem ciekawa jaki syf panuje w naszym starym domu. Ile to lat tam nie byliśmy! Co powiesz na to żeby zabrać Effy ze sobą?<br />
MR: Mamo .. Kocham Cię. - rzuciłam się na nią i zaczęłam ściskać i całować. Takk... mam najwspaniajszą mamę na świecie. - Coś czuję, że to będą najzajebistsze wakacje w całym moim życiu!<br />
M: Zważaj na słowa.<br />
MR: Mamo..<br />
M: Mia Rose Wilson!<br />
MR: Daj se spokój. Zaraz kończę 18 lat, chyba mogę już przeklinać.<br />
M: Nie, nie możesz.<br />
MR: Idę stąd.. Do siebie! - jak powiedziałam tak też zrobiłam. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Z racji, że było to łóżko wodne podrzuciło mnie lekko do góry. Gdy już przestało mną "bujać" wzięłam do ręki laptopa i wyszukałam na YouTube " What makes you beautiful". Wysłuchanie tego jeden jedyny raz mi nie wystarczyło. Za każdym razem kiedy kończyła się piosenka, gwałciłam przycisk "replay". Katowałam tą piosenkę w kółko i w kółko, aż do momentu gdy usłyszałam donośne pukanie do drzwi.<br />
M: Kochanie.. Effy przyszła.<br />
MR: No to niech wejdzie. - Po chwili w pokoju pojawiła się moja przyjaciółka.<br />
E: Yooo robaczku!<br />
MR: Dziubas! Jak Ci zaraz coś powiem zajebistego to padniesz!<br />
E: No to zamieniam się w słuch. - usiadła tuż obok mnie<br />
MR: Po pierwsze. Mama mi dziś oświadczyła, że na wakacje wyjeżdżamy do Bradford....<br />
E: I co w tym zajebistego? Zostawisz mnie tu samą.<br />
MR: Jak zwykle musisz mi się wciąć w słowa! Daj mi dokończyć.<br />
E: No okej, przepraszam.<br />
MR: Tak więc pojedziemy.. ale Ty razem z nami !!<br />
E: Poważnie gadasz?! Nie wierzę..<br />
MR: To uwierz bo to szczera prawda. Mama sama to zaoferowała.<br />
E: Ale jazda! Tylko nie wiem czy mi rodzice poz..Ja pierdole co ja gadam? Przecież jestem pełnoletnia.<br />
MR: Haha no właśnie.. Ale mimo wszystko jakby mieli jakieś wątpliwości to moja mama może zawsze z nimi porozmawiać.<br />
E: Wiem wiem, ona ma dar przekonywania. A tak w ogóle znajdzie się dla mnie tam miejsce?<br />
MR: No pewka! Mamy tam strasznie duży dom. Na bank zmieścimy się we trzy. - Tak we trzy. Mój tata... albo już nie ważne. Nie chcę poruszać tego tematu. Nie chcę tego przechodzić od początku.<br />
E: To git. Tylko to chciałaś mi powiedzieć ?<br />
MR: Nie, no co ty! Pamiętasz jak Ci opowiadałam o moim dzieciństwie w Bradford, o znajomych i o takim pewnym chłopaku, który był dla mnie prawdziwym przyjacielem i mieszkał tuż obok mnie?<br />
E: Pamiętam... Cały czas mnie męczyłaś tymi historyjkami...<br />
MR: Było minęło! Widziałaś może zdjęcia jak byliśmy mali?<br />
E: A niby jak miałam je widzieć? Nigdy w życiu mi nie pokazywałaś swoich starych pamiątek a co dopiero mówić o zdjęciach.<br />
MR: Oj tam... To patrz teraz. - wyciągnęłam zdjęcia z zakurzonego kartonu, który leżał na szafie i podałam przyjaciółce.<br />
E: Ale słodziaki! - zrobiła maślane oczy.<br />
MR: A tu masz samego Zayna. - Podsunęłam jej kolejną fotografię na której stał chłopak w piżamie i z gitarą w ręce. Effy, gdy tylko to zobaczyła, zdołała wydusić z siebie tylko...<br />
E: Awww... Jaki maluch. Nawet z tą szczerbą wygląda słodko. Schrupałabym go.<br />
MR: Hahaha. To teraz patrz cały czas na te zdjęcie i obczaj to.. - Puściłam jej urywek z teledysku na którym jest Zayn. Effy otworzyła buzie i siedziała kompletnie zszokowana.<br />
MR: Ej no.. - walnęłam ją lekko pięścią w ramię.<br />
E: Ty sobie żartujesz prawda? To na pewno on ? Nie pomyliłaś się przypadkiem?<br />
MR: Nie. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Sama go ledwo poznałam, ale gdy tylko usłyszałam ten głos.. to rozwiało moje wszelkie wątpliwości.<br />
E: ALE CIACHO !<br />
MR: Może spotkamy go w wakacje . Trzeba liczyć na cud.<br />
<br />
* Dwa miesiące później*<br />
Mama: Mia chodź już bo spóźnimy się na samolot! - krzyczała z korytarza.<br />
MR: No już idę no! Walizka nie chce mi się dopiąć! - Nie miałam czasu by wszystko ładnie poskładać i ułożyć żeby mi się cokolwiek zmieściło i widać tego efekty.. Usiadłam tyłkiem na walizkę i próbowałam ją zapiąć. Z trudem mi się udało.. Wstałam i chwyciłam walizę i zbiegłam na dół udając się do samochodu.<br />
15 minut siedziałyśmy już szczęśliwe w samolocie, który właśnie wystartował.<br />
MR: Już nie mogę się doczekać. Za kilkanaście godzin przywitam swój stary pokój. - zaczęłam cieszyć się jak głupia.<br />
E: A gdzie ja będę spać ? Bo jak z Tobą, to ja podziękuję. Wolę podłogę.<br />
MR: Jestem spokojna podczas snu.. nie wiem o co ci chodzi. Będziesz miała pokój naprzeciw mojego.<br />
M: Najpierw trzeba będzie tam posprzątać, więc od razu kiedy przyjedziemy to bierzemy się do roboty.<br />
MR: Ty to potrafisz zniszczyć życie człowiekowi...<br />
M: Nie marudź. Chyba nie zamierzałaś spać z wielkimi włochatymi pająkami, wśród kurzu, roztoczy oraz pajęczyn.- Zaczęła mnie "straszyć".<br />
MR: A może wynajmiesz sprzątaczkę ?<br />
M: Dasz pieniądze to wynajmę.<br />
MR: No mamo! Kasy masz ful, a na wszystko żałujesz!<br />
M: Nie kłóć się ze mną! Jak trochę popracujesz to nic się się nie stanie. Ręce Ci nie odpadną.<br />
MR: Gdyby tata tu był, nie byłoby mowy o tym żebyśmy coś sprzątały..- spojrzałam w stronę mamy z myślą że dla niej dogadałam i zmieni zdanie. Jednak to chyba nie był dobry pomysł o wspominaniu o ojcu.. Zaszkliły się dla niej oczy. - Mamuś! Przepraszam. Nie płacz.. nie chciałam, to samo mi się nawinęło na język.. Przepraszam no! Tyle czasu minęło. Mi też jest bardzo ciężko. Chwilami mnie to po prostu przerasta. Każdego dnia chciałabym żeby było jak dawniej, żeby był z nami, usiadł porozmawiał. Mogły by być to kompletne bzdury ale ważne żeby w ogóle rozmawiał, żebyśmy robili sobie pikniki, wycieczki.. jak kiedyś. - nie wytrzymałam i sama się poryczałam.<br />
Mama: Już jest okej. Koniec łez, rozumiesz? Koniec. - przytuliła się do mnie.<br />
<br />
<br />
* Parę godzin później*<br />
Właśnie jechałyśmy już do domu.<br />
Mama: Ja pierdole jakie korki..Wziąć i się powiesić tylko.<br />
MR: Haha. Spokojnie. 30 min i będziemy na miejscu.<br />
M: No kurwa zajebana mać ! Rusz się cioto pieprzona, a nie stoisz jak bęcwał gdy samochody już dawno ruszyły! - krzyknęła do kierowcy przed nami. Z auta wysiadł mężczyzna jak to mówią " przy kości " i bez żadnego uśmiechu na twarzy. Oho... To nie wróży nic dobrego.<br />
MR: Oberwie się nam za ten twój nie wyparzony jęzor.. - syknęłam do mamy patrząc z przerażeniem na zbliżającego się w naszą stronę faceta.<br />
Facet: Przepraszam bardzo, że blokuję przejazd, ale samochód mi padł...- powiedział ze smutkiem. Dziwne bo myślałam, że wda się w kłótnie z moja rodzicielką.<br />
M: Jak ja kurwa do domu dojadę?! - krzyknęła mężczyźnie w twarz<br />
MR: Weź ty się uspokój może co ?! To przecież nie jego wina, że auto mu się zepsuło nie? Przepraszam pana bardzo. Mama źle się dzisiaj czuje.<br />
M: Ja chcę do domu!!<br />
MR: Jak małe dziecko... Wiesz co? Daj mi klucze, my za ten czas spokojnie dojdziemy z Effy do domu.<br />
M: Zostawicie mnie samą?<br />
MR: Mam dość tego twojego przeklinania. Klniesz jak szewc.<br />
M: Życie córciu, życie..<br />
MR: Dawaj mi te klucze! - mamuśka sięgnęła po torebkę i po chwili wygrzebała pęczek kluczy.<br />
M: Uważajcie na siebie.<br />
MR: Tu nam nic nie grozi. To do potem.<br />
<br />
Wysiadłyśmy z Effy z samochodu i udałyśmy się w kierunku mojego domu. Po drodze mijałyśmy stare przedszkola i szkoły, cukiernię gdzie często jeździłam z Zaynem zajadać się ciastami, przeważnie braliśmy Snickersa. Innego lepszego ciasta nigdy nie jedliśmy. W następnej kolejności minęłyśmy sklep gdzie zawsze, ale to zawsze rano przyjeżdżaliśmy po pistacje. Zahaczyłyśmy o kawiarnie w której uwielbiałam pić gorącą czekoladę. Ale stara pani Rose miała minę kiedy mnie zobaczyła.. biedna aż się przeżegnała . Po 5 minutach skręciłyśmy w ulicę gdzie mieszkałam.<br />
MR: Ty.. nawet tak źle nie wygląda. Myślałam, że to jakaś ruina haha. - Chwilę potem stałyśmy pod drzwiami.<br />
E: Gotowa ?<br />
MR: Jak najbardziej. Otwieramy! ...<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>I tak oto mamy rozdział 1 ! :)) Nie wiem kiedy będzie 2 bo w sobotę mam 16 urodziny , nie chwaląc się oczywiście.. ;p I trochę będę miała mało czasu, wiecie w końcu są wakacje. Czas na odpoczynek :) Wątpię żebym siedziała przy kompie tak do niedzieli. Zapewne będę gdzieś na mieście albo jak będę w domu to oczywiście mój braciszekk ukochany zajmie mi kompa... Dobra dziewczęta mam nadzieję, że takie małe wprowadzenie do opowiadania pod postacią 1 rozdziału Wam się podobało :) Liczę na Wasze opinie w komentarzach. Chcę wiedzieć, że ktoś to będzie czytał :D Życzę Wam udanych wakacji i ruszcie trochę dupcie się poopalać lub wykąpać w jeziorku :) Buziaki :* - Izzy xx </b></span>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-88025275218809566562012-07-03T03:04:00.002-07:002012-07-03T11:31:22.107-07:00Prolog<br />
<span style="background-color: white;">Jaka ja jestem ogromnie dumna z Zayna! Mimo, że już długi czas się nie widzieliśmy..bardzo długi. Ale może zacznę jednak od początku. Kiedyś jak byłam małą gówniarą, (dokładnie okołu 6 lat) przeprowadziłam się z rodzicami do Bradford. Obok nas mieszkał chłopak w moim wieku z dwoma siostrami i rodzicami, jak ostatni raz ich widziałam to jego mama była w ciąży. Tym małym chłopczykiem jak zapewne wiecie był Zayn. Był moim codziennym towarzyszem w zabawach. Spędzaliśmy razem całe dnie, byliśmy nierozłączni, bawiliśmy się w dom, przekopywaliśmy nasze ogródki w poszukiwaniu skarbów.. Wiadomo jak to dzieci.. pomysłów nam nie brakowało. Przyszła taka chwila, że gdy byłam w wieku 12 lat, rodzice dostali pracę w Polsce i musieliśmy się przeprowadzić. Strasznie nie chciałam wyjeżdżać z Bradford i tego wszystkiego zostawiać, znajomych, szkołę, ulubione tajne miejsca o których wiedział tylko Zayn. Właśnie Zayn... Jego było najciężej mi opuścić. Strasznie przez tamte lata się do siebie przywiązaliśmy. Postanowiłam, że nic nie będę mu mówić, że wyjeżdżam. Pamiętam nasz ostatni wspólnie razem spędzony dzień. Zayn jak zwykle śpiewał to co w radiu słyszał, poszliśmy na lody, a całą resztę dnia spędziliśmy na huśtawkach u niego za domem i o 21 byłam już u siebie. Wyjazd miałam z samego rana... Łzy cisnęły mi się do oczu jak wsiadałam do samochodu i patrzyłam jak dom znika mi z pola widzenia, jak całe Bradford mija się z moim samochodem...</span><br />
<div>
<br />
<br />
<span style="color: red;"><b>Tak więc witam na moim własnym blogu! :)) Pierwszy rozdział postaram się dodać w ciągu tych dwóch dni bo muszę jeszcze nanieść poprawki :) Tak więc wyczekujcie :)) Serdecznie pozdrawiam :* - Izzy xx </b></span></div>Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6845274447298303996.post-60171342194566236522012-07-03T02:57:00.004-07:002012-10-02T14:39:44.484-07:00Bohaterowie<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-YAt2mnnBRjA/T_LAmcWFJUI/AAAAAAAAACg/QH_nsjrpS2A/s1600/562168_373747862666236_274670467_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-YAt2mnnBRjA/T_LAmcWFJUI/AAAAAAAAACg/QH_nsjrpS2A/s320/562168_373747862666236_274670467_n.jpg" width="171" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;">Mia Rose Wilson - ur.21.07.1994</span></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;">Wysoka siedemnastolatka, o blond włosach i niebieskich oczach. Mieszka w Polsce od 12 roku życia. Jedynaczka. Interesuje się modą, chciała by zostać stylistką jakieś sławnej gwiazdy. Przyjaźni się z Effy</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;"> Roberts. </span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-PSjOofbnm_c/T_LA8XcTExI/AAAAAAAAACo/p-OjPEaNucI/s1600/580308_373956682645354_314129621961394_991139_1525665793_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-PSjOofbnm_c/T_LA8XcTExI/AAAAAAAAACo/p-OjPEaNucI/s320/580308_373956682645354_314129621961394_991139_1525665793_n.jpg" width="274" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both;">
Effy Roberts - ur.07.05.1994</div>
<div class="separator" style="clear: both;">
Zielonooka brunetka o świetniej figurze i magicznym uśmiechu. Gdy była mniejsza mieszkała w Londynie. Jej tata jest anglikiem a mama polką. Z Mią poznały się w szkole. Traktują siebie jak siostry. Największym marzeniem dziewczyny jest zostać tancerką.</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-BKCV-xNDbN0/T_LBWpygF3I/AAAAAAAAACw/EmPcL4bZa-8/s1600/tumblr_lzi26w0PnL1r4y2ooo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://3.bp.blogspot.com/-BKCV-xNDbN0/T_LBWpygF3I/AAAAAAAAACw/EmPcL4bZa-8/s320/tumblr_lzi26w0PnL1r4y2ooo1_500_large.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;">One Direction: Harry Styles, Liam Payne, Louis Tomlinson, Zayn Malik, Niall Horan </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white;">O chłopakach chyba nie muszę nic pisać bo każdy ich dobrze zna :)) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Izzy ♥http://www.blogger.com/profile/17452290620609473201noreply@blogger.com2